Fotografia, video, instalacje
Zygmunt Rytka: "Ciągłość nieskończoności"
ETROSPEKTYWNA wystawa Zygmunta Rytki pokazuje prace z lat 1971 - 1999. Prezentacja ta pozwala prześledzić rozwój stylu od zanurzenia w problemach medialnych, którymi zajmowało się wielu artystów wczesnych lat siedemdziesiątych po bardzo osobisty, wyraźnie zaznaczający się w pracach, w których główną rolę zaczęła odgrywać przyroda: Obrazy uzupełniające (1982), Ciągłość nieskończoności (1984) czy Kontakt (1993). Jest ta wystawa również świadectwem wierności Zygmunta Rytki sobie, nieulegania trendom i modom jak też wierności rwącej tatrzańskiej rzeczce Białce i jej wybielonym słońcem kamieniom.
K.W.
Zobacz też:
- "Najnowsza fotografia polska", Ernst Muzeum w Budapeszcie, 1998 r.
- Mała Galeria i przyjaciele - z kolecji Z. Rytki - wystawa na 20-lecie Małej Galerii
Adresy:
Nierzetelne informacje w katalogu
YGMUNT RYTKA należy do tych artystów, którzy bardzo konsekwentnie realizują swój własny program artystyczny nie oglądając się na mody i tzw. dominujące tendencje. Dobrze więc się stało, że Muzeum Sztuki w Łodzi wystąpiło z inicjatywą podsumowania dorobku artysty i zorganizowania mu dużej retrospektywnej wystawy po ponad 25 latach od jego pierwszego indywidualnego pokazu.
Nie dziwi również to, że wystawie towarzyszy katalog - dziwi natomiast to, jak ten katalog jest opracowany. Dziwi tym bardziej, że jest to produkt Muzeum, a więc instytucji, która szczególnie powinna dbać o rzetelność podawanych w nim informacji.
Katalog, pomijając już jego nie najwyższą jakość techniczną (dotyczy to szczególnie niektórych reprodukcji prac), zawiera pewne nieścisłości.
Przede wszystkim w skądinąd dobrym tekście wprowadzającym Krzysztofa Jureckiego, kuratora wystawy i autora koncepcji katalogu, zabrakło informacji o lokalizacji większości działań artystycznych Zygmunta Rytki. Dla nikogo, kto chociaż trochę jest zaznajomiony ze fotografią artystyczną ostatnich trzech dekad, nie ulega wątpliwości, że jednym z najważniejszych miejsc, w których zaprezentowano kolejne najistotniejsze projekty artystyczne Zygmunta Rytki jest MAŁA GALERIA w Warszawie. Jurecki wymienia incydentalne miejsca dla twórczości Rytki, takie jak chociażby Galerię Związku Plastyków na Mazowieckiej, natomiast umiejscowienie kilku wystaw w Małej Galerii, której to galerii Rytka był jedną z kluczowych postaci na przestrzeni kilkunastu lat, nie jest odnotowane najmniejszą wzmianką. Takie wystawy jak "FOTOWIZJA - Katalog S.M." (Some Meetings), "Obrazy uzupełniające", "Kolekcja prywatna", "Kontakt" miały premierowe pokazy w Małej Galerii! Dlaczego takiej informacji nie ma w tekście krytycznym autora wstępu ? Nie ma jej również w przypisach. Nie ma jej także w podpisie pod zdjęciem z wystawy "Obrazy uzupełniające" , które jest montażem widoku wnętrza Małej Galerii - z błędnie podaną datą 1982 - zamiast 1983, kiedy to dnia 5 lipca odbył się wernisaż tej wystawy!
Ważne jest, by kuratorzy wystaw retrospektywnych szanowali działalność galerii, czyli miejsc gdzie dane wydarzenia artystyczne się rodzą i poddane zostają bieżącemu osądowi i konfrontacji z publicznością. To stanowi nie tylko o dorobku danego artysty ale również galerii, która temu artyście zawierza i prezentując kolejne fazy jego twórczości tworzy fakty artystyczne bez których wiele Muzeów świeciłoby pustkami. Ta prosta prawda nie dociera zarówno do pracujących w muzeach, jak i do krytyków i dziennikarzy. Wiele pism artystycznych chętnie drukuje prace artystów ale nie podaje miejsca ich pierwotnych prezentacji, w których powstaniu często galeria (szczególnie nie komercyjna) ma ogromny udział. Pomijanie takich informacji jest zaprzeczeniem działalności krytyka sztuki i naukowego pracownika muzeum.
