Galeria im. Sleńdzińskich
Białystok, ul Wiktorii 5
kuratorka wystawy: Anna Strumiłło
1 lipca - 7 sierpnia 2022
Manhattan Andrzeja Strumiłły (po 40 latach)
O Andrzeju Strumille (23.X.1927 – 9.04.2020), artyście i osobowości polskiej sztuki wiedziało się zawsze. Ale niekoniecznie to, że w swojej bogatej twórczości artystycznej miał epizody i poszukiwania w dziedzinie fotografii sięgające jeszcze lat 50 kiedy fotografiował w czasie licznych podróży po Azji i Dalekim Wschodzie. Jednak szczególna okazja nadarzyła się kiedy w wyniku konkursu jako szef Pracowni Projektowania Graficznego przy ONZ uzyskał możliwość dwuletniego pobytu w USA, a właściwie w NY.
Nowy Jork, miasto fotografowane przez tysiące bardziej i mniej wybitnych fotografów, jego również zafascynowało. Wykonując setki, tysiące zdjęć stworzył bardzo ciekawy zapis, którego wartość będzie rosła wraz z upływem czasu.
Jeszcze za życia artysty odbyło się kilka wystaw, które zawsze zawierały inną zawartość powiększoną o prace do tej pory nie pokazywane. Tak jest również na obecnej wystawie w Galerii Sleńdzińskich przy ul Wiktorii w Białymstoku.
W roku 2017 ukazało się wydawnictwo albumowe zawierające wybór zdjęć w dwuletniej rejestracji miasta pt. Manhattan. Ta praca jest świadectwem mojej dzisiejszej świadomości. Proszę traktować tę książkę jako moją osobistą impresję na temat Manhattanu. Zamyka ją aneks. Są to fragmenty dzienników pisanych w czasie pobytu w Nowym Jorku oraz próby interpretacji obrazu tego miasta" – napisał w komentarzu. Album jest w języku polskim i angielskim ale już nie łatwy do zdobycia w księgarniach.
MG
Wczesną jesienią 1982 z John F. Kennedy International Airport przejechawszy przez brooklyńskie suburbia stanąłem w hotelu Doral Inn na Lexington Ave. W wieżowcu naprzeciwko wydawano bankiet dla tych, co mieli milion na drobne wydatki. Spałem w lepiącym się do ciała plastikowym prześcieradle pod plastikową kołdrą, wśród plastikowych tapet, plastikowych mebli i plastikowych kotar. Przez plastikowe żaluzje dzień i noc sączyło się plastikowe światło.
Miałem za sobą kryształowo mroźne noce spędzone na drzewie, mokre onuce i zgniłe wiosło, co zostanie nagrodzone w Krainie Wiecznych Łowów. Miałem za sobą lata azjatyckich peregrynacji, ciszę mongolskich stepów, oślepiający blask himalajskich lodowców, zielony, wiecznie wilgotny aksamit indochińskiej dżungli, dymy stosów w Benares, ogrody Kioto, pałace i groby cesarzy Chin, oczy kuszące, ręce żebrzące, odchodzących w niebyt. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć - Góra Meru użyczyła mi swego ożywczego cienia. W świecie nadprodukcji, hiperkonsumpcji i drapieżnego kapitału czułem się z zewnątrz. Wśród erupcji energii ludzkiej, niekończącego się potoku ofert, poruszałem się z otwartym okiem i Canonem F-1 załadowanym czułym filmem Tri-X Kodak lub oszczędnym, supercienkim, podwójnym llfordem. Gryzłem, żułem, połykałem dniem i nocą fenomen zwany Manhattanem. Tysiące i tysiące spojrzeń przez wizjer. Tysiące i tysiące naciśnięć migawki. Moja żarłoczność i upór sprawiały, że zgromadzony materiał negatywowy stał się czymś w rodzaju nowej rzeczywistości, równie jak wyjściowa ogromnej i bezkształtnej. Jedynie nowe wybory, nowe selekcje, nowe konstrukcje mogą uczynić ten zbiór czytelnym i znaczącym artystycznie komunikatem.
Andrzej Strumiłło
Zobacz też:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.