Katalog sprzed lat – Bill Brandt

Bill Brandt - photographs
A retrospective exhibition of the work of Bill Brandt (1904-1983), one of Britain’s gratest photographers. From the collection of The British Council. Catalogue designed by Herbert Spencer and printed in Grreat Britain by Lund Huphries, London and Bradford.


Któż potrafi sfotografować wspomnienie ? To proste pytanie można postawić wielu fotografom, zwłaszcza tym którzy mają długie lata własnej twórczości i którzy w swoich zdjęciach umieszczają odbicie swoich doświadczeń i przeżyć.

Takim dojrzałym artystą obiektywu był bez wątpienia Bill Brandt, nieco już zapomniany klasyk brytyjskiej fotografii ubiegłego wieku.

W archiwum Małej Galerii w CSW na Zamku Ujazdowskim w Warszawie przypomniał nam jego twórczość skromny, kilkunastostronicowy katalog, który przy kolejnych porządkach wpadł w nasze ręce. Towarzyszył wystawie zorganizowanej przez British Council w 1985 r. Była to wtedy chyba pierwsza okazja, by zapoznać się z pracami tego niezwykłego artysty. Na wystawie prezentowanej w Starej Galerii ZPAF przy pl. Zamkowym w Warszawie zdołano pomieścić aż 60 fotografii. Było to wydarzenie znaczące, aczkolwiek można powiedzieć, że chyba nawet w tych schyłkowych latach poprzedniego systemu trafiały do nas naprawdę znakomite wystawy. Znacznie częściej i znacznie bardziej znaczące, niż obecnie, co może wydać się dosyć osobliwe.

Fotografię Billa Brandta, nieco zachowawczą by nie powiedzieć klasyczną, ogląda się do dzisiaj nie tylko jako fragment zapisanej historii. Fakt, że jego dokonania sprzed II wojny światowej, kiedy to zajmował się reportażem o socjologicznym znaczeniu fotografując na północy Anglii w latach kryzysu lat 30., na trwałe wejdą do historii tego medium. W czasie wojny utrwalał wyludnione ulice Londynu, zaciemnione miasta południa narażone na niemieckie naloty. Te nierealne, oświetlone jedynie światłem księżyca zaułki uwidaczniały poetyckie możliwości fotografii, bowiem nie interesowały go zniszczenia po bombardowaniach. Oglądając te zdjęcia miało się odczucie, że Brandt szukał czegoś poza rzeczywistością. Po wojnie zarzucił fotoreportaż i zainteresował się tym, co było u początków jego twórczości, kiedy w Paryżu, pod koniec lat 20. pracował w studio Man Ray’a.

Mężczyzni na wyścigach w Ascot, 1932
Wieczór w Kew Gardens, 1932
Pokojówka i jej pomocnica gotowe do podawania obiadu, 1933
Górnik z północnej Anglii przy kolacji, 1937
Sypialnia w West Ham, 1936
Balkon Regency w świetle księżyca Downshire Hall, 1940
Edith i Osbert Sitwellowie w Renishaw Hall, Yorkshire, 1945

Można stwierdzić, że Brandt całkowicie zaufał możliwościom aparatu fotograficznego, wtedy kiedy już po wojnie, w 1945 roku, nabył stary, drewniany Kodak wyposażony w szerokokątny obiektyw. Aparat ten, wyposażony był w tak mały wziernik, że nie sposób było dostrzec wyraźnie fotografowanych obiektów. W wykonywaniu zdjęć zaczęła odgrywać rola intuicji – dotyczy to szczególnie całej serii aktów, gdzie ciała modelek zostały zniekształcone tworząc autonomiczne formy. „Soczewki – mówił Brandt – stworzyły autonomiczne formy z fragmentów ciała, formy, których ja sam nigdy nie widziałem. To nauczyło mnie, by używać śmiałych zniekształceń, aby oddawały one ciężar ciała lub lekkość ruchu” – przywołuje słowa artysty Aaron Scharf, pisząc o twórczości Brandta.

Mimo, że na wystawie znalazło się ponad 10 tych eksperymentalnych aktów, katalog zawiera raptem dwa – na okładce ludzkie ucho na kamienistej plaży ze skalnym klifem w oddali, i druga fotografia: leżąca prawdopodobnie na tej samej plaży modelka ujęta od tyłu z falą rozsypujących się na plecach włosów.

Robert Graves w swojej chacie w Churston, w Devon, 1941
Jean Dubuffest, 1960
Gniazdo mewy, późny wieczór w środku lata, wyspa Skye, 1947
Akt z Perspective of Nudes

Dla nas, oglądających te zdjęcia dzisiaj, uwagę przyciągają autentyczne ludzkie zamrożone w tych twarzach emocje, jak również pewna tajemniczość i bezkres ciemnych zapisów przyrody. Postacie, jak np. wspaniały portret pisarza Gravesa, silnie zatrzymują się w naszej pamięci, a przybliżone oko słynnego francuskiego malarza Jean Dubuffeta może stanowić znak firmowy portretowanych postaci przez Brandta.

Fotografię często traktujemy jako migotliwe, szybko zmieniające się w naszej świadomości obrazki. Można je błyskawicznie skasować w smartfonie, szybko wyczyścić z ekranu komputera. Obecne techniki reprodukcji, tysięcznych powielań, cytatów i przywoływań niosą za sobą pewne niebezpieczeństwo strywializowania nie tylko fotografii ale i całej sztuki.

Dlatego warto popatrzeć dłużej na te powstałe przed laty fotografie Billa Brandta. Bo im dłużej na nie patrzymy, tym więcej w nich znajdziemy i o tyle bogatsze stanie się nasze doświadczenie.

MG

Bill Brandt - self portrait, 1965

Zobacz też:

 



Spis treści

Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.