Osobną sprawą są tak zwane biogramy artystów. Wiadomo, że wielu z nich, gdy dostępuje już zaszczytu wystawy retrospektywnej, robi w takim biogramie wybory - dotyczy to np. wykazu wystaw zbiorowych: w przypadku Rytki jest podobnie - ale czym wytłumaczyć fakt, że w takim wyborze brakuje jednak bardzo ważnych wystaw np.: dużej zbiorowej wystawy pt. "Najnowsza fotografia polska", jaka odbyła się w Ernst Muzeum w Budapeszcie w ramach wielkiej prezentacji sztuki polskiej na Węgrzech w 1998 roku, czy wcześniejszej wystawy "Polska fotografia współczesna" w Voippala w Finlandii w 1994 roku itd ?...
A już zupełnie skandalicznym procederem jest uporczywa zmiana nazwy Małej Galerii na Galerię Małą. W całym biogramie artysty nazwa galerii tylko raz została użyta w poprawnym brzmieniu.
Ktoś może pomyśleć, że wszystko to, co zostało napisane powyżej, to przesada. Otóż nie - każdy katalog Małej Galerii ZPAF/CSW i wcześniej Małej Galerii ZPAF a jeszcze wcześniej Małej Galerii PSP-ZPAF, drukowany był na prawach autorskich, często z zaznaczonym znakiem copyright. Jeśli już nie można tego przestrzegać - to warto by było przynajmniej podawać właściwe nazwy, i tym samym nie odbierać galeriom ich wkładu w dokonania poszczególnych twórców.
Marek Grygiel
Replika K. Jureckiego
List M. Grygla
Krzysztof Jurecki: Odpowiedź na tekst Marka Grygla z "Fototapety"
ÓGŁBYM zacząć od faktu, że praktycznie we wszystkich katalogach i wydawnictwach istnieją błędy, a nawet nierzetelne informacje, chociażby w tych opublikowanych przez Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, które w jednym z wydawnictw podało nazwę "Muzeum Sztuki Współczesnej w Łodzi". Mogło się tak zdarzyć, jednak należy dążyć do zminimalizowania pomyłek. Mógłbym wskazać wydawnictwa sygnowane nazwiskiem M.Grygla, w których przekręcono nazwę jego galerii na "Galeria Mała". Ale nie czynię tego, gdyż tak naprawdę są to drobiazgi. Ważniejsze jest, że CSW w Warszawie, które lansowało twórczość Rytki, o dziwo, nie było zainteresowane przygotowaniem wystawy Zygmunt Rytka. Ciągłość nieskończoności wraz z Muzeum Sztuki (sic !), gdyż taką propozycję złożyłem w formie pisemnej w 1999 roku.
Tekst M.Grygla Nierzetelne informacje w katalogu odczytuję jako histeryczny atak i wyraz pretensji do mnie osobiście, a po części do Zygmunta Rytki. Chciałbym zaznaczyć, że w katalogu podano informację kto odpowiada za jego redakcję. W swoim tekście nie analizowałem problemu instytucjonalnego powiązania twórczości Rytki z konkretnymi galeriami. Dlatego nie uważam za błąd tego, że ani razu nie wymieniłem Małej Galerii. Galerię Związku Plastyków na ul. Mazowieckiej wymieniłem tylko dlatego, że zaistniała tam bardzo ważna instalacja video, o której wcześniej nie było żadnych informacji. Nie uważam za błąd tego, iż nie zaznaczyłem jakie wystawy Rytki odbyły się w Małej Galerii. Czy ktoś pisząc o Janu Bułhaku wymienia premierowe ekspozycje jego prac ? Czy ktoś pisząc o Władysławie Strzemińskim analizuje historie jego wystaw, etc ? Nie znam takich tekstów ! Poza tym dużo donioślejszy był dla Rytki kontakt ze spontanicznie realizowaną formą Kultury Zrzuty niż z oficjalnym miejscem, jakim była wówczas Mała Galeria. Nie podałem też np. że artysta brał udział w plenerach w Teofilowie, gdzie w 1987 r. wystawiał Kolekcję Prywatną. A więc przy okazji prostuję błąd w podpisie pod zdjęciem z "Fototapety". Oczywiście o tym fakcie M.Grygiel nie wiedział i nie robię z tego powodu specjalnych problemów. Niewątpliwie można tak czynić tj. przytaczać wszystkie premierowe ekspozycje, ale nie jest to wymóg konieczny, gdyż mógłby zamienić teoretyczny i filozofujący tekst (mój miał takie aspiracje) w formalną wyliczankę faktów.
