ANDRZEJ DUDZIŃSKI
The Exposure / Fotografia na czasTak się złożyło, że w obydwu galeriach - Małej i Starej - przy placu Zamkowym w Warszawie w październiku (2001) wystawiają polscy artyści na stałe mieszkający w USA. W nieco ponad tydzień od otwarcia wystawy Andrzeja J. Lecha w Małej Galerii swoją wystawę otworzył Andrzej Dudziński, znany rysownik od lat mieszkający w Nowym Jorku.
Wystawa Andrzeja Dudzińskiego składa się z dwóch części: pierwsza, w tzw. Zielonej Sali Starej Galerii, to zestaw podświetlanych light-boxów. Druga w większej sali to barwne fotografie. Obydwie części wystawy łączy podobna stylistyka nastroju przemijania.
Każda praca ma swój dosyć oryginalny tytuł. Większość z nich jest zreprodukowaną w albumie wydanym przez Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe w Warszawie i Galerię Miejską w Tarnowie, gdzie wystawa Andrzeja Dudzińskiego miała swoją premierę. Album ma charakter autorski, został zaprojektowany przez artystę. W narrację zdjęciową zostały wplecione fragmenty utworów literackich Jamesa Joyce'a, Thomasa Hardy'ego, Emily Dickinson, Seamusa Heaney'a, W.H. Audena w tłumaczeniach Stanisława Barańczaka, a także Horacego, Wisławy Szymborskiej i Adama Zagajewskiego.
Andrzej Dudziński podczas otwarcia wystawy w Starej Galerii (fragmenty):
Uważam, że aparat fotograficzny to jest taki genialny wynalazek, który pozwala każdemu przeistoczyć się w artystę. Oczywiście takim momentem zwrotnym jest to co zostało jako hasło młodej jeszcze wtedy sztuki - bo fotografia nie od razu przecież sztuką się stała - czyli to co okrzyknięto jeszcze pod koniec XIX wieku: Powstała fotografia umarło malarstwo! To, jak wiemy, nie nastąpiło, ale coś w tym jest, bo rzeczywiście bardzo się zmieniła sztuka od momentu zaistnienia fotografii.
Portret, realizm to zostało przewartościowane. Uważam, że fotografia kryje jeszcze w sobie tak nieograniczone tajemnice, że właściwie sam fakt że to wszystko tak szybko się odbywa jest czasami oszałamiający. Zrobić szkic czegoś, rysunek łuszczącej się ściany to jest zajęcie wtórne i nawet nudne. Natomiast zrobienie zdjęcia tego i potem wywołanie, powiększenie to wszystko ma w sobie dużo więcej magicznej otoczki. [...]
Nie wszystko jest do sfotografowania, nie wszystko można przekazać i o wszystkim opowiedzieć. Natomiast mury są cierpliwe i niewzruszone i taki rozpad który czas nam funduje to jest absolutnie najbardziej dla mnie rzecz fascynująca. Jest to coś co można sobie uprawiać bezkarnie, bo przecież nie zirytuje się stara posadzka ani pęknięte, przez korniki zjedzone wieko skrzyni. Ja sobie na boku uprawiam taką działalność, która ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu została doceniona. [...]
Zawsze mnie fascynowało działanie czasu na materię. To co czas robi ze wszystkim.
Z nami też. Czyli nas kruszy. Często są to przypadki zupełnie niepowtarzalne. Mam tak oko jakoś zwekslowane, że po prostu to zauważam. To są ulotne w większości przypadków rzeczy, jednorazowe. Chciałbym niekiedy wrócić do tego samego miejsca i poprawić coś, ale tłumaczę to sobie w taki sposób, że to są rzeczy niepowtarzalne, że one przeszły gdzieś obok mnie. I ja przeszedłem koło nich, przeleciały mi gdzieś obok obiektywu i tym muszę się zadowolić.
Fotografowałem zawsze, ale nikt mnie jako fotografa nie chciał uznać. Jest taki casus w ogóle w sztuce, że jak ktoś jakąś dyscyplinę uprawia to jest już na nią skazany. Ja się przeciwko temu zawsze buntowałem.
(fotoTAPETA dziękuje Radiu Plus za udostępnienie nagrania z otwarcia wystawy A. Dudzińskiego.)
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
20 - 10 - 01