Wydawca kwartalnika "Fotografia"
w reakcji na 'Przegląd czasopism'Moje pismo nie jest gorsze...
Do Pana Adama Mazura,
Dziękuję za odnotowanie faktu pojawienia się numeru piątego "Kwartalnika Fotografia", dziękuję też redakcji Fototapety, że umieściła link do naszej strony.
Jednak parę stwierdzeń, które znalazły się w Pana recenzji, przyznam - trochę mnie ubodło. Przede wszystkim chodzi o galerię internetową, która ma prowadzić sprzedaż autorskich odbitek (do tej pory nie udało się sprzedać ani jednej sztuki). Wyjaśniając powiem, że uzyskane pieniądze ze sprzedaży prawie w całości trafią do autora, a Galeria pobiera jedynie małą prowizję, która pokryje koszty wysyłki, korespondencji, utrzymania strony w internecie. Jeśli na końcu pojawi się jakiś "zysk", to zasili budżet "Kwartalnika Fotografia". Zasady te są uzgodnione z autorami i - co najważniejsze - zaakceptowane przez nich. Między bogiem a prawdą nikt z nas nie liczy specjalnie na jakieś krocie. Ot, taki test - jak to jest z tym całym rynkiem sztuki - fotografowie narzekają, że nikt nie chce kupować ich prac, a z drugiej strony sami prawie nigdzie swoich fotografii do sprzedaży nie oferują. Zobaczymy co da ten eksperyment.
Mogę Pana uspokoić: "Kwartalnik Fotografia" nie jest dochodowy, a wręcz przeciwnie, nadal muszę do niego dopłacać. Ja się nie żalę, robię to, bo chcę, bo fotografia jest dla mnie czymś niezwykle ważnym. Jeśli spojrzy Pan na temat z tej perspektywy, to być może inaczej ujrzy Pan moje usiłowania zapewnienia pismu zdrowych podstaw ekonomicznych - galeria internetowa powstała m.in. po to, aby choć trochę zmniejszyć deficyt pisma jako całości. Na razie galeria nie zarobiła ani złotówki.
Cena - 20 zł. Dużo czy mało?
Po pierwsze - cena utrzymuje się od kwietnia 2000 r., od pierwszego numeru Po drugie - dystrybutorzy: EMPiK i "Kolporter" biorą 45 % marży! Po trzecie - wpływy ze sprzedaży nie pokrywają nawet kosztów poligrafii!!! Chociaż przygotowanie i druk odbywa się we własnej drukarni, a więc liczę tylko koszty bezpośrednie (naświetlenia, papier, robocizna). Po czwarte - proszę podać adres pocztowy, będziemy Panu wysyłali nowe numery.Czy w kontekście moich wyjaśnień nadal Pan uważa, że "KF" jest pismem komercyjnym? To, że pismo w ogóle się ukazuje jest zasługą przede wszystkim Zbigniewa Tomaszczuka i wszystkich piszących, którzy czynią to zupełnie bezinteresownie.
Że nawiązujemy do starej "Fotografii"? A do czego Pan by nam radził? Że czujemy się kontynuatorami świetnej tradycji? To źle? Jesteśmy uzurpatorami?!! Powiem Panu wprost - moje pismo nie jest gorsze od tamtego, przede wszystkim za sprawą autorów i poziomu, który reprezentują. Jasne, że historię mamy krótszą, dopiero drugi rok. Zupełnie nieskromnie stwierdzę, że nie ma w tej chwili w naszym kraju lepszego od "KF" pisma o fotografii. Jestem prawie pewien, że i Pan tak uważa. Te inne pisma to oczywiście miesięczniki: "Foto", "Pozytyw", "Magazyn fotograficzny" i "Fotokurier". Tam to dopiero śmierdzi komercją.
"Fototapetę" wielokrotnie nazywałem "najlepszym w Polsce pismem o fotografii", swego czasu (kiedy jeszcze nie narodził się pomysł wznowienia "Kwartalnika Fotografia") mejlowo korespondowałem z Panem Markiem Gryglem, (...) wysuwałem wtedy nieśmiałą propozycję wydania papierowego "Fototapety". Wydawało mi się, że myślimy podobnie o tym nie za dużym światku polskiej fotografii. Podobnie jak twórców "Fototapety" mnie również nigdy nie interesowała fotografia w jej aspekcie technologicznym (sprzęt, materiały), a bardziej to, do czego ta cała maszyneria może służyć. Dlatego liczyłem na wsparcie z Waszej strony w moich poczynaniach wydawniczych, a tymczasem jest zupełnie inaczej. Czy zawsze musi być tak, że jeśli ktoś usiłuje się z tego kotła trochę wychylić, to zaraz dostaje po głowie kopyścią?
Troski o utrzymanie się przy życiu pisma nie należy utożsamiać z komercją. O tym, zdaje się, Pan zapomniał.
Waldemar Śliwczyński
2.IX.2001
Życzymy sukcesu i oryginalności...
Szanowny Panie,
pozwoli Pan, że zajmę Panu chwilę w imieniu fotoTAPETY, jej autorów i własnym, jako inicjatora edycji internetowej FT.
Najpierw kwestia semantyczna: wierzę Panu, że pismo jest niedochodowe - z różnych zapewne powodów, może dlatego że mało promowane, a może dlatego że nie ma dlań wystarczająco dużo miejsca na rynku, zwłaszcza z tak wysoką ceną. To, że nie przynosi zysków od pierwszego numeru, nie zmienia faktu, że jest to jednak przedsięwzięcie komercyjne komercyjnego wydawcy.
Wyjaśnijmy terminologię: jeśli się robi coś non-profit (not-for-profit, a może jest precyzyjniejsze określenie polskie?!) to wypada to jasno zdeklarować. I oddzielić non-profit pismo od komercyjnego wydawcy. Wcale nie chodzi tylko o to, żeby autorzy czy redaktorzy nie brali pieniędzy za swą pracę, choć rzeczywiście często tak się dzieje, że publikacje czy organizacje non-profit opierają się głównie na wolontariuszach.
"Fotografia" jest więc pismem w założeniu komercyjnym, tyle że na razie - deficytowym. A to różnica.
Najpoważniejszym punktem w krytyce pióra Adama Mazura była kwestia uzurpacji do kontynuowania "Fotografii" Dłubaka i Prażucha. Pan jest zdania, że obecna "Fotografia" jest lepsza od poprzedniczek, my sądzimy że jeszcze nie jest, to kwestia gustu, opinii. Proszę nie oczekiwać od nas bezkrytycznej adoracji - to mało konstruktywne...
Traktujcie Panowie nasze uwagi i sugestie jako stanowisko ludzi Wam sprzyjających. Szczerze życzymy Wam sukcesu i oryginalności, tak żeby "Fotografia" stała się czymś innym niż pisma Dłubaka i Prażucha, ale także czymś innym, niż drukowaną wersją konceptu "fotoTAPETY".
Z wyrazami szacunku,
Zbigniew Pieciul
http://fototapeta.art.pl3.IX.2001
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
03 - 09 - 01