3. Międzynarodowy Festiwal Fotografii — „Granice tolerancji”
Białystok
INTERPHOTO 2017
ISBN 978-83-934184-1-1
Pisanie relacji na bieżąco, zaraz po odbywających się wydarzeniach, ma wiele zalet, ale czasami wyraźniej i głębiej widzi się te wydarzenia po upływie jakiegoś czasu. Tak jest w przypadku tegorocznej, trzeciej już edycji Festiwalu Fotografii INTERPHOTO w Białymstoku. Główny tydzień otwarciowy miał miejsce w połowie września i swoją intensywnością dorównywał podobnym tego typu imprezom na świecie.
Pokonkursową wystawę Fotografii Dzieci i Młodzieży w MDK otwarto już 1-go września, potem odbywały się warsztaty w Polskim Radio Białystok, a 13 września maraton wystaw rozpoczął się pokazem Janusza Połoma, fotografa, reżysera i operatora filmowego, absolwenta Łódzkiej Szkoły Filmowej, wykładowcy na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. W niezwykłej scenerii Galerii R5 (znajdującej się w starej piekarni, adoptowanej na galerię-studio) zaprezentował bardzo oryginalną instalację. Składała się ona z projekcji video i kilku fotografii specyficznie i bardzo nietypowo prezentowanych w postaci wielkoformatowych pionowych zdjęć przesłoniętych ciemnymi całunami.
Praca ta jest hołdem złożonym stronom rodzinnym, w które powrócił po latach. Istotą tych miejsc był przede wszystkim leśny horyzont widziany z okna domu w którym mieszkał jako dziecko.
„Zapragnąłem las mojego dzieciństwa przedstawić godnie, dostojnie. Ukazać tkwiącą w nim energię. Sfotografować jego piękno, głęboką ciszę, pnie tworzące formy leśnych organów, rytmy światła przenikające przez gęsto porastające świerki. Wykonałem kilka takich prac. Nie zdążyłem wykonać więcej. Pewnego dnia do okna mojego domu doszedł wściekły jazgot motorowych pił. Zdjęcia okryłem więc żałobnym całunem”.
Ale to nie koniec. Bo w przestrzeni zdjęć prezentowany jest jeszcze zapis filmowy, z przerażającym widokiem padających, ścinanych bezpowrotnie wielkich konarów wspaniałych drzew z wiernym i dosadnym zapisem dźwiękowym, co potęguje wrażenie dramatyzmu tego tragicznego dla przyrody (ale może i bardziej dla nas wszystkich) niszczycielskiego działania.
Hasło tegorocznego INTERPHOTO to „Granice tolerancji”. Nie wszystkie wystawy odnoszą się do niego wprost, ale na pewno dotyczy to wystawy algierskiego artysty Nassima M. Hadj-benaliego. Pogodne portrety uśmiechających się muzułmanów, fotografowanych w meczetach Ameryki i Niemiec, i wystawianych w miejscach publicznych, usuwają negatywny obraz przedstawiania ludzi wyznających islam.
Właściwością białostockiego festiwalu fotografii są nowe miejsca pozyskiwane dla prezentowania wystaw. Kampus Uniwersytetu Białostockiego, nowoczesne budynki, ciekawe wnętrza w nowej przestrzennej, metalowo-szklanej architekturze, są korzystnym punktem zwłaszcza dla wystaw zbiorowych. Tym razem kwartalnik DOC poświęcony fotografii dokumentalnej przygotował wystawę debiutów, prezentowaną również z powodzeniem w innych miastach m.in. ostatnio w Sopocie. To już czwarta edycja tego projektu ukazująca dużą różnorodność zainteresowań młodych twórców od portretu po pejzaż, fotografię studyjną, uliczną, „robioną jakby z ukrycia”. Prace zostały wybrane przez międzynarodowe jury pod przewodnictwem redaktora naczelnego, DOC pomysłodawcy konkursu Grzegorza Kosmali. To bardzo cenna inicjatywa sprawiająca, że fotografia staje sie atrakcyjnym sposobem wyrażania emocji i odkrywania świata.