Naprawdę nie przywłaszczyłem sobie twórczości Zygmunta Rytki. Już w końcu lat 80. bardzo ją ceniłem (zob. K.Jurecki, Fotografia polska lat 80-tych, Łódź 1989). Organizowanie wystaw premierowych to tylko wstęp do promocji artysty. Kolejnym są wartościowe teksty krytyczne i historyczne. Proszę, aby M.Grygiel przytoczył swoje teksty na temat znaczenia intermedialnej twórczości Rytki. Nie znam takich interpretacji, dlatego nazwisko Marka Grygla nie pojawiło się w przypisach mego artykułu. Nazwa Małej Galerii uwzględniona została natomiast w szkicu biograficznym opracowanym przez Rytkę, a więc była i dla niego ważnym miejscem.
Zarzuty M.Grygla są nieuzasadnione, gdyż w katalogu zamieszczono spis wystaw indywidualnych, w których wymienione były ekspozycje, o które upomina się kierownik Małej Galerii. Chciałbym zaznaczyć, że wydrukowano nowy nakład katalogu, w którym nie ma już pomylonej nazwy galerii a druk całości jest znacznie lepszy. Dobrze, że Marek Grygiel upomina się o prawa copyright. W katalogu wystawy Wojciech Prażmowski. Fotografien und Objekte (IFA, Berlin 2000) w tekście M.Grygla, który częściowo jest szkicem historycznym ani razu nie pojawia się nazwa Muzeum Sztuki i Muzeum Narodowego we Wrocławiu, posiadających najważniejsze w Polsce zbiory fotograficzne, a mogłyby być wymienione, ponieważ obok zamieszczono reprodukcje bez podania kolekcji (np. Kazimierz Podsadecki, Zofia Rydet - są to nazwiska wylansowane przez Muzeum Sztuki i tam właśnie znajdują się reprodukowane prace !) . Nie komentuję faktu, że nikt także nie prosił Muzeum Sztuki o zgodę na reprodukcję tych fotografii. W ten sposób podwójnie złamano prawo copyright. Nie twierdzę, że uczynił to Grygiel, ale zdjęcia funkcjonują obok jego tekstu i chciałbym wiedzieć jak do tego doszło.
Szkoda, że nie ma w "Fototapecie" rzetelnej informacji o wystawach Rytki w Łodzi, w tym w legendarnej już Galerii Wschodniej. Zamiast tego jest jedynie analiza niezbyt istotnych aspektów katalogu z całkowitym pominięciem merytorycznego znaczenia wystawy.
Krzysztof Jurecki
21 stycznia 2001 r.26 stycznia 2001 r.
Drogi Krzysztofie,
pozwól, że w takiej, zbliżonej do listu formie odpowiem na Twój bardzo mnie zasmucający tekst. Ta forma ma na celu wyhamowanie impetu, z jakim napisałeś replikę na materiał w Fototapecie opisujący rozczarowanie i nierzetelności, jakie się znalazły w katalogu wystawy Rytki. Poza tym znamy się zbyt długo, by brnąć w oficjalne polemiki, a przypominając sobie podobnego typu Twoje spory z innymi osobami odnoszę wrażenie, że nie znalazłyby one szybkiego finału.
