Fotografiska Museet
Stadsgårdshamnen 22, 116 45 Stockholm
Jenevieve Aken (NG),
Evelyn Bencicova (SK),
Arvida Byström (SE),
Elinor Carucci (IL),
Joana Choumali (CI),
Angélica Dass (BR),
Brooke DiDonato (US),
Alexandra von Fuerst (IT),
Aneta Grzeszykowska (PL),
Carlota Guerrero (ES),
Marie Hald (DK),
Ina Jang (KR),
Viki Kollerova (SK),
Joanne Leah (US),
Yushi Li (CN),
Monika Macdonald (SE),
Laila Majid (PK),
Malerie Marder (US),
Alix Marie (FR),
Sakiko Nomura (JP),
Momo Okabe (JP),
Denisse Ariana Pérez (DO),
Bettina Pittaluga (FR/UY),
Lotte van Raalte (NL),
Lina Scheynius (SE),
Leah Schrager (US),
Dana Scruggs (US),
Julia SH (SE),
Prue Stent & Honey Long (AU),
Luo Yang (CN)
Nuden
3.09. - 29.11.2021
Frank Ockenfels 3
Introspection
4.06. - 17.10.2021
Snnezhana von Büdingen
Meeting Sofie
19.02.-19.09.2021
Rädda Barnen
Girls on the Movie. The unheard Stories
24.06 – 19.09.2021
Na krótko w Sztokholmie, w połowie września
Okres pandemii spowodował, że działalność niektórych muzeów spowolniła tempa, wystawy trwają dłużej tak, by przerzedzona publiczność, zachowując oczywiście wszystkie zalecane sanitarne ostrożności, mogła jednak bardziej lub mniej regularnie te muzea odwiedzać.
Wydaje się, że twarde lockdowny już nie nastąpią, ale na wszelki wypadek, korzystając z wrześniowego, krótkiego pobytu w Sztokholmie warto było wybrać się do Fotografiska Museet, z którego relacje mieliśmy w FOTOTAPECIE z wernisażu Andersa Petersena na dwa dni przed ogłoszeniem pandemii w marcu 2020 roku.
Tym razem wszystko było dostępne, a do zobaczenia cztery propozycje, z których najgłośniejsza to wystawa poświęcona nagości.
W największej przestrzeni Muzeum na pierwszym piętrze zaprezentowano prace 30 kobiet – artystek z 20 krajów. Jest to założenie jak najbardziej politycznie poprawne w silnie dominującej obecnie na świecie tendencji do akcentowania feministycznego widzenia sztuki, spychanego niby do tej pory przez patriarchalne dominujące prądy również w dziedzinie fotografii.
Według organizatorek wystawy przeważa kanon kontrolowany i przedstawiany przez mężczyzn. Według nich do tej pory kobieta przedstawiana była jako obiekt czysto cielesny z pominięciem innych aspektów odrębności czy więcej: równoważności płci.
Jest to już na tyle meczące i nudne, że przestaje być odkrywcze. I podobnie rzecz ma się niestety z wieloma pracami na tej ekspozycji. To, że artystki używają różnych technik, że pochodzą z różnych kontynentów nie świadczy jeszcze o jakości tych prac.
Czy ta wystawa jest jakimś przełomem – chyba nie zupełnie. Owszem, najlepiej prezentują się prace które sięgają głębiej niż tylko do zaakcentowania relacji męsko damskich. I co ciekawe, z całej barwnej wystawy zapamiętuje się najlepiej prace Anety Grzeszykowskiej (ur. 1974 r.), która w instalacji video podobnie jak w poprzednich swoich multimedialnych realizacjach skupia się na motywach zanikania, wymazywania, nieobecności, i scalanie elementów w niezbyt idealną postać.
Inna artystka z naszego kręgu geograficznego Słowaczka Viki Kollerova (ur. 1984 r.) zaczęła swoje autoportrety w 2019 roku w górach na greckiej wyspie Kreta, gdzie wróciła w lutym 2020. Jej ciało wpasowane w organiczne formy jest wyrazem harmonii z przyrodą, dając również impulsy do myślenia nad naturalnym otoczeniem i miejscem jakie nam wyznaczono w tym kruchym jak się okazuje wszechświecie. To mocny kontrast – ciało przeciw skałom. Ale i próba znalezienia równowagi co wydawać się może trudnym zadaniem do wykonania.
