Rodzina, miłość i strata

Kiedy dziewięć lat temu otwieraliśmy dużą wystawę Loli Kantor w Tarnowskim Centrum Kultury, podczas spotkania z autorką ktoś z sali zadał pytanie: Jaki jest pani następny projekt? I wtedy, mocno wzruszona, załamującym się głosem odpowiedziała: Chciałabym opowiedzieć o mojej rodzinie, która wywodzi się stąd, z południowej Polski, i o mojej matce.

Loli Kanotr: Call me Lola. In Search of Mother
esej: Nissan N. Perez, rozmowa Loli Kantor z Danną Heller
Hatje Cantz Verlag, Berlin, 2024
ISBN 978-3-7757-5774-4


Teraz, po tych prawie 10 latach, to zamierzenie się spełniło. Loli Kantor na odbywające się w listopadzie targi Paris Photo przywiozła ze sobą świeżo wydaną książkę, która jest rezultatem tego zamierzenia.

Słowo książka, by użyć modnego teraz określenia „photo-book”, to trochę za mało. Na właściwy trop kieruje nas tytuł: „Call me Lola. In search of my mother”, co można przetłumaczyć „Nazywaj mnie Lola. W poszukiwaniu mojej matki”. Właśnie matka jest motywem przewodnim tej fascynującej opowieści, która zostaje nam podana głównie za pomocą fotografii, zarówno tej, która przywołana została z rodzinnego archiwum, jak i swojej własnej.


Front cover photo: Lola Kantor at the Argerntine metro, Paris, France, c.1951
Back cover photo: Loli Kantor at the Argentine metro, Paris, France, 2019, Peggy Anderson
Loli Kantor w Tarnowie, 2015

Warto tu przypomnieć, że fotografia pojawiła się w życiu autorki dosyć późno. Wcześniej pracowała jako fizykoterapeutka. Podobnie jak znane z historii fotografii Julia Margaret Cameron czy Gertruda Käsebier, Loli zaczęła profesjonalnie zajmować się fotografią w wieku już dojrzałym, mając dorosłe dzieci.

W tym miejscu trzeba przypomnieć ważne fakty z jej własnej biografii. A właściwie te najważniejsze: jej matka zmarła tuż po jej urodzeniu, a ojciec - kiedy miała zaledwie 14 lat. Obydwoje rodzice, pochodząca z Bochni matka i ojciec z Częstochowy, przeżyli Holokaust i pobrali się tuż po wojnie, w Monachium.

W zamieszczonej w książce rozmowie z córką, Danną Heller, autorka opowiada, jak zaczęło się jej fotografowanie podczas warsztatów w Amherst College w Massachusetts w 2001 roku. Wykonała wtedy w ciemni zdjęcia z zachowanych negatywów ślubu jej rodziców. To wtedy uświadomiła sobie, że te rodzinne, cudem ocalałe z wojennej pożogi listy, fotografie i dokumenty staną się inspiracją dla jej dalszej twórczości.

Mieszkając w USA fotografowała taniec, spektakle teatralne, sceny z codziennego życia. Odbyła szereg podróży do Europy, fotografowała resztki żydowskiego życia na Ukrainie, wykonała przejmującą serię zdjęć z Terezina, ale temat rodzinny i jej własna tragiczna historia utraty rodziców, a zwłaszcza matki, której nigdy nie poznała, cały czas towarzyszył jej w myślach. Musiało upłynąć trochę czasu zanim mogła się zanurzyć w swoją własną autobiograficzną historię. To zabrało jej prawie 20 lat.

