I ARTIST. Więcej niż amator. Archiwa i amatorzy/ Grand Prix/ Fotograficzna Publikacja Roku 2013/ 23 lata Łodzi w obiektywie fotoreporterów Gazety Wyborczej/ The New York Times Magazine Photographs Tearsheets
„Wracam do Raju”
OFF Piotrkowska, ul. Piotrkowska 138/140
Igor Oleś „Melancholia”
Galeria FF, ul. Traugutta 18 , Łódź
Marek Domański - „Energia czasu EC2”
Galeria Imaginarium, ul. Traugutta 18, Łódź
„To coś”
Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu
Galeria FF, ul. Traugutta 18, Łódź
Wojciech Wieteska - „Jestem z Polski”
Atlas Sztuki, ul. Piotrkowska 114/116, Łódź
Po raz 12-ty: łódzki FOTOFESTIWAL
Nie będzie to typowa relacja z FOTOFESTIWALU w Łodzi a raczej tylko kilka refleksji, bowiem przez kilka godzin nie sposób jest zobaczyć wszystkich wystaw, a przede wszystkim uczestniczyć w bogatej ofercie wydarzeń towarzyszących. Zresztą na Facebooku odbywa się na bieżąco relacja non-stop, są zapowiedzi poszczególnych spotkań, prezentacji, wernisaży, przeglądu portfolio itd. Wygrywają głównie ci, którzy są na miejscu i mogą w tym wszystkim brać udział. I to dobrze, bo w końcu jest to wydarzenie dla mieszkańców Łodzi, a komu uda się przyjechać i trochę pobyć dłużej, na pewno tylko na tym skorzysta.
Tegoroczne wystawy główne zlokalizowano w postindustrialnym kompleksie OFF Piotrkowska. Miejsce to stało się centrum wydarzeń i spotkań.
Kuratorem najważniejszej „I ARTIST. Więcej niż amator” jest Joan Fontcuberta, znany hiszpański fotograf, „twórca wystaw w nowojorskim MOMA”, jak podała jedna z organizatorek festiwalu. Pochodzący z Katalonii Joan Fontcuberta to przede wszystkim wytrawny fotograf, czy jak sam siebie określa - artysta konceptualny, autor licznych esejów z dziedziny sztuk wizualnych, organizator i kurator wystaw. Jego cykle Fauna i Herbarium z lat 80. zapoczątkowały jego błyskotliwą karierę, jako jednego z najbardziej rozpoznawalnych artystów hiszpańskich końca XX wieku.
Ciekawie na temat zmian zachodzących w fotografii mówił podczas spotkania z publicznością a w jednym z wywiadów (rozmowa z Anną Theiss w Aktiviście nr 168/2013) powiedział : „Sposób kodowania w fotografii zmienił się w sposób dramatyczny. Piksele nie są już tym samym, czym ziarna srebra. Fotografia cyfrowa umożliwia nam zapisywanie, ale nie jest systemem kodowania, tak jak analogowa fotografia. Analogowe zdjęcia ufundowane są na założeniu, że powstaje w nich jedna warstwa obrazu w jednym określonym momencie czasu (…) Tymczasem cyfrowe obrazy to układanki wielu elementów, czyli pikseli. Poddają się one manipulacji, którą można stosować długo po wykonaniu zdjęcia. Cyfrowe obrazy to dla mnie „zapisy”, coś w rodzaju literatury wizualnej. Można je porównać do rysowania lub malowania.”
Bez specjalnych zabiegów ekspozycyjnych, zbędnych ozdobnych ramek i całego sztafażu wystawienniczego na dużych planszach pokazano dużo fotografii cyfrowej; jest też coś w rodzaju instalacji.
Najczęściej fotografowane dzieło w paryskim Luwrze i trzaskający telefonami komórkowymi zdjęcia turyści – na fotografiach Joachima Schmida – a przed zdjęciami symboliczna barierka, taka samą, jaką się widuje w wielu muzeach.
Bardzo konceptualny, nieomalaże na granicy kiczu, zbiór zdjęć zachodów słońca, na które autorka, Penelope Umbrico, zwróciła uwagę oglądając ich ogromne ilości na portalu Flickr.