Ciekawy antyestetyczne ujęcie kobiecego ciała przedstawia Julia SH, szwedzka artystka (ur. 1983 r.) - fotografowane od tyłu lub en face obfite kobiece torsy w normalnych kanonach nie powinny się znaleźć i pozować w świetle studyjnych reflektorów. Okazuje się, że Julia SH odrzuca te poprawne estetyczne zalecenia i przekracza ustalone kanony.
Podobnie jest na zdjęciach Dunki Marie Hald (ur. 1987 r.), która w cyklu zdjęć „Jestem gruba” śmiało portretuje swoją modelkę, która z powodu nadwagi nie znalazłaby się w żurnalach mody, chociaż i taki typ kobiecości zaczyna być traktowany równościowo i bez uprzedzeń.
Na wystawie jest kilkadziesiąt fotografii artystek pochodzących z dalekich odległych krajów np. Joana Choumali z Wybrzeża Kości Słoniowej (ur. 1974r.) w swoim konceptualno – dokumentalnym projekcie pokazuje manekiny będące uosobieniem perfekcyjnego piękna afrykańskiej kobiety.
Z kolei Amerykanka Jeanne Leah (ur. 1978) fotografuje fragmenty ciała (zarówno kobiecego jak i męskiego) i zestawia je ze światem materialnych przedmiotów w kontekście sensualnym wywołując takie podstawowe skojarzenia jak izolacja i seks. W swojej pracy często włącza wątki tzw identyfikacji gender współpracując ze środowiskami „sex workers”, ludźmi z kręgów BDSM i LGBTQA+.
Nigeryjka Jenevievie Aken (ur. 1989) w serii „Sanctuarium z 2017 zainspirowana tragiczną historią gwałtu na Elwirze Orlandini z 1947 roku wykonuje swoje czarno-białe autoportrety w naturalnej scenerii afrykańskiego buszu. Zdjęcia być może najbardziej proste i bezpretensjonalne na całej wystawie.
Tak poprawnie wymyślona i zróżnicowana wystawa dobrze oddaje współczesne tendencje w sztukach wizualnych. Natomiast postawiona teza - że kobiety mówią o kobiecym (i nie tylko) ciele w sposób, w jaki nie mówią mężczyźni - nie przebija się specjalnie na tej, wartej obejrzenia ekspozycji.
Znacznie mocniejsza jest wystawa „Introspection” Franka Ockenfeldsa, amerykańskiego twórcy urodzonego w Pensylwanii w 1961 roku. Bogactwo formy, pomysłowość, inteligencja i niebanalność to wszystko można odczuć oglądając tę bogatą w treści i doznania wizualne wystawę. Ockenfelds czuje siłę fotografii, jej istotę i różnorodność, jaką może osiągnąć.
Oprócz ikonicznych portretów celebrytów (a jest ich na wystawie ok 400) prezentowane są również nowo wyprodukowane prace, które nigdy wcześniej nie były wystawiane. Deskorolki, papier gazetowy i złom stały się płótnami dla pędzli, ołówków i farb artysty. Ale przede wszystkim, być może, Ockenfels jest nadal znany ze swoich pozbawionych ozdób portretów uznanych aktorów, muzyków i modelek, w których jasność gwiazd kontrastuje z nieco mroczną, przekrzywioną i namacalną reprezentacją.
Eksperymentując ze światłem, optyką, fotografią, malarstwem i kolażem, Ockenfels przesuwa granice tego, czym może być zdjęcie lub dzieło sztuki. Poprzez w niektórych przypadkach surowe traktowanie jego fotografii - np. nożyczkami, tuszem czy węglem - portrety ulegają przeobrażeniom. Rezultatem są intymne i często prowokacyjne obrazy z wewnętrznym pięknem, które jest rozproszone i nieuchwytne. Cechą wyróżniającą twórczość Ockenfelsa jest sugestywny wizualny świat, który tworzy, w którym wszystko jest nieco przekrzywione, ale w którym jest jednocześnie elegancja i obecność – jak pisze w recenzji z wystawy Aftonbladet z 2 06.2021.
