Visa pour l'Image
XII Edycja Międzynarodowego Festiwalu Fotodziennikarstwa w Perpignan
2 - 17 września 2000
IASTO Perpignan byłoby zaledwie jedną z wielu niewyróżniających się osad na południu Francji gdyby nie organizowany tu co roku festiwal fotodziennikarski Visa pour l'Image. Jest to niewątpliwie jedyna w swoim rodzaju impreza mająca na celu promowanie oraz honorowanie najlepszej fotografii ukazującej się na stronach światowych dzienników, magazynów oraz publikacji fotograficznych. W pierwszej połowie września do miasta zjeżdżają się tłumy zaproszonych gości. W większości są to fotoreporterzy, dziennikarze oraz reprezentanci agencji fotograficznych. Jednak z roku na rok festiwal zaczyna przyciągać rzesze zwiedzających jedynie z zamiłowania związanych z fotografią.
Podczas wieczornych pokazów, przy oprawie muzycznej, na dużym ekranie otoczonym średniowieczną architekturą Campo Santo, prezentowane były najważniejsze wydarzenia minionego roku, poczynając od września 1999, kończąc na sierpniu 2000. Poza tym, miała miejsce retrospektywa historii Kanału Panamskiego oraz historia lotnictwa. Dużo uwagi poświęcono problemowi prawicy w Europie, w tym Haiderowi i jego partii oraz konfliktowi w Czeczenii. Prezentowano również serię fotoreportaży dotyczącą tematu Cyganów na świecie.
Visa pour l'Image to również festiwal ludzi biznesu fotograficznego. Agencje fotograficzne mają swoje stanowiska, a te największe organizują konferencje prasowe, na których prezentują swoje nowe oblicze i reklamują swoją działalność. W tym roku popularnością cieszyła się konferencja prasowa agencji Corbis/ Saba. Niestety przedstawiciele tej ogromnej kooperatywy, ku zaskoczeniu i niezadowoleniu wielu przybyłych fotoreporterów, nie zostawili nawet pięciu sekund na zadanie agancji paru kłopotliwych pytań dotyczących jej rzekomej niewierzytelności wobec fotografów.
Jedną z gwiazd festiwalu był Mike Abrahams z agencji Network. W czternastowiecznej kaplicy Saint-Dominique prezentował on swój dokument dotyczący wiary i chrześcijaństwa, za który dostał nagrodę World Press Photo. W listopadzie planowana jest wystawa Abrahams'a w warszawskiej Bibliotece Uniwersyteckiej.
W Chapelle du Tiers Ordre prezentowana była wystawa zatytułowana "100 lat sportu z magazynem l'Equipe". 100 fotografii, 100 sportowych momentów na przestrzeni całego wieku. Nie jest to bynajmniej encyklopedyczna, archiwalna retrospektywa sportu, lecz selekcja obrazów przedstawiających wydarzenia, które miały wpływ na nasze myślenie, stając się zarazem ikonami naszego stulecia. Często wypełnione dość sporym ładunkiem emocjonalnym, zdjęcia l'Equipe zabierają nas w niepowtarzalną podróż, zostawiając w naszej świadomości bogaty spadek minionego czasu. Wśród prezentowanych prac znalazły się zdjęcia takich indywidualności jak: Lartigue, Kertesz, Riefensthal, Rodtchenko, Capa, Cartier-Bresson czy Doisneau. Współczesna fotografia sportowa była reprezentowana przez takie nazwiska, jak Leifer, Burnett, Vandystadt, Martin, oraz grono fotografów anonimowych.
DYBY festiwal przyznawał nagrodę publiczności, jednym z kandydatów do otrzymania jej byłby niewątpliwie Paul Fusco z agencji Magnum, autor eseju fotograficznego zatytułowanego "Robert F. Kennedy Funeral Train". We wstępie do wystawy Fusco pisze o druzgocących przeżyciach społeczności amerykańskiej po śmierci senatora R.F. Kennediego. "Rosnąca nadzieja została rozmyta, a ci najbardziej potrzebujący tłumnie zgromadzili się wzdłuż torów, po których przejeżdżał ostatni pociąg Bobbiego Kennedy. Z niedowierzaniem spoglądali na nadzieję zamkniętą w trumnie mijającą i znikającą z ich życia."
