Galeria Fotografii Synteza
Warszawa, ul. Ząbkowska 38
25 października - 22 listopada 2007 r.
Lorne Liesenfeld, Chris Niedenthal, Tadeusz Rolke,
Maciej Skawiński, Armand Urbaniak
Chleb
Tajemnica chleba
JAKIEŚ osiemdziesiąt tysięcy lat temu, kiedy świat ciągle był płaską kromką chleba, ktoś zauważył, może to było w Afryce, może w Palestynie, że zawierające skrobię ziarna zaczynają fermentować, jeśli je zmiażdżyć, kiedy są jeszcze wilgotne, zaś z suchych można zrobić mąkę a następnie chleb. Nagle ludzie stali się mniej zależni od polowań. Łatwiej im było się poruszać po okolicy i przystosować do otoczenia. Wzrost temperatury, który nastąpił dziesięć tysięcy lat temu spowodował nagłą śmierć Epoki Lodowej. Wieczna zmarzlina pokrywająca większość obszaru Europy pośpiesznie cofnęła się. Z małych strumyków powstały rzeki o potężnym nurcie, zaczęły rosnąć brzozy, sosny i dęby a zmarznięta ziemia pomiędzy skałami pokryła się trawą. Na koniec ludzie zamieszkujący wysoko rozwinięty obszar między Eufratem a Tygrysem przekroczyli pasmo Karpat i przeszli do dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii i poprzez Anatolię do Dunaju, wprowadzając do Europy umiejętność uprawiania roli i hodowli bydła. Zaczęli osiedlać się wzdłuż wybrzeży, nad rzekami i jeziorami. Tym, co przynieśli ze sobą z cieplejszych regionów była tajemnica chleba.
Emmendingen, Niemcy
Fot. Lorne Liesenfeld
Triticcum monococcum i triticum dicoccum: pszenica lubi ciepły klimat i nie narzeka zbytnio na zimny, pod warunkiem, że jest suchy: sama natura zadbała o to, by mogła rozprzestrzenić się na umiarkowanych obszarach obu półkul. Pięć tysięcy lat temu olbrzymie rodziny składające się z rodziców, dzieci, dziadków, wujków, ciotek oraz ich dzieci i wnuków łączyły się i zamieszkiwały w olbrzymich okrągłych domach zbudowanych z błota i trzciny. Rolnicy hodowali owce i kozy, konie i świnie, siali pszenicę i jęczmień oraz proso. Zauważyli, że pszenica, która nie zapuszcza głęboko korzeni, wymaga dobrze spulchnionej ziemi, by móc pozyskać składniki odżywcze. I nastąpiła eksplozja ludności. Niektórzy postanowili pójść dalej, zostawiając wszystko za sobą. Wszystko, poza umiejętnością robienia chleba.
Wspólny język
I nagle pojawili się piekarze. Piekli chleb powszedni dla każdego. Chleb był dobry, niezależnie, czy zarobiłeś na niego czy nie. Chleb zawierał w sobie prostotę i bogactwo. Wszyscy szanowali chleb. Krok za krokiem uprawa rozprzestrzeniała się na północ, sięgając Anglii i Skandynawii. Społeczeństwa stawały się coraz bardziej skomplikowane. Wraz z powstaniem armii, której zadaniem była obrona, pojawiło się rzemiosło i handel i administracja. Ludzie zaczęli budować wały i bariery, groble i rowy, rowy melioracyjne, kanały i akwedukty. Język, kultura i religia tworzyły wspólnotę odczuć i myśli. Narodziły się granice. Nie na papierze, ponieważ papier się jeszcze nie narodził, ale w umysłach ludzi. Zaczęli mówić: ja i ty, nasze i wasze. Jedynym wspólnym językiem, jaki posiadali, był chleb.
Współistnienie krajów i obszarów kulturowych jest możliwe jedynie pod warunkiem, że każdy będzie dobrze żył z sąsiadami i starał się zaakceptować ich takimi, jacy są. Fotografowie, którzy wzięli udział w Bread Project podróżowali ze Wschodu na Zachód, by spotkać piekarzy i zobaczyć, jak pieką oni swój chleb. Nie wierzą oni w Europę liczb, złączoną na dobre i na złe, ale w Europę wspólnych wartości.
Światło obejmuje wszystko swoją siłą
Fotografia jest czasem ujawnionym, co oznacza, że czas staje się widoczny. A czas widoczny jest dokumentacją. Ostoją fotografii, niezależnie od tego, czy jest ona czarno-biała czy barwna, aranżowana czy pozbawiona interwencji, jest dokumentacja. Coś musi tu być, zanim zrobię temu zdjęcie. Tak więc dokumentacja jest głębszym sensem fotografii.
