Sztuka nie lubi demokracji?
Galeria Bezdomna to przede wszystkim wystawa - rozlokowana w kilku pomieszczeniach o nieregularnych kształtach, otoczonych rzędem okien, przez które rozpościera się niezwykła panorama Warszawy. Ta panorama jest właściwie największym konkurentem dla uczestników pokazu, no bo niestety nie oni sami dla siebie.
Biurowiec Reform Plaza, Aleje Jerozolimskie, Warszawa, 4-ta edycja Galerii Bezdomnej, 8 grudnia 2002 r. Fot. M. Grygiel
Stało się tak, że bardzo demokratyczna zasada "każdy może przyjść, powiesić swoje prace" stała się zasadniczym przeciwnikiem tego pokazu. I tak jak jeszcze podczas pierwszej prezentacji na Złotej nie miało się tego odczucia, na fali entuzjazmu i rzeczywistej spontaniczności ekspozycja zawierała sporo ciekawych i ambitnych prac - tak teraz coś się jednak zmieniło. Na poddaszu Reform Plaza panuje spory chaos i po prostu bałagan, przeszkadzający w odbiorze - nielicznych niestety - oryginalnych prac. Natłok, brak poszanowania dla przestrzeni, rodzaj zagracenia eliminuje skutecznie percepcję wielu prezentowanych zdjęć. Do tego niechlujność podpisów, silenie się na oryginalność za wszelką cenę, nieznośna maniera dołączania do każdej nieomal prezentacji wizytówki z numerem telefonu komórkowego i adresem e-mailowym. Nie wiadomo, czy to jest prezentacja artystyczna, czy oferta na poły komercyjna, bardzo zresztą amatorskich i banalnych prac.
Nie jest przyjemnie formułować te zarzuty, ale czas najwyższy by imprezę, bardzo szlachetną w założeniach, opartą o dobrą wolę jej uczestników nie zagłaskać samymi komplementami.
Ciekawe, że w bieżącej edycji Bezdomnej pojawiło się już znacznie mniej bardziej znanych i mających już za sobą pewien dorobek twórców. Być może ich obecność podniosła by trochę temperaturę i poziom całego pokazu. Oprócz "kołowrotka" Tomka Sikory, opartej o ścianę planszy Zbigniewa Furmana z portretami Kuronia, małymi fotografiami z Nowego Jorku Katarzyny Fortuny pt. "One place, Endless perspectives NY 11777" (zdjęcia podpisane są również nazwiskiem Agathy Wasilewskiej), trzema aktami Andrzeja Zygmuntowicza i nowymi, kolorowymi "Antypocztówkami" Anny Beaty Bohdziewicz - w dalszej części ekspozycji trudno znaleźć jakieś znane nazwisko. Czyżby niektórzy fotografowie dostrzegli zagrożenie wzięcia udziału w czymś, co poprzez swoją otwartą demokratyczną formułę nie gwarantuje odpowiedniego poziomu? Sztuka nie lubi demokracji - ten banał zdaje się potwierdzać ekspozycja w Reform Plaza.
Podczas IV edycji Bezdomnej znajdziemy różne rodzaje fotografii - takiej jak np. wydruki erotycznych zdjęć autorstwa Maryli. Autorka nie podała nazwiska, ale umieściła za to informacje o cenie poszczególnych prac wyceniając je zresztą dość nisko, jakby przeczuwając, że chyba z powodu ich dosyć wątpliwej wartości nie znajdzie się na nie nabywca.
Instalując i wieszając prace na wieszakach, sznurkach, taśmach, podstawkach, specjalnych stojakach, nawet na choince! - a więc bardzo pomysłowo biorąc pod uwagę zakaz wbijania gwoździ - wygrali ci, którym udało się uniknąć natłoku. To stało się udziałem Włodka Kierusa, który na jednym z filarów umieścił swoje interesujące małe fotografie kontaktowe pt. "Pejzaż miejski" z przejrzyście podanym komentarzem autorskim i opisem techniki (stara drewniana kamera z błonami ciętymi formatu 9 x 12 cm). Podał również adres na swoją dowcipnie zredagowaną stronę w internecie, co bardziej pomaga zorientować się w jego twórczości.
Najdowcipniejsza praca to chyba zarazem najmniejsza - maleńka fotografia umieszczona na schodach miedzy dwoma poziomami - piętrami wystawy. Ta fotografia to dentystyczne zdjęcie rentgenowskie z podpisem "na fotografii zęby sobie zjadłem". Nie dotyczy to niestety większości uczestników Bezdomnej.
Swoją obecność na Bezdomnej można zaznaczyć w odkrywczy sposób wieszając swoje prace - w tym wypadku najprostsze wydruki komputerowe formatu A4 - w kilku miejscach. Tak zrobił fotoreporter Super Expressu, Piotr Bławicki, którego sportowe zdjęcia bramkarzy broniących w poszczególnych meczach bronią się również na Bezdomnej, ale inne prace wciskane na siłę w różnych miejscach znacznie mniej.
Dość pretensjonalnym chwytem mającym przyciągnąć uwagę zwiedzających są wymyślone podpisy. Nazywanie np. Łodzi Litzmanstadt oraz podanie tytułu - nie wiedzieć dlaczego w języku niemieckim - ma podnieść być może w założeniu autora wartość artystyczną pracy.