Również na kampusie uniwersyteckim pokazano kameralną wystawę Tomasza Michałowskiego pt. „Pejzaż wewnętrzny”. I tym razem, autor nawiązując do swoich dawnych sprzed ponad dwudziestu lat zdjęć wychodzi od filozofii własnego przeżywania fotografii, która staje się dla niego „prezentem od życia” i daje siłę do „zmierzenia się z przeznaczeniem”. Perfekcyjnie wykonane fotografie, z których wydobywa się jakby wewnętrzne światło, są metaforą „spotkania ze samym sobą”. To bardzo osobista fotografia, o której autor żarliwie i z dużą precyzją opowiadał na wernisażu.
Festiwale fotograficzne, przynajmniej niektóre z nich, jak choćby Fotofestiwal w Łodzi chętnie prezentują wystawy zbiorowe studentów różnych szkół artystycznych. Ma to również miejsce w Białymstoku. Grupa studentów z PWSFTiTV w Łodzi i Wydziału Pedagogiki i Psychologii UWB pokazała zestaw pt „Zona 0.19”. Ciekawa aranżacja w dosyć trudnych przestrzeniach okazała się bardzo interesująca. Zona to nie jest określone terytorium to raczej stan umysłu, o czym mówił kurator Hubert Humka podczas kolejnego otwarcia. Prace bardzo zróżnicowane i pomysłowe – dobrze rokujące na przyszłość.
Inna wystawa grupowa równie ciekawa i różnorodna to realizacje fotografów skupionych w Forum Fotografii i Multimediów. Obok prac tak znanych artystów, jak Grzegorz Jarmocewicz (dyrektor artystyczno-wykonawczy i pomysłodawca całego Interphoto), czy Radosław Krupiński, fotograf i animator, współtwórca słynnej szkoły suwalskiej, ciekawy zestaw zdjęć zaprezentowała Patrycja Łapszo. Seria intymnych, bardzo wyestetyzowanych portretów partnerskich wzbudziła kontrowersje i na skutek decyzji Rady Wydziału Matematyki Uniwersytetu Białostockiego jedna z fotografii tego cyklu musiała być usunięta z pokazu. Hasło przewodnie tegorocznego Interphoto „Granice tolerancji” zostało zastosowane expressis verbis w całej okazałości. I to na dodatek na terenie uniwersytetu, gdzie tolerancja powinna być elementem nieodzownym szczególnie jeśli nie narusza uczuć ani nie skłania do żadnego rodzaju przemocy.
Pozostałe wystawy studenckie to Akademia Sztuk Pięknych z Bratysławy i Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu w Hali Wystawowej Politechniki Białostockiej, gdzie odbywały się przeglądy portfolio a także wystawa prac studentów Fakultetu Sztuki Uniwersytetu w Kaposvarze na Węgrzech. O ile wystawa w Hali Politechniki była nieco przeładowana wielością propozycji, to ta węgierska, kameralna, skoncentrowana na problemie wizualnego recyklingu dwóch tylko autorek ukazywała śmiałą tendencję zamierzonego redukowania i obiektywizowania obrazu.
Do mocnych punktów programu Festiwalu na pewno zaliczyć trzeba wystawę Bogdana Konopki w pięknie urządzonej galerii mieszczącej się w starym drewnianym domu w historycznej dzielnicy Białegostoku - Bojarach. Kilka sterylnie białych pomieszczeń doskonale uwypuklało perfekcyjne, klasycznie już piękne w swojej dosłowności fotografie autora.
Trochę gorzej wypadła wystawa Antanasa Sutkusa w Muzeum Podlaskim w ratuszu – znane fotografie litewskiego mistrza, nie najlepiej oprawione, niepodpisane. A to dla młodych odbiorców, nie znających tych prac może mieć znaczenie, bo skąd mogą pamiętać jak np wyglądał Jean Paul Sartre, którego słynne zdjęcia Sutkus zrobił na wydmach Mierzei Kurońskiej w połowie lat 60. ub. wieku i które już na stałe weszły w kanon fotograficzny tego wybitnego artysty.