Fotograf styka się ze światem takim, jak on jest. Akceptuje rzeczywistość. Niczego nie zmienia. Wszystkim, czego chce, jest obraz tego, co ma przed oczyma. Cofa się i widzi, spokojnie rejestruje, zdjęcie za zdjęciem. Okoliczności narzucają mu rytm pracy, porusza się powoli, wszystko skierowane jest na ten jeden określony moment podjęcia decyzji, który obraz wybrać z obfitości możliwych. Naciśnięcie migawki jest wydaniem werdyktu. Każde zrobione zdjęcie jest podsumowaniem jego doświadczenia życiowego.
Życie jest światłem a światło obejmuje wszystko swoją siłą. Fotografowie pragnęli pracować tylko przy świetle zastanym. Nigdy nie używali światła błyskowego ani nie instalowali swojego własnego oświetlenia narzucającego interpretację. Nigdy nie dostosowywali światła do swoich pomysłów. Dla nich jakość zdjęcia wyznacza jego autentyczność. Zawsze można uzyskać lepsze zdjęcie używając lepszego filmu, lepszego aparatu, lepszego wywoływacza, poświęcając więcej czasu i wydając więcej pieniędzy. Ale wtedy robi się inne zdjęcia. Jeśli coś może być jeszcze lepsze, to oznacza, że już znalazło się o jeden krok od autentyzmu, krok od rzeczywistości. I krok od sposobu, w jaki myśleli i czuli fotografowie projektu Bread Project.
Czarniawa Zdrój, Dolny Śląsk, Polska
Fot. Chris Niedenthal
Cracasonne, Francja
Fot. Maciej Skawiński
Życie odsłania się przed moimi oczyma
Fotoreporter interesuje się rzeczywistością w sposób dziennikarski. Pracując dla pisma zaczyna działać. Nawiązać kontakt! Zbliżyć się do tematu! Zaczyna poszukiwać zdjęć, które pasują do historii, którą ma opowiedzieć. Fotografia staje się narracją.
Fotograf uczestniczący w Bread Project nie jest fotoreporterem. Stoi obok życia obserwując je milcząco. Ważne dla niego jest tylko jedno: widzieć. Myśli tylko oczyma. Nie konstruuje opowiadania. Zamiast tego patrzy, jak życie odsłania się przed jego oczyma, cierpliwie czekając na wkroczenie rzeczywistości, która obdarzy go zdjęciem. Nie podchodzi zbyt blisko do ludzi, ponieważ wskutek tego zaczynają się zmieniać. Nie żąda ani nie prosi o zdjęcia, nie wymyśla ani nie proponuje zdjęć, ponieważ wierzy, że fotografia nie jest sztuką.
Sztuka jest arbitralna: coś może wyglądać tak lub tak. W fotografii nie decyduje się, co jest właściwe czy niewłaściwe, dobre czy złe. Tylko jedno jest ważne: szacunek dla rzeczywistości. Kiedy pracuje się w ten sposób, każde zdjęcie jest podarunkiem,.
Wszyscy fotografowie korzystali z aparatów małoobrazkowych wyposażonych w najbardziej odpowiadające im obiektywy. Kto chciał i kiedy chciał stosował automatykę naświetlania i nastawiania ostrości, ale nie automatyczne wyzwalanie migawki, ponieważ wszyscy chcieli widzieć, jakie zdjęcia robią. Istotna była jedność oka i spustu migawki. Postanowili również, że nie będą ukrywać siebie ani swoich aparatów, ponieważ robienie zdjęć po kryjomu nie wzmacnia poziomu autentyczności. Jeśli sytuacja tego wymagała, przedstawiali propozycje i oczywiście przyjmowali sugestie innych, ale nie ingerowali, kiedy zaczynała się rozwijać nowa sytuacja, wiedząc, że wiele interesujących zdjęć powstaje w sposób nieplanowany i całkowicie niezależny od czyjejś woli. Komponowali swoje zdjęcia stosując całkowicie fotograficzne środki: perspektywę, głębię ostrości i rodzaj obiektywu. W tych warunkach poruszali się szybko, dyskretnie i milcząco. Wszyscy fotografowie stosowali ten sam rodzaj filmu i wywoływacza. W ten sposób uwidoczniła się indywidualność fotografa, której nie przesłaniał manieryzm formy.
