instalacja malarsko-fotograficzna p.t. miasto-osiedle-pracownia-mieszkanie
Wojciech Gilewicz
"Miasto-osiedle-pracownia-mieszkanie" to instalacja malarsko - fotograficzna będąca próbą stworzenia przestrzeni, gdzie miejsca, w których mieszkam, pracuję i przebywam wzajemnie się przenikają a wszystkie zaobserwowane w nich zmiany i wzajemne relacje rozszerzają kontekst całej realizacji. W. G.
Wojciech Gilewicz urodził się w 1974 roku w Biłgoraju. Studia na wydziale Malarstwo Grafika Rzeźba rozpoczął na ASP w Poznaniu, aby po dwóch latach kontynuować je i ukończyć w pracowni prof. Leona Tarasewicza na warszawskiej ASP, gdzie w roku 1999 uzyskał Dyplom z Wyróżnieniem z malarstwa (aneks: fotografia).
W kwietniu 2000 odbyła się jego indywidualna wystawa w Galerii Białej w Lublinie, w styczniu 2001 w Skulski Art Gallery w New Jersey w USA. Brał on również udział w wielu wystawach zbiorowych m. in. w lutym 1999 w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach i w kwietniu 2001 w zielonogórskim Biurze Wystaw Artystycznych. Wojciech Gilewicz jest stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rok 2001.
Prywatna panorama
Instalacja Wojciecha Gilewicza "Miasto-osiedle-pracownia-mieszkanie"
Miejsca, w których mieszkam, pracuję i przebywam, wzajemnie się przenikają. Osiedle Międzynarodowa to mój świat - mówi Wojciech Gilewicz.
Wojciech Gilewicz dwa lata temu obronił dyplom z malarstwa w pracowni Leona Tarasewicza, aneks do dyplomu zrobił z fotografii. I te dwie artystyczne pasje kontynuuje, a nawet potrafi intrygująco połączyć w jednej instalacji. Tak jest w przypadku pracy pod roboczym tytułem "Miasto-osiedle-pracownia-mieszkanie", którą można oglądać przez weekend przy ul. Zwycięzców 42. Na wystawę składają się dwa olejne obrazy o wymiarach 360x240cm każdy oraz ponad 500 zdjęć.
Dziewiąte piętro
Wojciech Gilewicz fotografuje aparatem, który umieścił na statywie na balkonie swojego mieszkania.
- Dziewiąte piętro, stała wysokość - mówi. - Zmieniają się pory roku, zmienia oświetlenie, ale punkt widzenia jest jeden.
To jedna seria zdjęć - podwórko osiedla widziane z wysokości. Ale Gilewicz w zasadzie fotografuje wszystko. Wędruje z aparatem po Saskiej Kępie, uwiecznia kolejne etapy malowania obrazów w swojej pracowni, wnętrze mieszkania - kanapę, biblioteczkę, kuchnię. I oczywiście swojego najpiękniejszego na świecie psa. I mimo że jest niezwykle skromnym człowiekiem, fotografuje też siebie, żebyśmy wiedzieli, do kogo ten cały mikroświat należy.
Ze zdjęć i obrazów tworzy następnie całość. - To jest rodzaj panoramy, w której zdjęcia nachodzą na obrazy, wtapiają się w nie - mówi Wojciech Gilewicz. - Za każdym razem komponuję ją inaczej.
Zdjęcia zanurzone w farbie
"Panoramę" zaczynamy oglądać od lewej. Otwiera ją wielki obraz z rozmalowanym burzowym niebem.
- Niebo fascynuje mnie jako temat malarski i fotograficzny - mówi Gilewicz. - Zdjęcia nieba nakleiłem na płótno i "wmalowałem" je w obraz.
Dalej - dziesiątki zestawionych ze sobą zdjęć widoku z dziewiątego piętra, naklejonych mozaikowo bezpośrednio na ścianę. Płynnie nachodzą na kolejny obraz przedstawiający ten sam widok z okna, to samo podwórko, ławki, jeziorko, drzewa - tyle że wymalowane pieczołowicie na płótnie. Tu też wkomponowane są ostrzejsze, bardziej realne fragmenty fotograficzne. Wyobrażam to sobie: artysta wygląda ze swojego okna, żeby przyjrzeć się dokładnie szczegółom, a zanim stanie przy płótnie, naciska przycisk migawki. Pełen akt twórczy. I codzienne życie. Wchodzi do mieszkania i dalej fotografuje. Te najbardziej prywatne, domowe zdjęcia i autoportrety zamykają całą panoramę.
Gilewiczowi udało się pozyskać na wystawę wymarzony lokal. W ciągu nowiutkich bloków przy ul. Zwycięzców wybudowanych przez firmę Echo Investment na parterze znajdują się pomieszczenia na lokale usługowe. Nie wszystkie jeszcze zajęte. - Zwróciłem się do firmy o udostępnienie pustego lokalu i od razu się zgodzili. Wydrukowali mi nawet plakaty i zaproszenia. Musieliśmy tylko uprzątnąć gruz, założyć oświetlenie. A miejsce jest świetne - całkowicie od frontu, przeszklone tak, że przechodnie widzą, co dzieje się w środku.
To działa. Zaintrygowani chętnie wchodzą. Sztuka zaskakuje, łapie ich w tym miejscu. Na osiedlu mieszkaniowym, między bankiem a apteką. [...]
Agnieszka Kowalska
Gazeta Stołeczna, 28.V.2001
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
12 - 06 - 01