Na Bezdomnej w natłoku tego, co już było, można odkryć nagle coś bardziej oryginalnego i jeszcze na dodatek znaleźć przedłużenie tego w internecie - tak może się zdarzyć gdy otworzy się łatwy do zapamiętania adres www.dominik.com.pl (fotoreportaż z Bezdomnej Dominika Damaziaka).
Galeria Bezdomna inicjatywa oddolna, samoorganizująca się, jest chyba na zakręcie. Otwarta formuła jaką jej nadali organizatorzy spowodowała spontaniczną reakcję szczególnie młodych ludzi, chętnie i szczerze manifestujących swoje próby.
Pytanie nasuwa się jedno - czy ta formuła jest do utrzymania nadal w takiej postaci, czy nie należałoby ja jakoś udoskonalić, by uniknąć - z całym szacunkiem dla organizatorów - otwierania dawano już otwartych drzwi.
Przyznać trzeba jednak na koniec, że Galeria Bezdomna to bardzo skuteczna promocja fotografii jako dyscypliny twórczej o bardzo szerokim zasięgu. Ciekawe, czy jej szlachetne założenia wytrzymają próbę czasu i czy następna, piąta edycja uniesie oczekiwania, jakie rozbudziły edycje poprzednie, bo obecna, niestety trochę rozczarowuje.
mg
Fotograficzna Galeria Bezdomna w Reform Plaza
Czwarta edycja fotograficznej Galerii Bezdomnej wystartowała w sobotę 7 grudnia na dwóch ostatnich piętrach biurowca Reform Plaza
- Najpiękniejszy jest moment, kiedy rano przychodzimy do pustego jeszcze pomieszczenia. Po chwili zaczynają schodzić się ludzie, rozkładają na podłodze swoje prace i kombinują, jak je zamontować. I powoli, powoli przestrzeń zaczyna wypełniać się fotografiami - mówi Tomek Sikora, który wraz z Andrzejem Świetlikiem w maju tego roku wymyślił Galerię Bezdomną.
A przestrzeń jest tym razem wyjątkowa - nie jest to walący się pustostan czy fabryczna hala, lecz sterylne powierzchnie dwóch ostatnich pięter biurowca Reform Plaza. Pretensjonalna architektura, wnętrze kapiące złotem, czyściutkie, biało-szklane. Nie można wbić ani jednego gwoździa i zbytnio zaszaleć (np. wypisywać tekstów flamastrem bezpośrednio na ścianie). Na szczęście te dwa ostatnie piętra mają swoje atuty - kilka mniejszych salek, a nie wielkie powierzchnie; schody, na których też da się zamontować zdjęcia i przede wszystkim wielkie okna, na których można przyklejać do woli. Tak zrobił np. Łukasz Ziętek, którego ażurowy wydruk stał się swoistym motywem przewodnim wystawy. W sobotę większość autorów zamiast kombinować, jak rozwiesić swoje prace, by zdążyć przed wieczornym wernisażem, koncentrowała się właśnie na tych oknach, a raczej na tym, co za nimi. Mróz ściskał, świeciło słońce, dlatego widoczność była znakomita jak rzadko kiedy. A już ok. 15, kiedy słońce zaczęło powoli zachodzić, światło było tak piękne, że tylko fotografować. Dlatego przynajmniej dwadzieścia osób stało przy oknie z aparatami. Może na następnej wystawie "Bezdomnych" zobaczymy serię widoków Warszawy z ostatnich pięter Reform Plaza...
Przeciwnicy Galerii Bezdomnej mówią, że na wystawach panuje chaos, że trudno w nim wyłowić perełki. A ja myślę tak: uznani fotografowie mają już nieograniczone możliwości, mogą pokazywać swoje prace w dobrych galeriach, na indywidualnych wystawach. Bezdomna jest głównie dla debiutantów, którzy pierwszy raz mogą skonfrontować swoje fotografie z publicznością, zobaczyć, co robią koledzy, zaistnieć w mediach. To doskonały punkt wyjścia i mobilizacja do dalszej pracy.
Wystawę na 27. piętrze Reform Plaza (Al. Jerozolimskie 123) można oglądać codziennie w godzinach 11-19 do czwartku 12 grudnia.
Galeria Bezdomna
- za każdym razem w innym miejscu udostępnionym przez właściciela za darmo;
- tu swoje fotografie może pokazać każdy i dowieszać prace przez cały okres trwania wystawy;
- forma prezentacji - dowolna;
- dotychczas gościła: w maju - w kamienicy przy ul. Złotej w Warszawie, w sierpniu w hali Stoczni Gdańskiej, a w październiku - w galerii Szyb Wilson w Katowicach;
- rekord padł Gdańsku - na 10 tys. m kw. 350 autorów pokazało ok. 3500 zdjęć.
Agnieszka Kowalska
Gazeta Stołeczna, 9.XII.2002
Poprzednio w fotoTAPECIE:
- 3. Galeria Bezdomna, Katowice, październik 2002
- 2. Galeria Bezdomna, Gdańsk, sierpień 2002
- 1. Galeria Bezdomna, Warszawa, maj 2002
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
09 - 12 - 02