Zjawisko to „tak powszechnie fotografowane, obecnie zalicza się do sfery Internetu, a zatem do tej najbardziej wirtualnej przestrzeni… nieskończonej.. zamkniętej w zimnych obwodach elektrycznych”. Powstało z tych zdjęć coś na kształt wzorzystego dywanu, gdzie nie sposób rozróżnić poszczególne klatki, ogląda się to jako jedna kolorystyczną smugę.
Pod kryjącym grę słów tytułem THINSPIRATION Laili Abril pokazuje zdjęcia wychudzonych kobiet, modelek i celebrytek. Zdjęcia te umieszczone są przez blogerki - członkinie grup społecznościowych i forów internetowych po to, by motywować się do dalszego chudnięcia. Zdjęcia mocne, drastyczne mogą być przestrogą przed zachorowaniem na anoreksję.
Ciekawe, ekspresyjne autoportrety Scholema Rottenberga, znacznie powiększone na okoliczność wystawy, zrobione w fotoautomacie na ulicy Andrzeja w Łodzi w 1933 roku. Rottenberg chciał zostać aktorem i będąc przejazdem w Łodzi (urodzony w Polsce, żył w Mołdawii, zmarł w Izraelu) wykonał sobie serię kilkunastu zabawnych zdjęć.
Z kolei inne archiwalia: zdjęcia z czasów można powiedzieć klasycznego PRL, wakacje z małym Fiatem 126 p, oczywiście z politurą kolorystyczną materiałów ORWO i FOTON, oraz podziwu godna kolekcja monideł – odrealnionych i wystylizowanych, które jeszcze można spotkać w niejednym domu, głównie na prowincji. To m.in. wybór w kolekcji fotografów Andrzeja Różyckiego i Marcina Sudzińskiego. Są już dzisiaj sentymentalnym świadectwem mijającego czasu.
Tygodnik The New York Times Magazine przez trzydzieści lat wyznaczał standardy fotografii prasowej. Ostatnie 15 lat zostało zaprezentowane w wyborze Kathy Ryan, wieloletniej fotoedytorki czasopisma. Wystawa pokazana za pomocą całościowych wydruków, łącznie z tekstami, świetnie pokazuje miejsce fotografii, która oprócz informacji niesie ze sobą przemyślane narracje fotograficzne i jest często autonomiczną wypowiedzią fotografa.
Na wystawie NYT odnaleźć można ikony fotografii światowej jak m.in. Anne Leibovitz, Sebastião Salgado, Andreas Serrano, Steve McCurry, Paolo Pellegrin, Nan Goldin, Mary Ellen Mark, Roger Ballen.
Na gruncie rodzimym jedynie Magazyn Gazety Wyborczej z II połowy lat 90 mógł dotrzymać kroku w prezentowaniu tego typu fotografii. Dlatego szkoda, że zdjęcia łódzkich fotoreporterów Gazety z ostatnich 23 lat umieszczono obok tej wystawy w sposób daleko odbiegający od tego jaką wartość w istocie one przedstawiają.
Konkurs Fotofestiwalu to zgłoszenie ponad 500 fotografów. Jury nagrodziło wystawami Brytyjczyka Nadava Kandera i zdobywczynię nagrody tegorocznego World Press Photo, Polkę mieszkającą w USA Ilonę Szwarc. Fotografie Kandera to akty, bardzo estetyczne i wysublimowane (jeden z rewelacyjną, chyba prawdziwą białą myszką). Z kolei Ilona Szwarc prezentuje cykl „American Girls” – świetnie beznamiętnie sfotografowane nastolatki z lalkami.
Z wielu wystaw poza pokazem głównym odnotujmy jeszcze trzy.
Jedna to w tym samym kompleksie Piotrkowska OFF pt. „Wracam do raju”. Jej kurator, Marek Szyryk, (znakomita auto-kreacja ze skrzydłami podczas otwarcia!) zaprosił młodych fotografów i obok swoich zdjęć pokazał ich poszukiwania w kontekście „zbliżenia do natury”.
Kiedyś wystaw szkolnych podczas FOTOFESTIWALU było aż zanadto, więc teraz z zainteresowaniem oglądało się te prace, dosyć dobrze przemyślane i mimo różnorodności dobrze się komponujące w grupowym zestawie.