Kinga Kenig: - Serię zdjęć "R.F.K Funeral Train " kończy rozmyta fotografia. Ruch, brak pewności gdzie jesteśmy. Jest to jedyne zdjęcie wyróżniające się na tle pozostałych. Czy coś symbolizuje?
Paul Fusco: - Co pozostało ludziom po utracie Bobbiego? Gdzie się podziała ta nadzieja, która dopiero co w nas zakwitła? O czym teraz będziemy marzyć? Pozostaje chaos. Ostatnia fotografia pokazuje właśnie ten klimat, zwątpienia, poczucia, że życie zostało roztrzaskane na drobne kawałki.
- Czym w 1968 roku była dla Amerykanów utrata senatora Bobbiego?
- Było to przeżycie porównywalne ze śmiercią członka rodziny. Ludzie płakali, klękali przy torach. Masa ludzi była pogrążona w głębokim smutku.
- A jak pan się czuł będąc w pociągu i fotografując żegnających Kennediego ludzi?
- Było w tym z pewnością jakieś uczucie doniosłości wydarzenia, lecz na pewno nie czułem się jako osoba zapisująca historię. Po prostu reagowałem na to, co widziałem. Moje zdjęcia są osobistą reakcją na zauważony przeze mnie smutek, powagę, rozpacz.
- O czym, najogólniej mówiąc, jest "Pociąg Kennediego"?
- Przede wszystkim o utracie nadziei. We wszystkich moich pracach staram się opowiadać o życiu na tak wielu poziomach znaczeniowych, jak tylko medium fotografii na to mi pozwala.
- Czy zatem w swoich opowieściach o życiu czuje się pan ograniczony przez własne medium ekspresji?
- Większość moich zdjęć nie jest dobra. Trudno jest w ułamku sekundy dobrze zorganizować i uporządkować fotografowaną przez nas przestrzeń. Ja nigdy niczego nie ustawiam. Jeżeli chodzi o foto-dziennikarstwo uczciwość jest dla mnie zasadą numer jeden.
- Jest pan kuratorem własnej ekspozycji na festiwalu. To raczej nietypowe. Zazwyczaj fotoreporterzy powierzają kwestię prezentacji komuś innemu. Dlaczego zdecydował się pan na przejęcie na siebie obowiązku ekspozycji "R.F.K. Funeral Train"?
- Niezmiernie mi zależy na możliwości kontrolowania ludzkich uczuć i doświadczeń podczas oglądania moich zdjęć. Jako autor serii mam prawo do zbudowania odpowiedniej dramaturgii wieszając zdjęcia w odpowiedniej kolejności. Dochodzi tutaj również problem wyboru miejsca i sposobu wieszania zdjęć jak i jakości odbitek. W przypadku wystawy mogę na to wszystko mieć wpływ. Jest to coś, na co nie można już liczyć przy publikowaniu zdjęć w prasie. Strasznie ubolewam nad ograniczeniami, jakie doświadczają fotografowie przez małą możliwość ingerencji w publikowany materiał. Tutaj bardziej się już liczą dobre układy z fotoedytorami. O to również trzeba dbać...
Kinga Kenig
Laureaci tegorocznego festiwalu:
- Visa d'Or - prasa codzienna- reportaż Dudley'a Brooks'a z Washington Post przedstawiający masowe samobójstwo sekty w Ugandzie
- Grand Prix - Care 2000 - Międzynarodowa nagroda za reportaż o charakterze humanitarnym- reportaż Yoav'a Lemmer'a z AFP przedstawiający szkody, spustoszenie i tragedię ludzi powodowane żywiołem cyklonu.
- Visa d'Or - kategoria 'News' - reportaż Eric'a Bouvet z Czecznii
- Visa d'Or Magazine - reportaż o ofiarach poparzeń trzeciego stopnia autorstwa Raphael'a Gillarde'a
- Nagroda Kodaka dla najlepszego młodego fotografa w wysokości 50 000 franków francuskich - Thomas Dworzak z agencji Magnum.
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
28 - 10 - 2000