Wielkie oglądanie
tekst: Verena Majchrowska
zdjęcia: Armand Urbaniak
O ROKU malownicze Arles zamienia się w Arles fotograficzne. Po raz 33 w mieście van Gogha odbył się festiwal Les Rencontres de la Photographie - jedna z największych imprez tego typu na świecie - forum, na którym spotykają się artyści, galerzyści, przedstawiciele prasy, agencji reklamowych, banków zdjęć, wydawcy, krytycy, fotamatorzy i profesjonaliści oraz tłumy publiczności. Większość wystaw można oglądać do 8 września.
Jak co roku miasto ogarnia fotograficzny furkot. Wszędzie strzelają migawki. Wszyscy wszystkim robią zdjęcia - trudno wyobrazić sobie większą tautologię. Ludzie uzbrojeni w aparaty, ludzie dźwigający teczki, port-folia, rulony. I nieustające rozmowy: na placach, ulicach, w restauracjach, kawiarniach, galeriach. Wielkie oglądanie i wielkie gadanie. Oprócz kilkudziesięciu oficjalnych wystaw otwartych w trakcie tygodnia festiwalowego (6-14 lipca), spontanicznie adaptowane są na galerie miejsca sezonowo zamknięte - jak np. zakłady fryzjerskie czy piekarnie. Na ekspozycję zdjęć można się natknąć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach i zakamarkach. Les Rencontres są nie tylko przeglądem wybitnych dokonań w dziedzinie fotografii, ale i oryginalnych sposobów ich prezentowania.
Nitki Hebla
Mózgiem całego przedsięwzięcia jest Francois Hebel. To on decyduje o całokształcie festiwalu, o tym jakich artystów zaprasza. Swą kadrę selekcjonuje w czasie nieustannych podróży po świecie. Sam jest kuratorem kilku wystaw. Czym się kieruje przy wyborze? Według Hebla fotograf musi być przede wszystkim artystą, zaś jego dzieło musi stanowić pewną koncepcję, o czymś mówić i czemuś służyć. Jednocześnie jest przeciwko tzw. sztuce konceptualnej, "there must be talent behind it" - dodaje. Jedną z żelaznych zasad organizowania wystawy współczesnej fotografii jest obecność jej autora na festiwalu. To wszak SPOTKANIA i każdy oglądający wystawę musi mieć szansę (przynajmniej teoretyczną) zetknięcia się i dialogu z autorem. Ale Rencontres w Arles to nie tylko wystawy. W czasie festiwalu przyznaje się 7 prestiżowych nagród (Photographer of the Year Award, Discovery Award, No Limit Award, Outreach Award, Book Award, Publishing Assistance Grant, Project Assistance Award). Co wieczór w antycznym amfiteatrze odbywają się rozmaite programy i pokazy (m.in. Astrid Proll odsłoniła za pomocą fotografii swoją osobistą przygodę z gangiem Baader-Meinhoff, Alex McLean pokazał serię zdjęć powietrznych wykonanych z pokładu Cessny 182: Amerykę "wolnego czasu" - parki tematyczne, stadiony, krajobrazy odmienione ręką człowieka) Oprócz tego festiwalu kipi od wykładów, konferencji, seminariów, warsztatów. Można też wziąć udział w master classes - czyli lekcjach prowadzonych przez mistrzów (takich jak np. Gabriele Basilico, Philippe Cometti, Patrick Messina), o ile dysponuje się kwotą kilkuset euro.
Here is New York
to najważniejsza z festiwalowych wystaw, upamiętniająca tragedię 11 września. Na krążącą po całym świecie ekspozycję składa się kilkaset zdjęć - wszystkie są dostarczone przez anonimowych autorów, prezentowane w formie komputerowych wydruków na papierze, i niczym pranie zawieszonych na sznurkach. Wymiar anonimowości, masowości i pewnej prowizoryczności (printy z amatorskich drukarek) udało się uniknąć patosu i estetyzacji, które w przypadku zdjęć ilustrujących tragedie są moralnie podejrzane. Wystawa "Here is New York" ma też wymiar charytatywny: każdy z printów kosztuje 25$ i pieniądze ze sprzedaży przekazywane są dla dzieci ofiar tragedii, ofiar najgorzej uposażonych: personelu ochrony, sprzątaczek, służb porządkowych.
"Chaos" Koudelki
Tegorocznym bohaterem festiwalu był Josef Koudelka. światową premierę miała w Arles kompletna retrospektywa jego dzieł. Złożyły się na nią między innymi jego pierwsze zdjęcia powstałe w latach 60-tych (znane dotychczas tylko w kręgach jego przyjaciół), fotografie ilustrujące wieloletnią współpracę z czeskimi teatrami, rejestracja wydarzeń w Pradze w roku 1968 oraz cykl dokumentujący życie Cyganów. Ukoronowaniem retrospektywy jest prezentowana w jednym z kościołów, wielko-formatowa wystawa "CHAOS": panoramiczne zdjęcia "spustoszonego świata": ruin, zniszczeń wojennych, cywilizacyjnych "nieużytków". W tej niemal halucynacyjnej wizji świat jawi się jako paradoks: roztrwoniony przez człowieka przypomina napoczęte dzieło boskiego tworzenia.
tekst: Verena Majchrowska
zdjęcia: Armand Urbaniak
Poprzednio w fotoTAPECIE:
Zobacz też:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
01 - 08 - 02