Miesiąc Fotografii w Krakowie
Organizator: Fundacja Na Rzecz Rozwoju Sztuk Wizualnych
Współorganizacja: Fundacja Imago-Mundi
Dyrektor Festiwalu: Tomasz Gutkowski
Dyrektor Wykonawczy: Piotr Lelek
Dyrektor Artystyczny: Karol Hordziej
Dużo fotografii w maju, w Krakowie.
INSTYTUCJA festiwali czy przeglądów fotograficznych zadomowiła się u nas na dobre. Po warszawskim Festiwalu Fotografii Artystycznej (marzec, kwiecień), po Krakowskiej Dekadzie Fotografii - mamy w maju dwa kolejne: otwarty 5 maja Miesiąc Fotografii w Krakowie i za chwilę (18 maja) Fotofestiwal w Łodzi.
Tegoroczny Miesiąc w Krakowie odbywa się wyjątkowo wiosną, trzy dotychczasowe edycje miały miejsce jesienią i organizatorzy - nowa ekipa pod kierownictwem Tomasza Gutkowskiego - postanowili nadać Miesiącowi „nową formułę... oznaczającą wyższy poziom wystaw i międzynarodowy charakter wszystkich wydarzeń”. W następnych latach planowany jest powrót do jesiennego terminu, ale nie do starej formuły.
I rzeczywiście, tegoroczna edycja różni się od dotychczasowych.
Wystawy wyraźnie podzielono na dwie grupy. Te, które stanowią realizację założeń artystycznych festiwalu pod hasłem TERYTORIUM, traktowanym jako punkt wyjścia do dyskusji. Reszta to wystawy w programie off, w większości również odnoszące się do interpretacji miejsca.
Pewną innowacją jest również zapraszanie każdego roku przedstawicieli innego kraju. W tym roku gościem specjalnym są Węgrzy, którzy przede wszystkim zaprezentowali się w ramach dużej grupowej wystawy „Feeling Budapest” w przestrzeniach opuszczonego pałacu Goetza browaru Okocim. To niewątpliwie jedna z najciekawszych wystaw w ramach całego Miesiąca fotografii. Jej kuratorka, Gabriella Csizek, dyrektor artystyczny Mai Mano House of Photography w Budapeszcie, zgromadziła prace kilkunastu artystów. Niektórzy z nich znani już z wcześniejszych prezentacji w Polsce: Istvan Halas, Gabor Kerekes, Lenke Szilagyi (Mała Galeria ZPAF-CSW w Warszawie w latach 1987, 1992). Wystawa wykonana w różnych technikach, skoncentrowana na współczesnym wymiarze życia, (znakomity reportaż Daniela Kovalovszkiego z domu starców), mająca wątki osobiste, np. w pracach Szilvii Toth, daje szeroki wgląd w to, co fotografia węgierska ma obecnie do zaoferowania.
Prace Lenke Szilagyi z cyklu "Imprezy", wystawa fotografii węgierskiej "Feeling Budapest" w Pałacu Goetza w Krakowie w ramach Miesiąca Fotografii. Fot. M. Grygiel.
Wystawą, często zresztą chętnie porównywaną do węgierskiej jest zbiorowy pokaz „Teraz Polska”, umieszczony nieco na uboczu w dzielnicy Zabłocie, na terenie dawnej fabryki Schindlera. Wystawa ta, odczytywana jako komentarz do zmian zachodzących w naszym kraju, ma trochę szyderczo-ironiczne ostrze. Widać to w przerysowanych portretach Radka Polaka, w pracach Igora Omuleckiego, Rafała Milacha. Oprócz ludzi (często odtrąconych, nie będących w tzw. głównym nurcie wydarzeń) bohaterami tej wystawy jest zdewastowany polski krajobraz (zdjęcia niedokończonych budowli Konrada Pustoły), nadźgany bezsensownymi reklamami (prace ze znanego już cyklu Zbigniewa Tomaszczuka) oraz samochodowymi obiektami-billboardami Wojciecha Wilczyka.
