Fotografia bez przyszłości?
Już sam tytuł wystawy ("Fotografia bez przeszłości") prowokuje do dokonania małego zabiegu na słowie przeszłość, czyli wymiany litery e na y. Fotografia bez przyszłości??? Wiele wskazuje na to, że taka nazwa bardziej pasuje do ekspozycji, która można oglądać w salach krakowskiego Muzeum Historii Fotografii. Jednak, czy wystawa ta jakoś dramatycznie różni się od innych, także prezentujących najnowszą "artystyczną fotografię"? Oczywiście, że nie. Na początek jednak kilka cytatów z towarzyszącego temu przedsięwzięciu katalogu.
- Pisze Marta Miskowiec, współautor ekspozycji, zaś w wypowiedzi drugiego z kuratorów, którym jest Marek Janczyk, znaleźć możemy takie sformułowania:Twórczość niebanalna zaczyna się w miejscu, w którym staje naprzeciw nadmiarowi codzienności. Sztuka nie ulega prostym skojarzeniom z blichtrem i pięknem, nie ulega migotaniem powierzchownych sensów. Potrzebni są jej tropiciele ukrytych pragnień, prowokatorzy odsłaniający społeczne tabu.
Nie chodzi o to, by odżegnywać się od masowej kultury. Codzienność zasługuje na swoją opowieść - zdjęcie jej dobrego portretu. Gdy go brak, tworzy się przepaść niezrozumienia pomiędzy światem rzeczywistym - krainą supermarketów wypełnioną rumorem koszyków - a tym wyrafinowanym - myślącym i wrażliwym. Proste historie wymagają metafizycznego tła i wbrew pozorom może nim też być pawi ogon reklamy. Wszystko jest dozwolone oprócz jednego - nie można naśladować. Wiedza, mistrzowie, ikonosfera są balastem, który trzeba zrzucić.A więc, czy możliwe jest tworzenie niebłahych obrazów, gdy oko bezustannie poszukuje znajomych znaczeń, a pamięć na próżno stara się rozszyfrować ich treść. Wiele z prezentowanych fotografii pozbawionych jest tytułów czy dat powstania. To może być jeden sposobów na odebranie im funkcji narracyjnej, przechowującej, wreszcie konserwującej. Jeżeli uważamy te prace za ważne, to nie ze względu na czas czy miejsce powstania, lecz przez wzgląd na ich autorów, dla których stanowią one narzędzie (czy środek) wyrażania osobistych, intymnych często kwestii. Nie są to bynajmniej sprawy związane z wiedzą o otaczającej rzeczywistości czy ludziach. Ich ojczyzną jest wyobraźnia.
Czy aby jednak na pewno wyobraźnia? Prezentowane prace pod względem swego czysto wizualnego kształtu nie są żadnym zaskoczeniem. To raczej kontynuacja pewnego - akurat w przypadku polskiej "fotografii artystycznej" - dobrze znanego sposobu ekspresji, który zresztą poza naszym krajem nie cieszy się dużą popularnością. Wydaje się, że uczestnicy krakowskiej ekspozycji dobrani zostali przez kuratorów według klucza, którym jest po prostu brak jakiegokolwiek "znaczenia". Współczesna masowa kultura i tworzona przez nią "ikonosfera", w ostatnich latach faktycznie narzucająca się dość nachalnie zmysłowi wzroku, nie jest chyba jednak aż tak dużym zagrożeniem dla twórczości plastycznej, jak to wyrażają autorzy katalogu. Świat rzeczywisty - kraina supermarketów wypełniona rumorem koszyków (no, można by tu złośliwie zauważyć, że każdy dostrzega taki świat rzeczywisty na jaki zasługuje jego wyobraźnia), oferuje też sporo znaczeń (w tym społecznych tabu), których na pewno nie dostrzeże ktoś kto ma ciągle przed oczami abstrakcyjne błoto którejś z kolejnych wcieleń post-awangardy.
Coś jednak nie najlepiej jest z tą wyobraźnią (szczególnie wyobraźnią plastyczną) autorów uczestniczących w krakowskiej wystawie, ponieważ zaprezentowane prace zaskakują też bardzo słabym poziomem warsztatowym. Być może umiejętność sporządzenia wielkoformatowej odbitki (z poprawnym kontrastem i skalą półtonów) nie idzie w parze z traktowaniem fotografii jako narzędzia (czy środka) wyrażania osobistych, intymnych często kwestii, lecz w przypadku fotograficznego medium, świadomość czysto technicznych uwarunkowań jest równie ważna jak twórcza fantazja. Wiedza, mistrzowie, ikonosfera są balastem, który trzeba zrzucić - czytamy w przytaczanym wyżej wstępie do katalogu. Faktycznie, dobrze by się stało, gdyby akurat ten postulat został przez uczestników wystawy spełniony, co być może pozwoliło by im się uwolnić od tak często powielanych przez młodo-plastyczne środowisko post-awangardowych klisz. Na koniec chciałbym też zauważyć, że otaczająca nas ikonosfera to nie tylko handel, reklama i bilbordy, jak sugeruje Marta Miskowiec, ale także jak najbardziej współczesne dokonania plastyczne, transmitowane przez wszechobecne media.
Wojciech Wilczyk
W wystawie "Fotografia bez przeszłości" udział wzięli: Anita Andrzejewska, Artur Chrzanowski, Kinga Eliasz, Piotr Korzeniowski, Viletta Kuś, Maciej W. Macak, Paweł Maciak, Andrzej Pilichowski-Ragno, Aleksandra Skura, Jan Smaga, Anna Stankiewicz, Ryszard Szozda, Jacek Świderski.
Wybór fotografii z omawianej wystawy - w witrynie internetowej MHF:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
29 - 03 - 01