Galeria FF – jak zwykle niezawodna: rzetelna, dobra wystawa Igora Olesia pt. „Melancholia”, równie interesująca choć oszczędna w formie wystawa postindustrialna Marka Domańskiego „Energia Czasu EC2” i chyba najciekawsza studentów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu pt. „To coś”. Tytuł może najmniej udany, ale prace znakomite – wywodzące się głównie z fotografii dawnej, odnoszące się do bardzo prostych motywów związanych z pamięcią, jej trwaniem, jej ulotnością itd. Prace daleko wychodzące poza dwuwymiarowe odbitki: sa więc na tej wystawie instalacje, projekcje, wibrujące wewnętrznym światłem świetne mozaikowe kolaże, foto-obiekty czyli to wszystko co nie jest na pewno czystym dokumentem do którego, jak się okazuje młodzi adepci fotografii mogą mieć sporo dystansu – co przekładać się może na realizacje naprawdę świeże i inspirujące.
Na koniec kilka słów o wystawie, która zasłużenie miała najlepsze publicity: Atlas Sztuki, miejsce o ustalonej renomie, tym razem prezentuje wystawę Wojtka Wieteski „Jestem z Polski’.
Ten cykl, od jakiegoś czasu zapowiadany przez autora, znakomicie wyeksponowany w klinicznie czystej, dwusalowej przestrzeni galerii, zawiera zdjęcia, które zostały wybrane z wieloletniego procesu fotografowania w Polsce. To warto podkreślić, gdyż Wojciech Wieteska wiele lat spędził poza Polską. Wcześniej prezentował znakomite cykle z zachodnich stanów USA, z Nowego Jorku, z Japonii - tym razem dostajemy dawkę jego bardzo słodko-gorzko przeżywanego kraju, z którego pochodzi (i w nim mieszka na co dzień). Nie jest to fotografia publicystyczna i dosłowna – to delikatna liryka, sygnalizowanie własnych nastrojów i poddanie własnej wrażliwości osądowi publiczności oraz samemu sobie. Jak w jednym z wywiadów mówi sam autor: „Lubię, kiedy nie do końca wiadomo, co jest na zdjęciu. Nie lubię fotografii zbyt dopowiedzianej”. Wydaje się, że ogromne obszary dobrej i magicznej fotografii mieszczą się w tym określeniu, oddziałującej czymś czego właściwie do końca nie sposób wysłowić. Obraz, który widzimy na zdjęciu Wieteski, jest niekiedy impulsem do uruchomienia pokładów pamięci czy wyobraźni, nie wszystko jest odkryte. Ten rodzaj niejawności w fotografii, który przez wielu jest traktowany jako odkrywanie pewnych stanów emocjonalnych, stanowi być może jeden z najważniejszych elementów twórczości tego artysty.
A cała „polskość’, narzekanie i wadzenie się z nią (co jest mocno zaakcentowane w tekście Krzysztofa Vargi zamieszczonym w katalogu) nie jest niczym szczególnie mocno określającym te zdjęcia bo wiele z nich mogłyby powstać w Rumunii czy południowej Dakocie. Nie sposób też dopatrzyć się żadnego „obciachu” co niby mógłby sugerować tytuł wystawy, jak to napisano we wstępie do katalogu. Wystawa jest bardzo osobistą wypowiedzią niekoniecznie w materii określającej narodowość czy poczucie jakiejś przynależności etnicznej. Przeciwnie, zwiera spora dawkę uniwersalnej refleksji nad codziennością i przemijaniem, czyli nad tym, czego doświadczają wszyscy, bez względu na szerokość geograficzną.
Fotofestiwal już za chwilę się skończy, niektóre wystawy będzie można jeszcze oglądać.
Nie jest to już tak wielka i z rozmachem przeprowadzana impreza jak w latach ubiegłych. Podobnie rzecz ma się z Miesiącem Fotografii w Krakowie. Dowodem na kryzys jest m.in. brak katalogu i mniejsza ilość wystaw. Za to sporo wydarzeń, warsztatów, przeglądów portfolio, prezentacji autorskich, konkursów (świetny pomysł nagradzania najlepszych publikacji albumowych dla upamiętnienia wydawcy Krzysztofa Makowskiego) i… spotkania wielu ludzi, dla których fotografia jest nadal bardzo ważna i potrzebna.
Zatem do przyszłego roku!
Marek Grygiel
Zobacz też:
W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:
FACEBOOK:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.