Wystawa ta sprawiająca wrażenie chaosu, niezbyt logicznie powieszona (niezrozumiałe przemieszanie autorów, co osłabia wydźwięk poszczególnych serii) jest próbą zmierzenia się ze zwyczajną codziennością naszej egzystencji w czasach rozległej i jakby niekończącej się transformacji.
Wystawa "Teraz Polska".
Kilka wystaw z oficjalnego programu zasługuje na szczególna uwagę. Niewielka sala Śródmiejskiego Ośrodka Sztuki przy Małym Rynku z bardzo elegancko powieszonymi pracami Bogdana Konopki wykonanymi w Polsce w latach 1986-2996, które wybrał ze swojego bogatego archiwum. Zdjęcia ciekawe, na swój sposób odkrywające wyodrębnione miejskie przestrzenie, nie były chyba do tej pory prezentowane w takim wysublimowanym zestawie, co przy dużej wystawienniczej aktywności autora warte jest odnotowania.
Inną starannie zrealizowaną ekspozycją (należy to podkreślić przy dużej ilości wystaw nie najlepiej zaaranżowanych) jest wystawa „Jesus and the Cherries” Jessiki Backhaus. Jest to projekt nostalgicznie i bardzo wyrywkowo przywołujący prowincjonalną rzeczywistość niewielkiego miasteczka na Pomorzu zachodnim skąd pochodzi rodzina Matki autorki. Pomysł może nie najnowszy, ale widziany bardzo osobiście przez kogoś trochę spoza (autorka urodziła się w Niemczech na stałe mieszka w Nowym Jorku) wzbudza szacunek i podziw celną obserwacją i wyważeniem relacji między portretowanymi bohaterami a otoczeniem w którym żyją. Wystawa ta utrwalona jest w postaci perfekcyjnie wydanego albumu, którego premiera odbyła się niedawno we Frankfurcie nad Menem i przyniosła autorce spory rozgłos.
Specyfiką dotychczasowych Miesięcy Fotografii w Krakowie była duża ilość wystaw prezentowanych w kawiarniach i pubach. Znajdowało to wielu zwolenników co i przeciwników: tych ostatnich głównie z powodu słabej widoczności i dostępności do prezentowanych w takich warunkach prac. W tym roku tego typu wystaw jest również sporo, głównie na Kazimierzu, np. wystawa prac robiącego już międzynarodową karierę Słowaka, Martina Kollara, czy delikatne archaizowane na styl początku ubiegłego wieku impresje wokół jednego tematu (tańczącej kobiety) Francuza Bruno Dewaele.
Również na Kazimierzu w malutkiej galerii Olimpia prezentowana jest lakoniczna i spójna wystawa pt. Listy o Ameryce Eda Felli, skomponowana z kilkuset stykających się ze sobą polaroidowych odbitek, na których autor utrwala fragmenty wielkomiejskich napisów z miejsc publicznych.
Centrum Kultury Żydowskiej to z kolei wstrząsająca wystawa Davida Tratkovera. Artysta swoją osobę wpisuje w serię zdjęć, które relacjonują tragiczne wydarzenia ratowania ludzi z kolejnych zamachów terrorystów-samobójców w miastach izraelskich.
Tegoroczny Miesiąc Fotografii to również sporo wystaw odbywających się w przestrzeniach postidustrialnych, jak wspomniana już wystawa „Teraz Polska”, czy ciekawe trzy wystawy umiejscowione w Łaźni Nowej – kulturalnym kompleksie powstałym z zaadaptowania obiektów poprzemysłowych (w tym przypadku starej ślusarni) Nowej Huty.
Najciekawsza to niewątpliwie wystawa makro-fotografii Paolo Ventury inscenizowanych na opowieść o okupowanych Włoszech. Autorowi, fotografującemu precyzyjnie makiety z figurkami upozowanych laleczek z serii JI Joe, udało się odtworzyć melancholijną atmosferę początku lat 40. Niezamierzony element spotęgowania dramatu zainscenizowanej rzeczywistości wzmacnia sposób oświetlenia co jest raczej wynikiem kłopotów technicznych przy realizacji ekspozycji niż zaprogramowanym efektem.