Pomysł by pokazać w zmniejszonej ale atrakcyjnej postaci wystawę Grupy ZERO-61 i to w tak malowniczym miejscu, jak Muzeum Rzeźby im. Alfonsa Karnego, okazał się strzałem w dziesiątkę. Na dodatek nieoczekiwanie ciekawy wykład kuratora wystawy Lecha Lechowicza o równolegle powstającej w tym czasie fotografii amerykańskiej, pozwolił jeszcze bardziej docenić prekursorskie prace m.in. Robakowskiego, Różyckiego, Mikołajczyka, Bruszewskiego, Kuchty. Wystawa ta miała premierę w Muzeum Sztuki w Łodzi, ale jej białostocka odsłona, mimo pomniejszonej wersji, nic nie straciła na atrakcyjności.
Podobnie jak w poprzedniej edycji festiwalu tak i teraz uroczyste otwarcie nastąpiło w Centrum im, Ludwika Zamenhofa gdzie zaprezentowano dwie wystawy, obydwie właściwie tego samego autora. Andrij Bojarov ukraiński, znany dobrze w Polsce artysta i kurator zaprezentował swoją indywidualną, kolejną wersję wystawy z odnalezionych przed laty w Tallinie przedwojennych negatywów. 12 zdjęć z ponad 250 to te które „przemówiły do niego najmocniej”. Mają specyficzny układ, powstały metodą cięcia i wymieszania, układ nawiązujący do koncepcji „idywiduacji” C.J. Junga – skomplikowanego procesu krystalizacji własnego „Ja” i osobowości, czyli oddzielenia niepowtarzalnych cech samej jaźni dla każdej oddzielnej, istniejącej osoby. Na wielkich powiększeniach widzimy dzieci i dorosłych, w sytuacjach bardzo codziennych, ale poprzez ten wybór i to wyszczególnienie, stają się te fotografie bardzo silnymi wizerunkami osobowości ludzkich w całym bogactwie ich nieodgadnionego losu. Dopełniają te fotografie fragmenty filmów, dziwnie przyciągające nas do ekranów, chociaż są zaledwie fragmentarycznymi wycinkami minionego czasu. Wystawa bardzo tajemnicza, nieoczywista i dobrze wpisująca się w tak coraz powszechniejsze poszukiwania w obszarze „archeologii fotografii”.
Druga wystawa, to już projekt kuratorski Bojarova – wystawa zbiorowa znanych i mniej znanych artystów ze Lwowa. Niektórzy z nich wielokrotnie byli obecni i prezentowani w Polsce (Diaczyszyn, Perkowski), inni wprowadzeni po raz pierwszy. Wystawa odznacza się rozmachem, bardzo multimedialna, dobrze oddająca ducha czasu i zainteresowań zwłaszcza młodszego pokolenia lwowskich twórców.
I wreszcie trzecie wcielenie Andrija Bojarova to rola wykładowcy, które objawiło się znakomitym, erudycyjnym odczytem z projekcją (slide show) na temat fotografii lwowskiej w XIX i XX wieku.
Wykład Andrija Bojarova oparty na rzetelnych i dogłębnych poszukiwaniach unaocznił nam bogactwo fotografii lwowskiej, również tej wykonywanej przez artystów ukraińskich ówcześnie tam żyjących i tworzących.
Nie trudno zauważyć, że wiodącą tendencją Interphoto od pierwszej edycji w 2013 roku jrst przewaga artystów z Europy Środkowo Wschodniej. Dlatego nie dziwi pojawienie się dużej, o retrospektywnym charakterze wystawy Istvána Halasa z Węgier, fotografa, który jest znany w Polsce od lat. Już w 1987 roku brał on udział w wystawie zbiorowej w Małej Galerii w Warszawie, trzy lata później w wystawie FOTOANARCHIV w Centrum Sztuki Współczesnej, a w jego bardzo wielowątkowej twórczości odnajdujemy również liczne akcenty polskie, jak choćby w dużym fotomontażu, na którym pojawiają się rzeźby Magdaleny Abakanowicz.