Lola Kantor's fals identity card as "Jadwiga Kozłowska", religion stated as Roman Catholic, issued during the German occupation of Warsaw, Poland, August 1, 1942
Kenkarta (niem. Kennkarte) na fałszywe nazwisko Jadwigi Kozłowskiej, jakim posługiwała sie Lola Kantor podczas okupacji niemieckiej w Warszawie w czasie wojny.
Lola Kantor – Israeli passport to travel to Europe 1951 (entered Germany Nov 16, 1951)
Handwritten annotations by Loli Kantor

W tej rozmowie z córką opisuje kolejne etapy odkrywania przeszłości z życia jej matki, odczytywanie dokumentów w różnych językach (polskim, francuskim, niemieckim, hebrajskim). Wychowana wraz ze starszym bratem w Izraelu i w USA, z kontaktów rodzinnych odtwarzała historię. To zabrało jej wiele czasu. Najpierw, do dziewiątego miesiąca życia wychowywała ją francuska niania, potem do 10 roku życia druga żona ojca. W jej wychowaniu duży udział miała również kuzynka. Przebywanie z tak różnymi osobami, w różnych miejscach, językach, wpłynęło na jej kulturowe, otwarte i szerokie odczuwanie świata. Odbyła szereg podróży. m. in. do rodzinnego miasta swej matki - Bochni, gdzie w miejscowym Muzeum z zachowanych dokumentów odtwarzała porwane, wczesne fragmenty z historii jej rodziny.

To, że matce autorki udało się przeżyć wojnę i to w Warszawie na fałszywej kennkarcie, kiedy prawie cała jej rodzina została zamordowana przez Niemców, graniczyło z cudem. Może zawdzięczała to swojemu „dobremu” wyglądowi (była blondynką, miała niebieskie oczy) i hartowi ducha.

W książce, opartej na pieczołowicie zachowanych dokumentach, zdjęcia mają różny, ale bardzo znaczący wymiar. Obok zachowanych oryginalnych, jeszcze przedwojennych beztroskich fotografii młodej, atrakcyjnej, pełnej życia kobiety, jest też owa kennkarta z czasów okupacji niemieckiej na nazwisko Jadwigi Kozłowskiej, jest piękna fotografia ze ślubu rodziców, obok której na stronie zobaczyć możemy ślubną obrączką z wygrawerowanymi inicjałami imion rodziców. Są reprodukowane dokumenty, paszporty, świadectwa ze szczegółowymi opisami pozwalającymi ułożyć sobie chronologicznie całą tę niesamowitą opowieść. Ale jest to nie tylko dokumentalna historia, to również są zdarzenia widziane przez pryzmat żyjącej i noszącej w sobie te niedopowiedziane i odkrywane sukcesywnie przez lata losy.

Wedding of Lola and Zvi Kantor
Munich, Germany, february 5, 1946
Unidentified photographer

Lola’s wedding ring, 5.2.1946
Lola, Zvi
Munich, Germany, date unknown
Unidentified photographer
Lola néé Zimmerspitz
Tarnów, pre - war photographer, c. late 1930s
Chaskiel Bronstein, Studio FotoTechnika
(Chaskiel Bronstein was deported and his studio taken over by the SS. He was never heard from again.)
„Moim Drogim, Lola” / My Dears, Lola”
The back of Lola’s photo by Chaskiel Bronstein
Studio FotoTechnika, Tarnów, Poland
Lola
Place and date unknown, unidentified photographer
Lola
Germany, c. 1946
Unidentified photographer
Ami and Loli, Hakfar Hayarok, Israel, c.1963, unidentified photographer

W albumie pojawiają się bardzo mocne w wyrazie, przemyślane kadry samej autorki. Jej autoportret w Paryżu, już po latach, w miejscu, gdzie się urodziła w klinice Rotszylda i gdzie straciła swoją matkę. Są zdjęcia z jej podróży np. do Lublina, gdzie przed wojną studiował jej ojciec, z pociągu relacji Lwów - Kraków, dokąd jechała, by w miejscu upamiętniającym obóz śmierci w Płaszowie uczestniczyć w wolontariacie przy porządkowaniu pomnika upamiętniającego to straszne miejsce. Zdjęcia wykonywane w różnych technikach, często przy użyciu bardzo prostego aparatu Holga, z pełnego kadru, poprzez specyficzny rodzaj winietowania dającego odczucie nostalgii i bezpowrotnie upływającego czasu. Dotyczy to również nastrojowych fotografii wykonanych we wnętrzach Lwowa, Warszawy, Lublina, Tel Awiwu, czy pejzaży na Ukrainie, w Polsce czy w Izraelu. Jednym z najbardziej przejmujących jest na poły abstrakcyjny portret nad płytą poświęconą zamordowanym żydowskim mieszkańcom Bochni na symbolicznym cmentarzu-pomniku w Bełżcu. Wzruszające są zreprodukowane małe odbitki z czasów dzieciństwa spędzonego razem z bratem Ami częściowo w USA i w Izraelu. Jednym z najbardziej symbolicznych ujęć jest podwójny portret autorki z 2002 roku, kiedy być może narodził się pomysł by „poszukiwaniami” swojej matki podzielić się z innymi.

