Marek Czarnecki, "Wojna mediów", wystawa w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, styczeń 2005 r.
Marek Czarnecki - Wojna mediów
Click
for ENGLISH VERSION of this page |
MAREK CZARNECKI zainscenizował wojnę, która odbywa się w jego własnej bibliotece. Dotychczasowe media służące przenoszeniu informacji i obrazu za pomocą zadrukowanego papieru ulegają destrukcji zaatakowane przez komputery i środki elektronicznego utrwalania i przechowywania zapisów i obrazów. "Jest to wojna bezwzględna, gdzie producenci papieru, farb, maszyn drukarskich toczą śmiertelny bój z zasobami internetu umieszczonymi na milionach serwerów i twardych dysków na całym świecie". Coraz częściej zamiast drukować na drukarce pożądane informacje, absorbujemy je prosto z monitora. Informacji szukamy w sieci, a nie w formie drukowanych zapisów.
Te prace mające w sobie coś z dziecinnej symboliki ożywiają refleksję nad powstawaniem obrazu, nad tym, czy o jakości i wartości danej fotografii - obrazu decyduje zastosowana technologia czy również, albo przede wszystkim, inwencja poszczególnych artystów. Swoją wypowiedzią Marek Czarnecki próbuje odeprzeć natarczywy atak nowych mediów i skierować nasza uwagę na to, że za każdym obrazem stoi człowiek, jego twórca. Nawet wtedy, gdy obrazy wymkną się spod jego kontroli w postaci nieograniczonej ilości odbitek i kopii. A to współczesne technologie umożliwiają nam w zakresie daleko bardziej powszechnym, niż było to jeszcze niedawno.
Marek Czarnecki, "Wojna mediów", wystawa w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, styczeń 2005 r.
Marek Czarnecki (ur. 1956) fotografią zajmuje się od wielu lat. Mieszka w Toruniu, należy do Związku Polskich Artystów Fotografików, British Institute of Professional Photography. Laureat wielu nagród w dziedzinie fotografii reklamowej. Od lat wykonuje również fotografie eksperymentalne (panoramy), jest laureatem wielu prestiżowych nagród w tej dziedzinie m.in. laureatem Oskara przyznawanej przez MPA w Wielkiej Brytanii. Wydaje albumy autorskie, współpracuje z domami wydawniczymi w Polsce i w Niemczech.
Marek Czarnecki, "Wojna mediów", wystawa w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, styczeń 2005 r.
W FOTOTAPECIE także:
Zobacz też:
Wernisaż wystawy Marka Czarneckiego w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, 4 stycznia 2005 r. Fot. Adam Mazur.
Autor Marek Czarnecki (z lewej) podczas otwarcia swej wystawy "Wojna mediów" w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, 4 stycznia 2005 r. Fot. Adam Mazur.
Marek Czarnecki - "Wojna Mediów"
wydawnictwo: ateFOKA, 2004
www.atefoka.com.pl
ISBN 83-918844-9-X
FOTOGRAFIA weszła w trzeci wiek swego istnienia. Po drodze udowodniła, że istnieje samodzielnie jako dziedzina sztuki i sposób na rejestrację otaczającego lub wykreowanego świata, na przekazaniu istniejących w nim uczuć i emocji.
Mistrzowie światła otrzymywali w miarę rozwoju techniki i technologii coraz doskonalsze materiały i sprzęt do rejestracji obrazu. Zapis na filmie zawsze pozostawał w centrum uwagi, a o tym najważniejszym i jedynym mówiło się oryginał. Oryginał był zakończoną wypowiedzią autora i miał wartość bezcenną. Można go było powielać lecz zawsze to były tylko kopie, chociaż często technicznie doskonałe.
Fenomen ostatnich lat polega na tworzeniu coraz lepszych narzędzi za pomocą narzędzi poprzedniej „gorszej” generacji. Postęp naukowy i techniczny doprowadził w dużym stopniu do zatracenia różnicy pomiędzy oryginałem a kopią. Mało to, w jednym miejscu np. w komputerze może istnieć obok siebie nieskończona ilość „oryginałów” i nieskończona ilość „kopii”, z których każdy może być nowym oryginałem lub nową kopią. Otrzymano super narzędzie, które dało nieograniczone możliwości kreacji a jednocześnie zatraciło częściowo autorski charakter obrazu, do którego każdy może teraz wnieść coś nowego, tworząc jednocześnie nowy oryginał.
Wychowany w szacunku dla dzieła i jego autora, samemu wykorzystując nowoczesne techniki i technologie zbuntowałem się przeciwko temu wszystkiemu co wspaniałe i nowoczesne. Zdałem sobie sprawę, że powiększając i ułatwiając pracę, pozbawia się często autora spokoju i intymności, włączając jego pracę w szereg działań mających stworzyć docelowy obraz, będący sumą wielu innych obrazów.