Z kolei Czech, Jan Pohribnẏ, przez wiele lat mieszkający w Finlandii, dotyka w swoich magicznych zdjęciach natury wszechświata.
Arnis Balcus z Rygi dokumentuje w bardzo przewrotny sposób wydarzenia w Parku Zwycięstwa, miejscu ważnym dla współczesnej historii Łotwy.
Jedną z ciekawszych przestrzeni wystawienniczych, z której korzysta Interphoto, jest białostocka opera – nowoczesny gmach wybudowany przed kilku laty, stający się śmiało architektoniczną wizytówką miasta. Oprócz wspomnianej wystawy Balcusa zaprezentowano tam również wystawę Martina Kollara (również wystawiającego w Małej Galerii w Warszawie przed laty). Jego mocny projekt pt. „Field trip” to efekt rocznego pobytu w Izraelu i relacja z fizycznego i emocjonalnego napięcia, jakie towarzyszyło mu w tym czasie. Liczne kontrole podczas przemieszczania się z i do Izraela, podróżowanie po tym zapalnym regionie nasuwało skojarzenia z „kontrolowaną rzeczywistością” komunistycznej Czechosłowacji, w której dorastał. Fotografie oszczędne, przemyślane, wręcz dokumentalne, ale z charakterystyczną ironią i surrealizmem, tak charakterystycznym dla całej twórczości Martina Kollara, bez wątpienia jednego z najciekawszych uczestników Interphoto.
Prace Kollara są również częścią dużej prezentacji przygotowanej przez Adama Mazura pt. „Centralna, Środkowo-Wschodnia”, otwartej w miesiąc po inauguracji Interphoto w białostockim Arsenale.
Wobec mnogości wystaw, nie sposób wymienić wszystkie. Na pewno warto wspomnieć o starannie wyeksponowanych pracach zmarłego niedawno Wojciecha Zawadzkiego w pięknej Galerii Muzeum Archidiecezjalnego. Dotyczy to też wystawy, która być może nie odznaczała się wielkimi wartościami fotograficznymi, ale dotykała ważnego problemu zawłaszczania terenów ormiańskich cmentarzy w Turcji Öncü Hrant Gültekina. Podobnie -ciekawa jak zwykle propozycja Marka Noniewicza odnosząca się do „materialności obrazu”.
Formuła festiwalowa o granicach tolerancji – jak widać bardzo pojemna – dała możliwość obejrzenia bardzo zróżnicowanego materiału, i wydaje się, że określenie „granicy” jako różnych form ekspresji artystycznej dało szerokie pole współistnienia różnych form wizualnej wypowiedzi.
Jeśli dodamy do tego rozległy program towarzyszący w postaci portfolio review, konkursu na najlepszego artystę portfolio, wykłady, spotkania edukacyjne, koncerty, specjalistyczne oprowadzania po wystawach, wieczory filmowe, wszelkiego rodzaju wydarzenia uliczne (Street Art Photography, instalacja Pinhole Camera), warsztaty, czy chociażby możliwość spotkania z autorami poszczególnych propozycji, to otrzymamy pełny obraz Festiwalu, który już na stałe zadomowił się naszej fotograficznej rzeczywistości i którego wartość wzrasta z każdą edycją.
Marek Grygiel
Zobacz też:
Notatnik video (YouTube):
- Interphoto 2017 - Janusz Połom - Otwarcie wystawy
- Interphoto 2017 - Andrij Bojarov - Otwarcie wystawy
- Interphoto 2017 - Jan Pohribnẏ - Otwarcie wystawy
- Grand Prix Interphoto 2017 - Valentyn Odnoviun
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.