Poland, 2018
Self-portrait at the memorial to the murdered people of Bochnia
Bełżec, Poland, 2008
Self-portrait between Lviv and Kraków
Poland 2007
Train from Lviv to Kraków
Poland 2007
Store of Lola’s paternal family before WWII
Bochnia, Poland, 2018

Te jej osobiste fotografie przeszyte są ogromną nostalgią, która przybiera wymiar artystyczny, na co zwraca uwagę w pięknej przedmowie izraelski krytyk i kurator fotografii Nissan Perez. Pisze on, że te zdjęcia są dowodem straty i braku intymności. Stają się źródłem żałoby, bólu i traumy zamyślonym wspomnieniem tego, co już minęło. […] Obrazy z aparatu fotograficznego wiedzą to, czego my, widzowie, nie wiemy lub często nie widzimy. Ze swej natury fotografie są świadkami historii i zawierają wspomnienia.

Zvi, Ami and Loli, Tel Aviv, Israel, c. 1953
Lublin, Poland, c. 2009
Lviv, Ukraine 2018
Ami and Loli at their last address together
18 Helsinki Street, Tel Aviv, Israel, 1966
Unidentified photographer
Ami and Loli, Munich, Germany, c. 1983, Unidentified photographer
Lola Kantor’s sister Ella Sheffet, Tel Aviv, Israel, c.1990s
Warsaw, Poland, 2018
Loli holding a letter written bby Lola
Photo by Charles Mintz, from the series Precious Things, 2013
Poland, 2018
Ami’s final resting place, Jewish Cemetery Munich, Germany, 1998
Ukraine, 2007

Ten album, dopracowany w każdym szczególe, ma również wiele poziomów i znaczeń symbolicznych. Autorka poszukując swojej tożsamości, nosząc to samo imię, co jej matka doznała ogromnej straty. Jej matka umarła w dwie godziny po jej urodzeniu, straciła ojca jako nastolatka, jej brat z którym się wychowywała zmarł nagle. Większość rodziny zginęła podczas Holocaustu. Ale może te właśnie tragiczne wydarzenia składają się na jej tak bardzo osobistą historię, którą z wielkim przekonaniem, pieczołowitością i twórczym zacięciem potrafiła nam opowiedzieć. Nam i swoim dzieciom oraz wnukom, jako świadectwo tragicznych losów, które mają taki silny i przejmujący wpływ na nasze życie.

Pamięć, o której rozprawiało wielu filozofów, psychologów, teoretyków sztuki, w dwóch ostatnich stuleciach przybierać może różne formy wyrazu. Okazuje się, że fotografia, jak napisał czeski pisarz Ota Pavel, w większości wypadków nie kłamie. Jak silnie wpływa na nasze postrzeganie przeszłości, również tej najtrudniejszej, świadczy ten album, bardzo osobisty, a zarazem tak czytelny dla wszystkich. W nim Loli Kantor nie tylko spróbowała „odnaleźć” swoją matkę, ale również przekazać coś więcej: jak ważne jest, by zmierzyć się ze swoimi wspomnieniami, nawet jeśli one miały tak dramatyczne i skomplikowane losy.

Marek Grygiel

Nissan N. Perez (po prawej) Danna Heller i Loli Kanotr podczas spotkania w czasie trwania Paris Photo 2024 z okazji premiery albumu „Call me Lola”. (F_B Loli Kantor)

 

Zobacz też:


W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:

 



Spis treści

Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.