Często coraz więcej autorów pozostaje coraz bardziej anonimowymi lub inaczej będącymi tylko udziałowcami końcowego dzieła, które może mieć wiele oryginałów i wiele kopii istniejących jednocześnie obok siebie.
Wywołało to we mnie bunt artystyczny. Nowoczesne media stały się przedmiotem adoracji ale i nienawiści ze strony autora. Zainscenizowałem więc serię zdjęć przedstawiających w sposób artystyczny destrukcję dokonywaną przez nowoczesne media (czytaj: elektronikę) na mediach dotychczasowych, służących przenoszeniu informacji i obrazu na zadrukowanym papierze. Wojna, którą stworzyłem w swojej wyobraźni rozgrywa się w bibliotece. Jest bezwzględna, tak jak w normalnym życiu, gdzie producenci papieru, farb, maszyn drukarskich toczą śmiertelny bój z zasobami internetu umieszczonymi na milionach twardych dysków na całym świecie. W naszym codziennym życiu coraz rzadziej drukujemy coś na drukarce komputerowej, a zdobyte informacje absorbujemy bezpośrednio z monitora, nie wiedząc do końca i nie zastanawiając się nad tym, czy to co oglądamy jest oryginałem czy tylko kopią, ile oryginałów jest na świecie jednocześnie i kto jest autorem tego wszystkiego, z czym mamy do czynienia.
Oczywiście na początku powstania fotografii ówcześni twórcy obrazu, malarze nie traktowali fotografii poważnie, mówiąc że jedynie rejestruje ona w sposób mechaniczny otaczający nas świat, sama nie znosząc znamion twórczości czyli sztuki. Obecnie nikt nie traktuje nowych mediów niepoważnie, szybko zyskały one uznanie wśród twórców obrazu, chociaż wielu artystów pozostało przy klasycznych, tradycyjnych technikach powstawania obrazu.
Zauważamy jednak, że coraz częściej fotografia jest jedynie początkiem powstawania końcowego obrazu. Twórcami tych obrazów są fotografowie, dla których sam aparat okazał się niewystarczający i gdzie perspektywa optyczna, którą wszyscy stosujemy stała się głównym ograniczeniem warsztatu twórcy. Dopiero swobodne przetworzenie obrazu umożliwiło pełne przekazanie myśli i wyobraźni autora.
W tym samym czasie osoby zajmujące się tworzeniem grafik dostrzegli siłę fotografii i zaprzęgli ją do swojej pracy, masowo wykorzystując zdjęcia w swoich obrazach, lecz chciałbym zaznaczyć, że nie zawsze łatwość dostępu do nowych narzędzi powstawania obrazu będzie gwarancją sukcesu artystycznego.
Estetyka wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom i nie ulega nowinkom i bogactwu nowych narzędzi tworzenia obrazu. Wzruszenia jakich często doznajemy obserwując prace cechujące się wyjątkową prostotą a jednocześnie ich wybitnie autorskim stylem, podpowiadają , że zawsze ocenie będzie podlegał ostateczny wygląd dzieła, a nie tylko udział wszystkich środków zaprzęgniętych do jego powstania.
Należy zwrócić uwagę, że okres „teraz„ jest przełomem, a okres „jutro” wymyka się nawet najbardziej odważnym przepowiedniom. To co miało być realne za sto lat często zaczynamy stosować już za kilka miesięcy najpóźniej za kilka lat.
Swoją wypowiedzią pragnę zwrócić uwagę na autora i jego rolę w tworzeniu obrazu. Aby nie zapomniano, że za każdym obrazem stoi człowiek, jego twórca. Bez względu na ilość powstałych oryginałów, którą jednocześnie stworzy będzie on zawsze autorem.
Wygrana klasycznych mediów w walce z nowymi mogła się zdarzyć tylko w sztuce, nie w rzeczywistości, gdzie postęp w tworzeniu nowych technik i technologii odbywa się coraz szybciej, niezależnie od woli i chęci twórców lecz często z ich aktywnym udziałem. Jest ona jedynie wizją osobistych odczuć i sentymentów autora. który sam będąc zwolennikiem nowoczesności, posiadając również wykształcenie technicznego konstruktora nowych mediów, przez moment zawahał się i rozmarzył, a swoje wahania i marzenia przedstawił w postaci cyklu obrazów, których treść mogła znaleźć oparcie w faktach lub być tylko artystyczną wizją autora lekko zmęczonego poznawaniem możliwości nowych mediów a może ich natarczywym atakiem.
Marek Czarnecki
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.