Mała Galeria ZPAF-CSW, Warszawa, Pl. Zamkowy 8
od 7 do 30 kwietnia 1998
r.
------------------------------------------------------

Tak, Tak ! Galeria LIGET z Budapesztu w Małej Galerii

Panie i panowie, przyjaciele!

Już tylko dwa lata pozostały do końca dekady, o której zarówno w Waszym kraju jak i naszym będzie mówić się jako o dekadzie zmian politycznych. Była to szczególnie świetna dekada, chociaż bywały też i gorsze. Bezrobocie, niepewność, korupcja, przestępczość i co tam jeszcze. Oczywiście to wszystko, jak zapewne również wiecie, należy do przeszłości.

Nie wiem jak wielu spośród Was miało możliwość zobaczenia wystaw współczesnej sztuki węgierskiej, które otwarły niedawno swoje podwoje przed naszymi politykami. Sądzimy, że wszystko, co można tam zobaczyć - poza kilkoma wyjątkami - dzieli niewiarygodny dystans od środkowo-europejskiej rzeczywistości tego dziesięciolecia. I to nie tylko od niej, ale rownież jest to piekielnie odległe od rzeczywistych wartości współczesnej sztuki węgierskiej lat dziewięćdziesiątych, która należy już do przeszłości, ale mimo to spogląda dziś ku wielkiej przyszłości.

Innymi słowy, nic nowego się nie wydarzy - jeśli nic nowego się nie wydarzy - tylko raz jeszcze nikt nie chce was wystrychnąć na dudka, do czego przyczynia się obecność naszych szacownych czołowych polityków. Ponieważ oni - nasi przywódcy - dostarczyli Wam tu ponownie, Bóg raczy wiedzieć po ilu latach, tak świetnego oficjalnego zbioru współczesnej sztuki węgierskiej. Czysta i prawdziwa popularna sztuka węgierska, która razem z odrodzeniem wymiany kulturalnej stała się żywym narzędziem propagandy politycznej, stała się prawdziwą sztuką salonową, wielką dekoracją na wielką okazję, dokładnie tak samo, jak działo się to za socjalizmu.

Poprzez ten reprezentacyjny przegląd - przy pomocy którego elita chciałaby zaprezentować zadowolenie ludzi, ich wiarę w przyszłość, ich wytrwałość w budownictwie, ich bohaterskie wysiłki, żebrzących Węgrów w metro - chce się zakamuflować fakt, że prawie nic nie zrobiono, by pomóc zrodzeniu się ciągej wymiany i rzeczywistej współpracy między artystami obydwu krajów i pomiędzy ich instytucjami, albo przynajmniej by pomogli tym, które istnieją, w kontynuowaniu działalności. I oznacza to, że politycy ciągle nie są zainteresowani tym, by współczesna sztuka, która w okresie socjalizmu tkwiła w granicach państw, wyszła z dalszej izolacji.

Tak więc Galeria Liget, która nigdy nie stawała w opozycji wobec elity i sztuki oficjalnej zaspokajając propagandowe potrzeby elity, nadal pragnie uczestniczyć w przeglądach sztuki, które już nie chcą prezentować już nieprawdziwych społecznie i nadal/już nie artystycznie nie/rzeczywiście wystarczających prac.

Precz z utopiami społecznymi i antyartystycznymi, z nihilistycznymi paradoksami, z tymi, którzy spoglądają w przeszość, z tymi, którzy widzą przyszłość i tymi, którzy mają do czynienia z teraźniejszością, przepędźmy na margines każdą bystrą i nazbyt żywą alternatywę! Niech żyje społeczeństwo obywatelskie, niech żyje nowe myślenie publiczne, dobre stare rzeźbiarstwo pomnikowe, które rozkwitało w latach dziewięćdziesiątych, niech żyje niepokój i strach, niech żyje separacja, brak solidarności i brak zaufania! Niech żyje cenzura ekonomiczna, dewaluacja, utrata solidnych podstaw i wiarołomstwo, niech żyje oddawanie się w ręce policji i niezdolność do współpracy! Tym czego naprawdę potrzebujemy są piękno i historyczny zanik pamięci. Niech żyje partia i rząd, niech żyje sztuka, niech żyje postęp, niech żyje skażenie środowiska, niech żyje przyjaźń między naszymi narodami, niech żyje NATO, niech żyje pokój!

T.M.
Nowo wybrany Przewodniczący

Otwarcie wystawy "Tak, Tak ! Galeria LIGET z Budapesztu w Małej Galerii". Na zdjeciu Tibor Varnagy, założyciel Galerii LIGET (z lewej) i Marek Grygiel. Fot. R. Kowalewski/GW

 

Ewa Wieczorek pisze w Gazecie Stołecznej z 8 kwietnia 1998 :

Niech żyje !

Mała Galeria. Węgierskie fotografie.

Wystawa "Tak,Tak!" budapesztańskiej galerii Liget jest częścią Festiwalu Kultury Węgierskiej w Polsce. Ale jej kurator stanowczo odcina się od tego przedsięwzięcia, które przypomina mu oficjalną wymianę kulturalną z poprzedniej epoki.