Dużo jaśniej prezentuje się wystawa-instalacja Orly Dahan Suknia Ślubna (światło naturalne). Natomiast nastrojowych, niewielkich rozmiarów prac Magdaleny Krajewskiej umieszczonych w 4 pomieszczeniach piwnicznych można się było jedynie domyślać – bowiem do tych pomieszczeń elektryczność już nie dotarła, a szkoda, bo jak wynika z reprodukcji w katalogu Miesiąca zdjęcia te swoją poetycką aurą i kameralnością formy kontrastowałyby z sąsiednimi bardziej ekspresyjnymi wystawami.
Nie sposób jest omówić wszystko: na pewno warto odnotować wernisaż wystawy zbiorowej w Bunkrze Sztuki o prowokacyjnym tytule „Fotograf pracuje w niedzielę”, w czasie którego odbył się pretensjonalny pseudo-performance niczym jednak nie osłabiający samych prac.
Warto też odnotować wysmakowaną czarno-białą wystawę Michaela Ackermana w pięknej galerii nad kawiarnią Camelot, autora, który mieszkając od jakiegoś czasu w Krakowie jest już chyba stałym uczestnikiem Miesiąca Fotografii.
W Galerii Potocka dobra off-owa wystawa i jeszcze lepszy film video Łukasza Skąpskiego pt. „Maszyny”, dokumentujący 150 traktorów i innych pojazdów wykonanych samodzielnie przez rolników Podhala; ciekawe zdjęcia Włodka Krzemińskiego w słynnej Alchemii; nowe, inne niż dotychczas, bardziej dokumentalne prace Basi Sokołowskiej w Galerii „Kotłownia” Politechniki Krakowskiej; surrealistyczne, zabawne zdjęcia Austriaka Reinera Riedlera w Klubie Pauza.
Krakowski Miesiącowi Fotografii to również coraz bardziej rozbudowany program imprez towarzyszących, pokazy filmów o słynnych fotografach w Muzeum Techniki Japońskiej Manggha, spotkania autorskie (np. z Markiem Powerem z agencji Magnum) a także po raz pierwszy zorganizowany przegląd portfoliów, który odbył się w galerii Starmach na Podgórzu zorganizowany przez Krzysztofa Makowskiego, prowadzącego galerię f5 & księgarnię fotograficzną.
Krakowski Miesiąc Fotografii zdecydowanie przekształca się na jedną z ważniejszych imprez fotograficznych w naszym kraju a nawet – można to chyba stwierdzić – w tym regionie Europy. Ma coraz bardziej atrakcyjną ofertę i przez rozłożenie w czasie (trwa rzeczywiście cały miesiąc) skierowany jest w głównej mierze do mieszkańców miasta, gdzie się odbywa. Biorąc jednak pod uwagę atrakcyjność turystyczną tego pięknego historycznego, a zarazem tętniącego życiem miejsca – można być pewnym, że stanowić będzie także atrakcję dla ogromnej rzeszy miłośników fotografii i wszystkich odwiedzających Kraków. Zarówno wiosną jak i jesienią, czyli wtedy gdy organizatorzy przywrócą mu dotychczasowy termin.
Marek Grygiel
Zobacz też:
Poprzednio w FOTOTAPECIE m.in.:
- Miesiąc Fotografii w Krakowie 2002
- Miesiąc Fotografii w Krakowie 2003
- Otwarcie 3. Miesiąca Fotografii w Krakowie 2004
- "Dom" - wystawa Weroniki Łodzińskiej i Andrzeja Kramarza w ramach 3. Miesiąca Fotografii w Krakowie 2004 (Galeria Camelot)
Wydawnictwa:
wydawca Kehrer Verlag, oprawa twarda, 144 str., jęz. angielski i niemiecki
ISBN: 393663663X
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.