AK więc do rzeczy: nie krytykowałem wprost Twojego tekstu - napisałem że jest dobry, ale zabrakło w nim uwzględnienia znaczenia, jakie w twórczości tego konkretnego artysty miała Mała Galeria; więcej - jakie znaczenie generalnie mają galerie w współtworzeniu dorobku artystycznego danego twórcy. O tym, że mają duże, niekiedy podstawowe nie muszę Cię przekonywać i przywoływanie tutaj nazwisk Bułhaka i Strzemińskiego jest trochę demagogią i nic tutaj nie zmieni. Jest tylko trochę niesmaczne - mógłbyś np. odwołać się równie dobrze do Matejki, Picassa, itd.
Ważne jest jednak, że twórcy ci tworzyli w określonym środowisku, coś dając - wzajemnie coś z niego czerpali itd. - nie na darmo przecież Bułhaka wiąże się z Wilnem i Uniwersytetem Batorego, a Strzemińskiego z Łodzią, a nie np. z Wrocławiem....
To że nie wymienia się miejsc ich kolejnych wystaw nie ma tu aż takiego znaczenia, ale mówi się właśnie o środowisku. I Mała Galeria, już równie legendarna jak Galeria Wschodnia - chociaż w przeciwieństwie do niej nadal istniejąca - takie środowisko tworzyła, szczególnie wtedy gdy regularnie wystawiał w niej Zygmunt Rytka (nota bene był przez kilka lat członkiem nieformalnej Rady Artystycznej Małej Galerii). Nie przeciwstawiaj nieoficjalnej Kultury Zrzuty - "oficjalnej" jakoby Małej Galerii, bo zabieg to zupełnie chybiony i niczym nie umotywowany. Kultura Zrzuty objawiała się bardzo często właśnie w Małej Galerii, która była częstym miejscem prezentacji prac artystów z nią związanych, spotkań autorskich i prywatnych, co wtedy z żadną instytucjonalnością nie miało żadnego związku. Oczywiście nie było to miejsce na miarę Łódzkiego Strychu, ale w Małej Galerii to środowisko dobrze się czuło, tu powstało wiele projektów, które potem znalazły sobie ujście również w innych miejscach. Nie chcę rozwijać tego tematu bo to jest również jeszcze nie do końca solidnie opracowany okres historii naszej sztuki najnowszej.
No i było to środowisko bardzo intermedialne, a jakże. Przykładów podawać nie muszę - bo wiem że przecież je znasz na pamięć.
Piszesz o wystawie "FOTOWIZJA - Katalog S.M." - to z kolei wystawa, która powstała właśnie z gruntu w oparciu o istnienie pewnego środowiska silnie związanego z Małą Galerią - trochę wcześniej niż Kultura Zrzuty. Bez tego środowiska nie powstałaby ta praca!
Nie odmawiam Ci prawa oceniania twórczości Rytki, również wtedy, gdy odwołujesz się do własnych publikacji z 1989 roku. Ja może rzadziej oceniałem jego prace i mniej pisałem, ale parę lat przed Tobą zacząłem realizować jego wystawy. Więc zostawmy może na boku te licytacje o względy artysty. Zygmunta znam znacznie dłużej niż Ty, i nie sądzę żeby ta sprawa, którą - jak się wydaje - chcesz wprowadzić na poziom jakiejś zażartej wymiany ciosów, mogła tę znajomość podważyć.
W moim tekście krytycznym pod adresem zawartości katalogu Rytki nie ma żadnych postulatów byś cytował moje nazwisko - prowadząc galerię autorską (nie jestem jej kierownikiem, jak piszesz) mam inną do spełnienia rolę niż działalność krytyka i historyka, za jakiego Ty się uważasz. Ale nie zwalnia mnie to z tego, by wymagać od historyków i krytyków rzetelności w przedstawianiu nie tylko faktów (np. zgodności wystaw w kalendarium) ale również godzić się na teksty, które - najdelikatniej mówiąc - marginalizują rolę i dorobek galerii w twórczości danego artysty.