- Ekspozycje w Zachęcie i Zamku Ujazdowskim, na które rząd węgierski wydał masę pieniędzy, są pełne hipokryzji. Prace tam pokazane, z małymi wyjątkami, są takie grzeczne. Nie pokazują problemów społecznych, politycznych, tego, czym naprawdę żyjemy - twierdzi kurator wystawy Tibor Varnagy, założyciel Liget. Jego zdanie wyraża ironiczny manifest otwierający wystawę w Małej Galerii.

"Już tylko dwa lata pozostały do końca dekady, o której zarówno w Waszym kraju, jak i naszym będzie mówić się jako o dekadzie zmian politycznych (...) Bezrobocie, niepewność, korupcja, przestępczość i co tam jeszcze. Oczywiście to wszystko, jak zapewne wiecie, należy do przeszłości (...)" - pisze Nowo Wybrany Przewodzniczący. I nawołuje : "Niech żyje społeczeństwo obywatelskie, niech żyje nowe myślenie publiczne, dobre stare rzeźbiarstwo pomnikowe, które rozkwitło w latach 90., niech żyje niepokój i strach, niech żyje separacja, brak solidarności i brak zaufania !".

Na swojej wystawie Varnagy pokazuje skrawki prawdziwego życia Węgrów po transformacji. Zdjęcia artystyczne i amatorskie, turystyczne pocztówki, druki, film, wideo opowiadają o "zwykłej ulicy". Plakaty z bielizna damską, tak jak u nas, zamazane przez obrońców moralności. Nowe pomniki, które stylistycznie niczym nie różnią się od starych, z huikiem zlikwidowanych po zmianie ustrojowej.

Wystawa "Tak,Tak!" dokumentuje też dziesięcioletnią, zupełnie nieoficjalną przyjaźń artystów z Liget i Małej Galerii. - Przyjechali do nas latem 1987 roku. I zrobili wystawę. Pokazywali swoje prace też w łódzkiej Galerii Wschodniej. My ze swoimi jeździlismy do nich. Zaprzyjaźnilismy się - opowiada Marek Grygiel z Małej Galerii. - Nie potrzebowaliśmy wielkich pieniędzy, pośrednictwa rządów. Przewoziliśmy prace w bagażnikach trabantów.     [EWA]

 

Otwarcie wystawy "Tak, Tak ! - Galeria LIGET z Budapesztu w Małej Galerii". Fot. M. Grygiel.

 

Ladies and Gentlemen, our Friends!

There are only two years left of the decade which will be talked about in Your country and also in our country as the decade of the political changes. Here it has been an especially excellent decade, although there must have been worse decades too. Unemployment, insecurity, corruption, crime and what not, of course that is all past now, as You probably know it too.

I don?t know how many of You have seen the contemporary Hungarian art exhibitions, which have opened up their gates recently in front of our politicians. We think that all there is to see - apart from a very few exceptions - is incredibly far away from the Central-European reality of the decade, but not only from that, it is also damn far from the real values of the contemporary Hungarian art of the 90?s, which is past now, yet now is looking forward to a great future.

In other words, nothing else will happen - if nothing else will happen - only again no one wants to fool You, which is maintained by the presence of our honoured leading politicians. Because they - our leaders - have brought You here again, after God knows how many years, such an excellent official muster of contemporary Hungarian art. Clear and true Hungarian popular art, which together with the rebirth of cultural exchange, has become live instrument of political propaganda, has become real saloon-art, a great decoration for the grand occasion, exactly the way it happened during socialism.

With this representative review - with which the elite would like to present the satisfaction of the people, their faith in the future, their enduring building work, their heroic efforts, the begging Hungarians in the subways - they want to disguise the fact they have done almost nothing to help the birth of continous exchanges and real cooperation between the artists of the two countries and between their institutions, or at least to help the already existing ones to go on being. And it means that the politicians are still not interested in making contemporary art, which was kept between national frames in the socialist period, step out of its further isolation.

So Liget Gallery, which has never been opposed to the elite and to official art satisfying the elite?s representative needs, is still willing to take part in art musters, which are no longer willing to represent the no longer socially actual and still/no longer not artistically not/really not sufficient works.

Down with the social and anti-artistic utopies, with nihilistic paradoxes, with those who look on the past, with those who see the future and wit those who deal with the present and let;s chase to the periphery every smart and overexcited alternative! Long live civil society, long live the new public thinking, the good old memorial-statuary, which has been blooming in the 90?s, long live anxiety and fear, long live separation, the lack of solidarity and the lack of trust! Long live economic censorship, devaluation, the loss of solid ground and treachery, long live giving yourself up to the police, and the inability to cooperate! What we really need is beauty and historical amnesia. Long live the party and the government, long live art, long live progression, long live environment-pollution, long live the friendship of our nations, long live NATO, long live peace!

T. M.
Chairman Elect

 

Otwarcie wystawy "Tak, Tak ! - Galeria LIGET z Budapesztu w Małej Galerii". Fot. Tibor Varnagy. Od lewej: Marek Janiak, Krzysztof Wojciechowski, Andrzej Świetlik, NN, Andrzej Kwietniewski. Napis "TAK, TAK" wkomponowany w zdjęcie nie istnieje w rzeczywistości. Zdjęcie zostało przesłane elektronicznie z Budapesztu.

 



Zobacz też :


Spis treści

Copyright © 1997-2012 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2012 Zeta-Media Inc.
e-mail: fti@zeta-media.com