Numer 4 (20) / 95
Konfrontacje
tym roku odbyły się XXV Konfrontacje Fotograficzne w Gorzowie Wielkopolskim. W poprzednich latach, doceniając znaczenie tej imprezy dla środowiska fotograficznego, udawało nam się regularnie zdawać relację z tej najważniejszej być może imprezy fotograficznej w Polsce. Niestety w tym roku to się nie udało. Ale kilka tygodni temu ukazała się niewielka książeczka będąca zapisem seminarium pt."Gorzowskie Konfrontacje Fotograficzne - miejsce w fotografii polskiej". W tej zaledwie 30 stronicowej broszurce zawarto wystąpienia uczestników seminarium i krótkie opinie o Konfrontacjach nadesłane przez inicjatorów, uczestników i ludzi od lat związanych z Gorzowską imprezą.Najciekawszą i najbardziej wyczerpującą analizę fenomenu, jakim bez wątpienia stały się Gorzowskie Konfrontacje zawarł w swoim wystąpieniu Stefan Wojnecki. Z początku konfrontacje miały zasięg lokalny i skupiały się na fotografii rozumianej tradycyjnie. Dopiero w latach 70, kiedy dostrzeżono brak zaplecza intelektualnego dla fotografii zaczęto zapraszać ludzi związanych ze sztukami plastycznymi i wtedy nastąpiło jakieś szersze wyjście fotografii ku innym dziedzinom sztuki. Na kilkudniowe sympozja do Gorzowa zaczęli zjeżdżać teoretycy i krytycy sztuki, osoby piszące o fotografii, przyjeżdżali też artyści różnych orientacji, nie tylko fotografowie, ale preformerzy, malarze (był np. Tadeusz Brzozowski) graficy. I wtedy rzeczywiście następowała konfrontacja.
Dzięki temu fotografia "nabierała rumieńców, wchodziła na wyższy poziom w sensie teoretycznym" . Fotografią zaczęły interesować się muzea, stworzono dział fotografii w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, rozwijano zbiory fotografii artystycznej w Muzeum Sztuki w Łodzi. Zaczęli też pojawiać się ludzie z uczelni artystycznych, co zaowocowało po latach wejściem fotografii do programów wyższych studiów (np. w Poznańskiej PWSSP, która prowadzi pełne magisterskie studia fotograficzne).
Dzięki konsekwentnie odbywającym się Konfrontacjom w Gorzowie fotografia jest dostrzegana dzisiaj jako dziedzina sztuki. To jest zasługa ludzi, którzy przez 25 lat organizowali, nieraz z wielkim trudem te Konfrontacje. Należy uczynić wszystko by mogły się one stać imprezą o jeszcze większym znaczeniu, przeprowadzoną na szerszą, międzynarodową skalę. Do tego muszą być zaangażowane większe środki finansowe, Konfrontacje nie mogą być tylko w gestii miejscowych entuzjastów i miłośników fotografii.
W tym miejscu trzeba też zaznaczyć, że porównywanie przez Stefana Wojneckiego Konfrontacji Gorzowskich do Miesiąca Fotografii w Bratysławie wydaje się chybione. Festiwal bratysławski, pomimo ogromnych trudności finansowych zdołał nagłośnić się znacznie lepiej niż Gorzów. Słowacy zaprosili bezpośrednio albo poprzez ich wielkie wystawy tak sławnych fotografów jak Sebastiao Salgado, Duane Michals, William Klein, Sally Mann, Eikoh Hosoe, Jan Saudek, Josef Koudelka. Festiwal w Bratysławie wizytowali znani dyrektorzy muzeów np. Charles-Henri Favrod z Lozanny, Jan Erik Lundstroem ze Sztokholmu, Finn Thrane z Odensee czy organizatorzy ogromnych imprez (jak np. Miesiąc Fotografii w Paryżu Jean Luc Monterosso. To prawda - te ambicje bratysławskie wsparte były odpowiednimi środkami finansowymi. I corocznie starannie wydawanym katalogem.
W Gorzowie, jak pamiętam, nigdy nie udało się wydać porządnego katalogu, były tylko mniejsze wydawnictwa. Ale ich skromna szata graficzna, format, brak angielskich tłumaczeń od razu skazywał je na krajowy tylko obieg.
Konfrontacje Gorzowskie, są jedną (obok "Rencontres" w Arles) z najstarszych nieprzerwanie odbywających się imprez fotograficznych na świecie. Na koniec z przykrością należy stwierdzić, że tego faktu nie udało nam się do tej pory odpowiednio zdyskontować.
Copyright © 1997-2004 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2004 Zeta-Media Inc.