Adieu, Eryk
IRENEUSZA ZJEŻDŻAŁKĘ poznałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych kiedy został asystentem Janusza Nowackiego w poznanskiej galerii pf , czyli u progu swej artystycznej drogi. Jawił mi się jako człowiek o dużych ambicjach, pełen nieco zadziornego humoru i o nieprzeciętnej inteligencji. Był to okres mojej dość ścisłej współpracy z galerią więc miałem okazję poznać go nieco bliżej, choć o sobie raczej nie lubił - lub nie chciał - mówić . Słuchał za to bardzo intensywnie i jak nienasycona gąbka chłonął wszystko to, co się mówiło ważnego i interesującego o fotografii. Nie bylo wątpliwości, że to jego pasja, że chce zgłębic nie tylko jej naturę ale i jej zakorzenienie w rzeczywistość i czas, uwikłanie w sztuki plastyczne i wszystko to czym posiłkuje się sztuka współczesna. W tamtych latach w Poznaniu życie fotograficzne kwitło wyjątkowo pięknie nie tylko dzięki CK Zamek ale i za sprawą galerii BWA Arsenal organizatora Biennale Fotografii. Można tam było spotkać w jednej chwili niemal w komplecie elitę polskiej fotografii artystycznej (od klasyki po awangardę) i popatrzeć na oryginały ich dzieł. To miasto było wówczas niekwestionowaną stolicą polskiego życia fotograficznego. Był to fenomen, którego nie udało się jak dotąd nigdy i nikomu powtórzyć; a Ireneusz potrafił chyba tę okazję właściwie przeżyć : bo zdjęcia robił coraz lepsze i ciekawsze a także zaczął pisać.
Nasze drogi zeszły sie ściślej kiedy Waldemar Śliwczynski powołał do istnienia Kwartalnik Fotografia którego redaktorem naczelnym mianował Irka kilka lat później. Aktywność artystyczna Ireneusza nabierała tempa; dostał się do ZPAF (2002), współzałożył i był pierwszym kuratorem galerii 2Pr w Poznaniu, a jednocześnie coraz intensywniej fotografował. Na lata 2000-2001 przypada okres naszej najobfitszej korespondencji (tak internetem jak i pocztą) jako, że Eryk przygotowywal wowczas zupełnie nowy projekt < Bez atelier > , poświęcony dzieciom wrzesińskim, do którego podjąłem sie napisać tekst i zapowiadało się na małą rewolucję . Ale nasza wymiana myśli biegła wielotorowo, tyczyła także kształtu i zawartości < Kwartalnika > czyli otwarcia się na autorów zagranicznych także tych zza wschodnich granic, strony graficzno-estetycznej zamieszczanych publikacji jak i spraw dość przyziemnych czyli wymiany środowiskowych plotek. Byłem zawsze pełen podziwu dla jego wydawało się niespożytej energii zwłaszcza, kiedy w 2002 roku wydawnictwo < Kropka > zdecydowało się wydawać także albumy fotograficzne. Na pierwszy ogień poszła Eva Rubinstein i tak rok później ukazała się jej pierwsza, pełna monografia. W tym samym momencie Irek został Naczelnym i zapisałl się na kurs angielskiego, który opanował w bardzo krótkim czasie. Ten jego intensywny czas mimo odłeglości zbliżył nas do siebie i kiedy zobaczyłem jak zmienia sie kształt graficzny i merytoryczny pisma odczuwałem naprawdę wielką satysfakcję prezentując Kwartalnik we Francji.
Jak się okazało, Ireneusz miał niesamowity dar przyswajania sobie mądrości wieku dojrzałego niejako z marszu; intuicyjnego oddzielania rzeczy ważnych od belkotu. W kształcie i formie wydawnictw, w jego fotografiach a później i tekstach jest wiele o tych, ktorzy byli w jego życiu akceptowanymi przez niego autorytetami. Nie wiem jak to się w nim osadzalo, przyjmowało by zakwitnąć : jako dar niebios , czy może raczej jako < proces naturalny > w dochodzeniu do okreslenia kwintesencji samego siebie; skoro tak właśnie nazwał swojego założonego w 2007 roku i bardzo interesujacego bloga ? Niektórych spośród nas jego sukcesy czasem drażniły, bo czuliśmy i wiedzieliśmy gdzie są niektóre źródła tej ogromnej progresji. I w tym chyba zawiera sie cała słabość i marność człowieczeństwa : w poczuciu, że coś daliśmy a ten wziął gotowca i poniósł dalej bez podania proweniencji. A przecież znając ewangelię powinniśmy wiedzieć, że cisza i milczenie sprzyjają słowom, i że innych apostołów nie ma jak tylko ci, którzy uwierzą i wezmą słowo za swoje własne.
Eryk w ciągu ostatnich pięciu lat sprawdził się znakomicie jako redaktor, krytyk, kurator, popularyzator a także wykladowca fotografii. Mógł odegrać przeogromną rolę w ksztaltowaniu gustów i preferencji nowego pokolenia wychowanego już na fotografii cyfrowej oraz w uświadamianiu cyberoszołomów. Mogł, bo był wszechstronnie utalentowany, posiadał wielką kulturę wizualną, a poza tym był jeszcze bardzo młody; więc słuchano go zapewne uważniej niż się słucha starych wapniaków. I to jest strata nie do odrobienia dla wszystkich miłośnikow fotografii i swiatła. Jego własna twórczość zdążyła się już skrystalizować, ale smaku jej dojrzałych owoców już nigdy nie poznamy. Od kilku lat najchętniej komponował w kwadracie. Jest to format wyzwanie, kształt niezmiernie trudny do estetycznego oswojenia, który jako jedyny oferuje w zamian brak geometrycznego napięcia wewnętrznego. Krótko mówiąc jest to format narzucający kontemplacyjną lekturę, zmuszający do wyciszenia i skupienia nad ludzkim losem i przeznaczeniem. Eryk wielokrotnie podkreślał swoją fascynację miejscami gdzie czas kumuluje się i nawarstwia. Przestrzeniami gdzie rzeczywistosć trwa wypelniona doniosłością dzieł nieobecnego i nieświadomego skutków swych poczynań człowieka. W tych zdjęciach niczym na sądzie ostatecznym półcienie przypominają, wyszydzają i oskarżają nasze zbytnie zapatrzenie w światlo świetlanej przyszłości. Był to jeden z tych nielicznych fotografów, ktorzy rozumieli zabójczą rolę nadmiaru światła w fotografii i praktykował pochwałę cienia i ciszy. Zaprawdę, wielu doświadczonych życiowo nauczycieli musiał w skupieniu wysłuchać, skoro z taką swobodą potrafił zmusić swoje fotografie do konstruktywnego milczenia o sprawach zasadniczych. Ale wzbraniałl się przed mówieniem o śmierci, wolał szeptać o przemijaniu.
Eryk, bedzie Cię tutaj bardzo, bardzo brakowało. Przede wszystkim twojej dopiero co założonej i osieroconej rodzinie oraz twoim rodzicom; z którymi łączę się w bólu i żałobie po najdotkliwszej z życiowych strat. I wierz mi, trochę mi wstyd, że przeżylem Cię (jak dotychczas) o prawie 20 lat. A wiec adieu, jak mówią moi francuscy przyjaciele : Adieu Eryk
Paris.31.07.2008.
Bogdan Konopka
Poprzednio w FOTOTAPECIE m.in.:
Zobacz też:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.