Janusz Leśniak: „Tajemnica”
Janusz Leśniak: „Tajemnica”
Mała Galeria ZPAF-CSW, Warszawa, maj 2003
Click here
for English
version of
this page
OTOGRAFIE Janusza Leśniaka powstają na przecięciu się dwóch najbardziej popularnych kategorii - autoportretu i fotografii krajobrazowej. Głównym podmiotem tych zdjęć jest przyroda. I ta przyroda w postaci fragmentów ogrodów przydomowych, parków, niezdefiniowanych bliżej zarośli dominuje.
Rzadko kiedy pojawia się jakiś fragment zabudowy, ściana domu, zarośnięte bluszczem okno, drzwi od werandy. Zdjęcia zdawałoby się idylliczne, powstające w pełnym słońcu, z silnie zaznaczoną perspektywą. Jest też w tych starannie dobranych kadrach jakiś niepokój, który nie pozwala nam do końca delektować się pięknem przyrody. Ten niepokój, dysonans sprawia tu i ówdzie pojawiająca się sylwetka autora będąca jego cieniem. Na niektórych fotografiach ujawnia się w sposób bardziej widoczny, dominujący na innych trzeba dobrze wytężyć wzrok by ją odnaleźć jak byśmy mieli do czynienia z obrazkowym rebusem. Niekiedy tez zarys cienia jest łatwo rozpoznawalny w innym przypadku wtapia się w tło stanowiąc dopełniający akcent całego zdjęcia. Są fotografie na których widzimy wyraźnie postać fotografa naciskającego spust migawki, są też takie, gdy dopiero po wnikliwym i uważnym spojrzeniu wychwycimy zarys konturu jego sylwetki lub tylko jej fragment.
Janusz Leśniak proponuje nam więc pewną grę. Chce byśmy uczestniczyli w kontemplacji krajobrazu razem z nim, wprowadza nas w ten świat, zdaje się mówić: ja też tam cały czas jestem. Można założyć więc że jego fotografia dobitnie i jeszcze raz podkreśla immanentne cechy tego medium - upływający czas, grę światła i cienia - zarówno w tej bezpośredniej postaci zapisanej na zdjęciach jak i metafizycznej towarzyszącej całemu naszemu życiu. Jest to również próba refleksji nad niezmiennością trwania, nad tym co niekiedy nie da się wyrazić słowami, czego „istnienia domyślmy się tylko”. Fotografia, bardzo przezroczysta niekiedy, może nam tę refleksję znacznie przybliżyć.
Marek Grygiel
Janusz Leśniak: „Tajemnica”
Mała Galeria ZPAF-CSW, Warszawa, maj 2003
Janusz Leśniak
fotografuje od 14 roku życia. Kiedyś operator filmowy, od dawna już wolny fotograf. Pierwszy „leśniak” – Warnemunde 1964. Prace w wielu kolekcjach na świecie, w tym w Museum of Modern Art. W Nowym Jorku.Polaroidy z Gwoźdźca
Fotografie te powstały w miejscowości Gwoździec, niecałe pół godziny pieszo od szerokiego w tym miejscu Dunajca i ruin zamku w Melsztynie. Zrobiłem je latem w dużym ogrodzie, gdzie pośrodku stoi biały, drewniany dom a wkoło rosną drzewa orzechowe, dwie wiekowe tuje, sad jabłoniowy, kilkanaście kilkudziesięcioletnich lip i tyleż grabów.
Po raz pierwszy oglądaliśmy ten ogród pewnego czerwcowego dnia, gdy pszczoły tysiącami bzyczały wśród kwiatów wysokich drzew. Idąc pod górę południowego stoku i wdychając intensywne zapachy lata wiedzieliśmy już, że to nasze miejsce.
Jeśli urodziłeś się w mieście, całe życie w nim mieszkasz dostosowując się codziennie do jego rytmu, to wejście na dłużej w takie miejsce jest prawdziwym wstrząsem.
Nagle okazało się, że naprawdę istnieją cztery pory roku, wszędzie wokół jest powietrze, w górze gwiazdy co do jednej, a tylko najgłośniejszymi bywają burze i syrena na budynku pobliskiej straży pożarnej.
Powoli pewne rzeczy i sprawy, których istnienia domyślaliśmy się tylko, zaczęły ujawniać swoje oblicze. Niekiedy była do tego potrzebna tylko drobna chwila, choć zdarzało się tak bardzo rzadko. Do dzisiaj wiele z nich pozostało dalej nie odkrytą tajemnicą.
Poranne słońce i intensywność wszechogarniającej roślinności wprawiały w nieokreślone napięcie, które wzrastało jeszcze, gdy brałem aparat do ręki. Gdy po zdjęciach, po trzech, czterech godzinach wchodziłem do domu, byłem cały mokry od rosy zupełnie tego nie czując.
Popołudniowe słońce łagodziło emocje całego dnia. Spokój, który wtedy odczuwałem był odkrywaniem, że oto dopełnia się kolejny dzień i ja jestem jego częścią. Podobnie jak mój aparat i powstające wtedy fotografie. Gdy robiło się ciemno i nie można było wykonać żadnego zdjęcia, chodziłem dalej czas jakiś, w oczekiwaniu nie wiadomo na co, aż do momentu, gdy nabierałem pewności, że przecież nie jestem sam...
Późną wiosną dostałem filmy, na których miałem zrobić „leśniaki” do kolekcji Polaroida. Nie spodziewałem się wtedy, że za chwilę, zapewne po raz ostatni, będę uczestnikiem misterium. Z materiałów, które trzymałem w ręku, oprócz jednorazowej odbitki otrzymuje się również negatyw. Po każdym więc zdjęciu należało wywołać negatyw z odbitką, rozdzielić je, zabezpieczyć powierzchnię pozytywu, a negatyw utrwalić i wypłukać. Wszystko to pod gołym niebem, przy szybko zmieniającym się oświetleniu. Wkładając głowę pod czarną płachtę materiału - osłonę matówki Linhofa, i krążąc między aparatem a laboratorium - stolikiem turystycznym położonym w trawie, na którym stały kuwetki z kąpielami, stoper i kilka innych drobiazgów, doznałem w pewnym momencie nieznanego mi wcześniej odczucia. Było to jak gdyby cofnięcie się w czasie. Wydało mi się, że na moment powracam do okresu, w którym fotografowie wyruszając na zdjęcia plenerowe zabierają ze sobą obok dużych, niewygodnych aparatów skrzyniowych i drewnianych statywów - całe podręczne laboratoria fotograficzne. Po przybyciu na miejsce rozbijają światłoszczelny namiot, by po naniesieniu emulsji na płyty szklane, z mokrymi jeszcze natychmiast rozpocząć zdjęcia.
Kilka dni temu na dnie lodówki , w której przechowuję nie naświetlone jeszcze filmy natrafiłem na kilka ciemno-niebieskich, płaskich opakowań z napisem: 665 Professional Positive/Negative Instant Pack Film...
Janusz Leśniak, kwiecień 2003
Janusz Leśniak: „Tajemnica”
Mała Galeria ZPAF-CSW, Warszawa, maj 2003
Poprzednio w FOTOTAPECIE:
Również w FOTOTAPECIE:
Mała Galeria, 6 maja 2003 r. Goście wernisażu wystawy Janusza Leśniaka. Fot. Krzysztof Wojciechowski
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
21 - 05 - 03