Leszek Dziedzic: "Tadeusz Kantor i jego teatr"
Stara Galeria ZPAF, Warszawa , plac Zamkowy 8
10 - 31 stycznia 1998 r

----------------------------------------------------------


Kantor zafascynował mnie bogactwem swej osobowości. Budził szacunek i podziw, ale nie oniesmielał gdyż, jak każdy z prawdziwie wielkich twórców, dbał nie o swą osobę, a o swoją pracę i realizacji swych idei był bez reszty oddany. Stąd też ta jego dbałość o każdy szczegół, czy dotyczyło to drobnych choćby rekwizytów, czy gry aktorskiej, światła, dźwięku, a więc wszystkiego tego, co decyduje o ostatecznym wyniku. Jego obecność na scenie była więc tego konsekwencją i była to obecność niezbędna. To nie tylko sprawa atmosfery jaką przez to stwarzał - On w każdym kolejnym występie zespołu był aktywnym kreatorem i, raz jeszcze przeżywając swe wizje, wzbogacał całość o warstwę tych właśnie swoich wewnętrznych napięć i przeżyć. Być może wkroczyłem w obszar metafizyki, lecz przecież jego spektakle nie były "graniem" tej czy innej "sztuki" - to były misteria. (L. Dziedzic, wstęp do katalogu - fragment)



Teatr Kantora

(Artykuł Moniki Kuc GW/12 I 1998)

Po Kantorze została legenda. Jego teatr Cricot 2 trwał dopóki Kantor był w nim obecny. Dlaczego zespół nie mógł potem kontynuować jego dzieła, staje się oczywiste, gdy patrzymy na wystawione czarno-białe fotografie. Doskonale widać na ich podstawie, że to obecność Kantora wywołuje elektryzujące napięcia między ludźmi, ożywia relacje między aktorami i rekwizytami, dynamizuje przestrzeń. bez żadnej przesady - Kantor był demiurgiem swego teatru czy mistrzem inscenizowanych misteriów. Narzucał spektaklom rytm, tempo i sprawiał, że jego "teatr śmierci" (w którym mieszały się manekiny, ludzie i machiny) okazywał się ekscytującym przeżyciem.


 
Z fotografii łatwo można odgadnąć, co mówi swoim aktorom, bo reaguje całym ciałem i gestami. Widać, czy jest zadowolony czy zły. Wydaje się, że słyszymy jego głos - zachęty, aprobaty lub sprzeciwu. Często demonstruje aktorom, o co mu chodzi i co mają grać. M.in. znajdziemy tu znakomite "reporterskie" ujęcie z próby "Wielopola" w krakowskim Teatrze Słowackiego, gdy zniecierpliwiony atakuje z pasją rampę dzielącą widownię od sceny, by osobiście interweniować w działania aktorów. Na innym zdjęciu widać, jak plastycznie wchodzi w sceniczny dialog z madame Lili, autentyczną hrabiną Krasińską, która gra w jego spektaklu Matkę. Kantor już tylko swoją obecnością potrafił spotęgować atmosferę teatralnej gry. Fotograficzne kadry pokazują go w przeróżnych ujęciach : skoncentrowanego, rozbawionego, zamyślonego, dynamicznego... (...)

Wiadomo, że Kantor nie wszystkim pozwalał fotografować swoje spektakle, ale w tym przypadku nie stawiał przeszkód i przyjmował zdjęcia Dziedzica z aprobatą. W tych kadrach jest zresztą wyczuwalne nastawienie samego fotografika do teatru Kantora. Wbrew obiegowym opiniom nie przedstawia on zespołu pod presją dyktatora, lecz ludzi połączonych przyjaźnią i wspólną pasją.



Leszek Dziedzic fotografował autorski teatr Kantora od 1982 roku i ma w swoich zbiorach około tysiąca jego zdjęć, z których na wystawie pokazuje zaledwie drobną część, głównie z prób i spektakli "Wielopole, Wielopole" i "Niech szczezną artyści".

Zdjęcia z "Wielopola" pochodzą ze szczególnego spektaklu z grudnia 1983 roku - wystawionego w kościele miejscowości Wielopole pod Tarnowem, w której twórca Cricot 2 się urodził. Na jednym trochę niesamowitym zdjęciu fotografik uchwycił Kantora, jak w cieniu autentycznego krucyfiksu wkopuje krzyż - sceniczny rekwizyt - w zaimprowizowaną mogiłę.

Leszek Dziedzic w rozmowie z Moniką Kuc podczas otwarcia wystawy w Starej Galerii ZPAF


- Przyjazd Kantora do Wielopola był dużym wydarzeniem dla jego mieszkańców, którzy przyszli tłumnie zobaczyć swego rodaka - wspomina fotografik. W progu kościoła serdecznie witał go kolega szkolny ks. Śmietana. - Do Wielopola pojechałem jeszcze raz - dodaje Dziedzic. - Po jego śmierci, aby pomóc naczelnikowi gminy Zbigniewowi Paseli zorganizować na byłej plebanii izbę pamięci Kantora.

Zdjęcia z kantorowskich spektakli pozwalają także podpatrzyć, jak Kantor własne doświadczenia i refleksje nad życiem i śmiercią, historią i teraźniejszością przemieniał w uniwersalne sceniczne wizje. Np. w scenie z "Wielopola" w której widać chłopca jadącego na fantazyjnym wehikule przed postacią na koniu - może wcieleniem Piłsudskiego, a może jeźdźcem Apokalipsy.



Spis treści

Copyright © 1997-2012 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2012 Zeta-Media Inc.
e-mail: fti@zeta-media.com