Tak, mój tekst jest czymś w rodzaju wyrażenia pretensji, ale nie jest to "histeryczny atak" - staram trzymać się faktów. Bo np. kolejnym faktem jest udział Rytki w dużej wystawie zorganizowanej przez CSW i Liget Gallery na Węgrzech pt. FOTOANARCHIV 2. Była to wystawa o charakterze intermedialnym, jeśli w/g Ciebie nie była ważna, to przynajmniej powinna pojawić się w wyborze wystaw - ale jej niema. Nie będę zresztą wracał do tej wyliczanki - chodzi mi przecież o coś więcej. O to, że jednak praca historyka sztuki jest też pracą opartą na faktach historycznych, mnie uczono tego na tej samej uczelni, którą Ty potem również skończyłeś. Więc nie żądaj, bym Ci się spowiadał ze swoich tekstów, a jeśli ich nie mam (chociaż może trochę by się znalazło), to żebym nie krytykował Twoich.
Jeszcze dwie sprawy: propozycja wystawy Zygmunta Rytki, którą złożyłeś na piśmie do CSW o ile pamiętam rzeczywiście nie doczekała się pisemnej odpowiedzi. Ale wiesz dobrze, że otrzymałeś ją ustnie ode mnie i wiesz, że to była decyzja negatywna, powzięta nie tylko przeze mnie. Odmowa wystawy nie miała przyczyn merytorycznych tylko techniczno-finansowe - żałuję teraz, że nie przekazałem Ci tego na piśmie, ale uważałem, biorąc pod uwagę nasza długotrwałą znajomość, że nie jest to konieczne. Widzę teraz, że popełniłem błąd.
Sprawa praw autorskich w kontekście ilustracji do mego tekstu wprowadzającego do wystawy Prażmowskiego w Berlinie w ubiegłym roku: nie ja redagowałem katalog (nie redaguję również wszystkich katalogów CSW!) - wydawca otrzymał pełne opisy zdjęć - niestety nie zamieścił ich. Mam do dzisiaj dyskietki z opisami zdjęć, ich źródeł itd. które wysłałem do Berlina i które oddano mi po wykorzystaniu. O zgodę na ich reprodukowanie wydawca powinien zwrócić się do odpowiednich instytucji. Nie uczynił tego. Jest mi z tego powodu przykro i gdy zobaczyłem wydrukowany katalog, nie omieszkałem wydawcy oznajmić tego przy świadkach.
Ty natomiast publikując zdjęcie pracy Z. Rytki na str. 40, nie tylko nie prosisz nikogo o zgodę, ale nie podajesz nazwy miejsca, które jest na tym zdjęciu. Również w poprawionej wersji katalogu !
To, że Muzea w Łodzi i we Wrocławiu posiadają znaczące kolekcje fotografii polskiej, trudno negować. Brak takiej informacji w moim, i tak skróconym tekście, może jest przeoczeniem, ale wymienianie tych muzeów tylko z powodu, jak piszesz "wylansowania Rydet i Podsadeckiego" byłoby chyba grubym nietaktem.
Wiem, że polemiki bywają uciążliwe. Być może mój tekst rzeczywiście został napisany zbyt emocjonalnie. Spowodowane to jest faktem przybierającego na sile zjawiska niedoceniania pracy innych - w tym wypadku wieloletniej, żmudnej, niełatwej, atakowanej z wielu stron pracy galerii o charakterze autorskim (jak piszesz "oficjalnej", co zakrawa na czystą ironię!)
To, co uderzyło mnie w katalogu przy okazji autora, który jak mało kto był związany z Małą Galeria na przestrzeni tylu lat - była jej zupełna marginalizacja.
Trudno rzetelnie ocenić poziom merytoryczny wystawy (zresztą nie wystawa jest przedmiotem tekstu w Fototapecie), jeśli katalog nie zawiera rzetelnych informacji, a tych - upieram się nadal - tam zabrakło.
I to spowodowało moją reakcję. Jeśli przesadzoną - przepraszam. Ale lepiej taką, niż żadną.
MG
W sprawach szczegółowych np. gdy sugerujesz jakobym redagował katalogi CSW gdzie użyto wielokrotnie nazwy "Galeria Mała" nie warto polemizować - nie przypominam sobie takich przypadków, ale chętnie taki katalog zobaczę. Wtedy może nawet warto będzie dodrukować erratę. I to będzie Twoja zasługa. Dla przyszłych historyków sztuki, by nie mijali się z prawdą.
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
29 - 03 - 01