Marcin Kydryński, Pod Słońce.
Warszawa, 1999. Wyd.Twój Styl.
Pod Słońce Marcina Kydryńskiego to książka dziwna, którą trudno sklasyfikować i ocenić. Na pierwszy rzut oka jest to kolejne wydawnictwo z serii bogato ilustrowanych dzienników z podróży w odległe i egzotyczne zakątki świata. Jednak już po bliższym przyjrzeniu się książce, co w przypadku tego gatunku oznacza przeczytanie dołączonego do zdjęć tekstu, okazuje się, że Pod Słońce jest szczególnego rodzaju darem ojca dla syna.
Marcin Kydryński jest znanym miłośnikiem jazzu, podróży, fotografii oraz ... pięknych kobiet. Tak się złożyło, że ostatnio został ojcem. Fakt ten miał wiele konsekwencji, a jedną z nich jest książka Pod Słońce, która jest w całości dedykowana małemu Franciszkowi Kydryńskiemu. Dedykacja ta nie jest jednak czymś zdawkowym. Przeciwnie ma ona doniosły wpływ na całość tego notatnika z podróży. Marcin Kydryński poza prezentacją swoich wrażeń z Indochin, Bangladeszu, Mali, Indii czy Etiopii decyduje się na wtajemniczenie czytelnika w swój bardzo osobisty świat młodego ojca. Dokonuje tego zwracając się bezpośrednio do "swojego kochanego Franciszka". To dla niego snuje tę opowieść o podróżowaniu, życiu, Bogu, fotografii, kobietach i całej reszcie... Ojciec pisze z myślą o synu, z myślą, że ten kiedyś odczyta jego przesłanie. Odczyta i zrozumie. Tym samym Marcin Kydryński podejmuje próbę pogłębienia refleksji towarzyszącej podróżowaniu przez nadanie jej nowego charakteru, a mianowicie podróży w głąb swojej osobowości. Z pozoru wydaje się, że nie jest to nic nowego. Każdy podróżując odkrywa mniej lub bardziej siebie, jednak autor Pod Słońce temu odkryciu nadaje charakter metafizyczny. Metafizyka rozważań zawartych w Pod Słońce opiera się na eksponowaniu uczuć towarzyszącym narodzinom syna, i właśnie to stanowi główną zaletę, i jednocześnie główną wadę książki. Zaletę, bo jest to coś zupełnie nowego, bardzo świeżego i osobistego. Wadę, bo jednocześnie jest zbyt natarczywe, zbyt stylizowane. Ta sprzeczność w odbiorze książki stanowi paradoksalnie o jej wartości.
Z punktu widzenia formalnego Pod Słońce dzieli się na dwie pozornie spójne, a właściwie niezależne względem siebie warstwy. Pierwszą można nazwać warstwą Kapuścińskiego, drugą warstwą Tomaszewskiego (od nazwisk mentorów autora). Pierwsza warstwa to tekst pod wszelaką postacią (opowiadanie, stylizowana baśń, pamiętnik etc.). Ma ona wspólny mianownik czyli adresata, którym pozostaje Franciszek Kydryński. Drugą warstwę tworzą zdjęcia z odwiedzonych przez autora miejsc. Zdjęcia te można określić jako subiektywny dokument (estetyka National Geographic). Brak głębszego związku między obiema warstwami spowodowany jest prawdopodobnie obszernością materiału zdjęciowego, który pochodzi z wielu odległych od siebie miejsc i tworzony był na inne potrzeby (produkcja dla magazynów Voyage, Viva). Przypadkowość ta nie razi jednak zbytnio, może poza zupełnie oderwanym cyklem zdjęć pt.Rejs. Całość sprawia wrażenie luźnej kompozycji, pozbawionej raz ustalonej formy, w której dominuje zwierzający się narrator, a którego opowieść uzupełniona jest emocjonalnie nasyconymi zdjęciami. Stanowią one swoiste interludium w potoku wspomnień-przemyśleń pozwalające na zamknięcie kolejnych etapów podróży (także do własnego wnętrza) oraz na podjęcie nowego tematu.
Można by jeszcze napisać coś o samych rozważaniach Marcina Kydryńskiego, ale byłoby to odbieraniem książce jej największego atutu. Warto więc obejrzeć zdjęcia, ale i jednocześnie i poznać treść albumu Pod Słońce. Zarówno zdjęcia jak i tekst dopełniają się w znacznym stopniu i tworzą w zamierzeniu autora spójną całość. Na ile ta całość jest spójna ocenić musi czytelnik.
Adam Mazur
Copyright © 1997-2012 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2012 Zeta-Media Inc.
e-mail: fti@zeta-media.com