Artysta prezentuje również na ścianach fragmenty swoich wpisów do diariusza, nowo wydrukowane prace które nigdy dotąd nie były wystawiane. Wśród wspomnianych już celebrytów pojawiają się Barack Obama, Helen Mirren, zespół Nirvana i Curt Cobain aktor George Clooney czy David Bowie, z którym artysta pracował przez 9 lat.
Fotografie Franka Ockenfelsa zostały opublikowane w najważniejszych czasopismach na świecie, używano ich w kampaniach reklamowych dla dużych międzynarodowych firm wypełniały albumy słynnych muzyków i aktorów. Rzadko kiedy ogląda się tak wszechstronnego artystę prezentującego ogromną ilość prac i rzadko kiedy nie wychodzi się z takiej retrospektywy zmęczonym.
Dlatego tym bardziej wskazanym było obejrzenie trzeciej wystawy, jaką oferowało w pierwszej połowie września Fotografiska Museet. Wystawy, która się kończyła ale która jest na pewno godną odnotowania. Autorka Snezhana von Büdingen, a tytuł: Meeting Sofie.
Tytułowa Sofie to dziewczyna z zespołem Downa (Down syndrom) mieszkająca w niewielkiej miejscowości w Niemczech. Sofie mimo upośledzenia prowadzi normalne życie i przez pewien czas w to życie - jako czuła ale uważna obserwatorka jest wprowadzona fotografka. Udaje jej się nawiązać prawdziwy, trwały kontakt z bohaterką, i tak powstają zdjęcia pełne prosty i dbałości o szczegół, o kompozycję, o nastrój, mimo że dotyczą codziennego życia dorastającej dziewczyny, jej radości, trosk, pierwszych zauroczeń. Na wystawie są również zdjęcia matki Sofii, są delikatnie pokazane ich relacje. Wszystko to w osobno zainscenizowanej przestrzeni, z kotarami, fotelami lichtarzami, ceramiką na stole, co ma przypomnieć, że matka bohaterki zajmuje się zawodowo prowadzeniem antykwariatu.
Wystawa Snezhany von Büdingen, rosyjskiego pochodzenia urodzonej w Permie a mieszkającej w Kolonii fotografce przyniosła już uznanie wcześniej. Ten piękny dokumentalny a zarazem niezwykle „malarski” fotograficznie projekt musi wzbudzić w każdym uznanie jeśli nawet nie szczery zachwyt.
I wreszcie na koniec w tzw. Black Roomie Fotografiska Museet projekcja „Girls on the Movie” „Nieusłyszane historie”. Prosty ale jakże silny przekaz: dramatyczna opowieść młodej dziewczyny, której trudy stania się uchodźcą obrazowane są w postaci wyłaniających się konturów pokoju - zakładu fryzjerskiego poprzez gęstniejącą i wypełniającą się projekcję wideo. Poruszający projekt trafiający do każdego, kto cierpliwie i z uwagą wysłucha tej relacji.
Nie jest tak, że za każdym razem kiedy odwiedzamy w pewnym sensie ulubione muzea czy miejsca poświęcone sztuce, wychodzimy w pełni usatysfakcjonowani. Tym razem właśnie tak było, bo jeśli pomyślimy, że wcześniej oglądaliśmy tam fotografie Moriyamy, Petersena, Nachtwaya czy innych uznanych gwiazd obiektywu, to może nas ogarnąć lekkie rozczarowanie. Do tego jeszcze zaporowa cena na bilety wstępu (Fotografiska Museet jest instytucją prywatną). Niemniej warto odwiedzać to pięknie położone przy sztokholmskim nadbrzeżu miejsce – zawsze bowiem w oferowanym zestawie propozycji znajdziemy coś wartościowego, by poczuć siłę sztuki i fotografii przede wszystkim.
Marek Grygiel
W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:
Zobacz też:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.