Chodovici k/ Sambora, Ukraina
Fot. Tadeusz Rolke
Emmendingen, Niemcy
Fot. Lorne Liesenfeld
Fotografia jest życiem utajonym, zamilkłym
Wspaniałe zdjęcia powodują tęsknotę: chcę być na zdjęciu i widzieć to samo, co widział fotograf. Fotografie są nieme. Są proste i czyste jak samo życie. Niektórzy bardzo starają się, by czytać miedzy wierszami, ale to jest śmieszne: zdjęcie po prostu jest tym, czym jest. Takie zdjęcia obdarzone są wielka mocą reformowania. Każde zdjęcie jest jednocześnie sobą samym i okiem widza. Fotograf umożliwia widzowi widzieć to, czego on sam (widz) nie może zobaczyć. Taka była wytyczna dla Bread Project.
Jednak fotografii nie powinno mylić się z rzeczywistością. Fotografia nigdy nie jest prawdziwa czy rzeczywista. Zdjęcie jest tylko kawałkiem papieru, niczym więcej. Przekształca rzeczywistości w znak, wydziera z życia chwile i pozwala, by reprezentowały całość. Fotografia przekształca przyszłość w przeszłość, co jest rzeczywistą tajemnicą fotografii, jej siłą i mocą, jej nigdy nie kończącą się fascynacją. Fotografia jest życiem utajonym, zamilkłym.
Lorne Carl Liesenfeld, 2006
(tłum. Krzysztof Wojciechowski)
Harrachov, Czechy
Fot. Armand Urbaniak
Cracasonne, Francja
Fot. Maciej Skawiński
Wspólny chleb
Fotografia: sztuka, zawód, filozofia
Pięciu fotografów: Tadeusz Rolke, Chris Niedenthal, Armand Urbaniak, Lorne Liesenfeld, Maciej Skawiński. Pięć państw: Ukraina, Polska, Czechy, Niemcy, Francja. Jeden temat: chleb.
W NOWO otwartej galerii Marty Kilińskiej „Synteza" przy ul. Ząbkowskiej 38 w Warszawie do 22 listopada można oglądać wystawę projektu fotograficznego „Chleb". Kuratorem jest Marek Grygiel, obecnie kurator fotografii w CSW Zamek Ujazdowski, redaktor i założyciel internetowego magazynu o współczesnej fotografii „Fototapeta". Autorem pomysłu – Lorne Liesenfeld, fotograf niemieckiego pochodzenia urodzony w Kanadzie, który ukończył Istituto Europeo di Design w Rzymie. Od kilku lat mieszka, tworzy i wykłada fotografię wielkoformatową w Warszawskiej Szkole Fotografii.
Do udziału w projekcie zaprosił czterech bliskich mu wrażliwością i sposobem pracy fotografów – Tadeusza Rolke, Chrisa Niedenthala, Armanda Urbaniaka i Macieja Skawińskiego. Każdy z nich w wybranym kraju europejskim znalazł miejsce, w którym tradycyjnymi metodami wypieka się chleb. I w latach 2004-05 powstały zdjęcia z Ukrainy (Rolke), Polski (Niedenthal), Czech (Urbaniak), Niemiec (Liesenfeld) i Francji (Skawiński). Te podróże na mapie stworzyły linię. Po połączeniu wybranych punktów (Chodovichi, Czarniawa Zdrój, Harachovo, Emmendingen i Carcassone) powstała droga, która przez Europę prowadzi wprost do morza.
fot. Jan Drzewiecki
Tadeusz Rolke jako jeden z pierwszych rozwinął w latach 50. interwencyjną fotografię reportażową w Polsce. W latach 60. związany był z tygodnikiem „Stolica" i miesięcznikiem „Polska". W latach 70. osiedlił się w Niemczech, gdzie publikował w magazynach „Stern", „Die Zeit", „Der Spiegel" i „Art". W latach 80. wrócił do Polski. Jest autorem wielu projektów fotograficznych, m.in.: „Świat to teatr", „Cykl chasydzki" i „Sąsiadka" (ten ostatni zrealizował wspólnie z Niedenthalem).
Chris Niedenthal ukończył studia fotograficzne w Londynie i od 30 lat mieszka i pracuje w Polsce. Fotografował m.in. dla takich tytułów jak „Newsweek", „Time" i „Der Spiegel". Najbardziej rozpoznawany jest poprzez fotografie dokumentujące powstawanie „Solidarności", począwszy od strajku w stoczni Gdańskiej, poprzez stan wojenny, którego symbolem stała się wykonana przez niego fotografia „Czas Apokalipsy". Jeden z jego ostatnich projektów to zdjęcia dzieci niepełnosprawnych umysłowo pt. „Tabu. Portrety nie portretowanych".
Maciej Skawiński to fotoreporter nagradzany m.in. w konkursie World Press Photo, Konkursie Polskiej Fotografii Prasowej, Agencji Reuters i European Pressphoto Agency. Obecnie zajmuje się głównie nauczaniem w Warszawskiej Szkole Fotografii.
Armand Urbaniak zaś jest z zawodu operatorem filmowym. Tworzy metafizyczne portrety miejsc, wydarzeń i społeczności. Zrealizował m.in. projekt fotograficzny „Bretania dwie bajki" oraz „Anioły w Ameryce" wraz z Tomaszem Tomaszewskim i Tadeuszem Rolke.
Ich zawodowe ścieżki często przecinają się i łączą. Nigdy wcześniej nie spotkali się jednak wszyscy razem. „Chleb" to pierwszy ich wspólny projekt. Więcej niż projekt: manifest fotograficzny. Zrealizowane marzenie o fotografii. O fotografii jako sztuce, zawodzie i filozofii życia.
Chodovici k/ Sambora, Ukraina
Fot. Tadeusz Rolke
Ideą projektu jest pokazanie Europy wspólnych wartości. Europy ponad podziałami państwowymi, religijnymi i kulturowymi. Chleb jest tego właśnie symbolem. Wspólnoty. Pracy i modlitwy. Obrazem codzienności i powtarzalności dziejów.
– Chleb to obraz życia – opowiada Liesenfeld. – Każdy dzień zaczynamy od chleba. W Polsce, w Niemczech, w każdym miejscu na świecie rano ludzie jedzą chleb. Z takich powtórzeń składa się życie, które jest naszym wspólnym udziałem.
Na rytmie powtórzeń oparty został też pomysł narracyjny wystawy. Otwiera ją zdjęcie dłoni ze zmielonym ziarnem. I następują po sobie kolejne fotografie worków z mąką i rąk rozpoczynających pracę. Rąk polskich, ukraińskich, niemieckich, czeskich i francuskich. Rąk siejących i wyrabiających ciasto. Formujących bochny i wrzucających chleby do pieca. Na niektórych zdjęciach miesza ludzka ręka w drewnianej dzieży, na innych maszyna w metalowym kotle. A o godzinie 6.00 z pieców wychodzą chleby, bułki, houski, balety, rogaliki, precle, bagietki i croissanty.
Wszystkie fotografie powstały w sposób najprostszy: aparat małoobrazkowy, wysokoczuły czarno-biały film, brak lampy błyskowej. Są proste jak temat, który przedstawiają. I tak czyste, że w naturalny sposób pozwalają ujawnić się każdej indywidualności. Ludzkiej i twórczej. Ten spójny zbiorowy dokument powstawał w oparciu o podstawową zasadę: szacunek dla rzeczywistości. Nie ingerować, nie kreować. Patrzeć i czekać. Wtedy zdjęcie się pojawi.
– Fotografia to zatrzymanie – pisze Liesenfeld w eseju, który towarzyszy wystawie. – Czas staje się widoczny, jego istnienie udokumentowane i odbiorca może to zobaczyć. Staje się widzem. Żeby mu to umożliwić, fotograf musi stać się okiem.
Musi cierpliwie czekać na wkroczenie rzeczywistości, która obdarzy go zdjęciem. Nie podchodzić blisko, bo wskutek tego ludzie zaczynają się zmieniać. Nie żądać ani nie prosić o zdjęcia, nie wymyślać ich ani nie proponować. Bo fotografia to życie przekształcone w znak.
Chleb jest najpiękniejszym jego symbolem. Symbolem życia jako jedności złożonej z wielu różnorodności. W tym projekcie, w cudowny sposób rozmnożony, chleb staje się czymś więcej: obrazem wspólnej Europy. Europy, która powstaje w niezliczonych codziennych procesach, takich jak pieczenie chleba. Procesach osobnych, a jednak wspólnych.
Magdalena Rybak
Tygodnik Powszechny, Nr 47 (3046), 25 listopada 2007 r.
Emmendingen, Niemcy
Fot. Lorne Liesenfeld
Zobacz też:
Poprzednio w FOTOTAPECIE m.in.:
fot. Jan Drzewiecki
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.