--------------------------------------------------------------------
STRONA W PRZYGOTOWANIU - TYLKO DO UZYTKU REDAKCJI
--------------------------------------------------------------------
THIS PAGE IS FOR INTERNAL REVIEW PURPOSE ONLY - NOT PUBLISHED YET
--------------------------------------------------------------------

Mikra Galeria i maksi ambicje,
czyli fotograficzny TKM

Adam Mazur

 

W DYSKUSJI o kondycji fotografii w Polsce regularnie powraca wątek galerii, a raczej ich chronicznego braku. Chyba każdy trzeźwo myślący miłośnik fotografii przyzna, że ilość poważnych i liczących się miejsc, które regularnie pokazują zdjęcia artystyczne, jest – jak na w czterdziestomilionowy kraj w środku Europy – więcej niż skromna. Tym większe zdumienie musi budzić inicjatywa Związku Polskich Artystów Fotografików, który zamiast stymulować rozwój sztuki przez otwieranie nowych miejsc ekspozycji wszystkimi dostępnymi metodami, zmierza do likwidacji Małej Galerii w Warszawie. Tak bowiem należy rozumieć intencje skrzętnie kamuflowane przez zarząd ZPAF pod nazwą „zmiany profilu” galerii, która z niekomercyjnej placówki działającej w polu sztuki od 28 lat ma stać się punktem sprzedaży zdjęć niespełnionych artystycznie związkowców.

Zebrane artykuły i dokumenty:
  1. List do Rady Artystycznej ZPAF
  2. Komunikat Zarządu Głównego ZPAF
  3. "Mała Galeria do likwidacji?" - A. Kowalska w Gazecie Stołecznej
  4. "Nudziarze bronią sztuki" - komentarz Agnieszki Kowalskiej - Gazeta Stołeczna
  5. "Ostatnia wystawa w Małej Galerii?" - A. Kowalska, Gazeta Stołeczna
  6. Oświadczenie Zygmunta Rytki
  7. "Sprostowanie" i "Informacja prasowa" ZG ZPAF
  8. "Czy to koniec niezależnej galerii" - Monika Kuc, Rzeczpospolita
  9. Protest promienentnych uczestników Miesiąca Fotografii w Bratysławie
  10. Stanowisko grona członków Rady Artystycznej ZPAF w sprawie Małej Galerii (14.XI.2005)
  11. A. Mazur, OBIEG: Związkowcy przechodzą od słów do czynów, czyli Mała Galeria idzie do likwidacji (14.XI.05)
  12. Redakcja kwartalnika FOTOGRAFIA do Władz ZPAF-u (17.XI.05)
  13. "Czarne chmury nad Małą Galerią ZPAF-CSW" - Zbigniew Włodarski (FOTO, nr 11/2005)
  14. List animatorów Galleri Image w Danii (24.XI.05)
  15. Protest from Budapest - Galeria LIGET (29.XI.2005)
  16. Poparcie Niemieckiej Akademii Fotograficznej dla Małej Galerii (28.XI.2005)
  17. Powtórka APELU Robakowskiego: Niedenthal, Robakowski, Rolke, Świetlik, Żak; inni
  18. Listy, wypowiedzi: Wanda Michalak; Krzysztof Candrowicz, Malwina Wieczorek-Brade, Witold Nowotka, inni
  19. Prezes Wideryński do A. Mazura: „Mała Galeria będzie galerią młodych” (9.XII.2005)
  20. "Mała zmienia profil" - Monika Małkowska, Rzeczpospolita (14.XII.2005)
  21. MAREK GRYGIEL do ZPAF: Fotografia ma się dobrze (list otwarty z okazji ostatniej wystawy w Małej Galerii ZPAF-CSW) 31.XII.2005
  22. Ostatnia wystawa w Małej Galerii ZPAF/CSW" - Agnieszka Kowalska, Gazeta Stołeczna (4.I.2006)
  23. Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski: Komunikat Prasowy w sprawie faktycznej likwidacji Małej Galerii ZPAF CSW (4.I.2006)
  24. PAP: Warszawa / Zmiany w Małej Galerii ZPAF (9.I.2006)
  25. PRESS RELEASE: Mala Gallery's last exhibition after 28 years of activities



Tekst Krzysztofa Gierałtowskiego, który całym sercem sprzyja nierozważnej decyzji swoich kolegów ze Związku, czytać można z jednej strony jako napastliwy atak na Marka Grygla, wieloletniego kuratora Małej Galerii ZPAF-CSW. Z drugiej strony jest to coś więcej, niż dość obrzydliwe wyrównywanie personalnych porachunków między przepełnionym resentymentem artystą, a kuratorem, który znalazł się w krzyżowym ogniu krytyki ZPAF. Symptomatyczna w tekście Gierałtowskiego jest przebijająca spod histerycznego tonu („Rodacy! Fotografowie!”) i steku pokracznie sformułowanych postulatów („gdybyśmy potrafili włączyć polską fotografię w nurt polskiej i światowej sztuki współczesnej byłoby mniej żałośnie”) destrukcyjna wola mocy, która ujawnia się w każdym nieomalże akapicie. Rozbuchane ambicje Gierałtowskiego, których Grygiel nigdy nie próbował nawet zaspokajać, znajdują nareszcie publiczny wyraz. Pełne jadu zdania płyną wartko, niejako wbrew autorowi, oburzonemu „kampanią nienawiści”, prowadzoną przez przyjaciół Małej Galerii atakujących ZPAF. Niepostrzeżenie, role ulegają odwróceniu: teraz to mikra, niewiele warta galeria ma czelność protestować, stawiać opór, a nawet atakować „demokratycznie” ustanowioną władzę, kwestionować chlubną decyzję Związku o przerwaniu jej przynoszącej wstyd całemu środowisku działalności, zamiast dać się porwać postępowemu prądowi błogosławionej komercjalizacji.

W swoim tekście Gierałtowski nie widzi, bo nie chce widzieć osiągnięć Małej Galerii – wystaw, katalogów, wydarzeń artystycznych, które układają się w spójny, tworzony refleksyjnie przez kuratora, i – dodajmy wbrew krytykowi – sprawnego, jak na dane mu warunki, menadżera.

Wściekły atak z dziwnymi wycieczkami w stronę historii dawnej (rokosze) i współczesnej (co ma do rzeczy prezydent Putin?) ma swoje źródła nie tylko w artystycznej indolencji Gierałtowskiego, któremu nie dane było znaleźć się w gronie artystów/przyjaciół Małej, nie miał wystawy w CSW, a do tego został rzekomo wykluczony z Fototapety (SIC!). Przede wszystkim mamy tu do czynienia z trywialną zawiścią, bo jak to może być, że tak mikra instytucja z mikrym zapleczem i mikrymi pracownikami może się tak skutecznie panoszyć po światowych salonach i festiwalach.

Oburzonemu nie przejdzie nawet przez myśl, że nieprzypadkowo kierowane do Grygla zaproszenia do udziału w różnych międzynarodowych projektach wynikają z szacunku dla jego wieloletniego trudu eksperta od fotografii, który przekłada się na eksperymentalny, rozpoznawalny i ceniony jak się okazuje przede wszystkim zagranicą program galerii. W tym kontekście wydaje się oczywiste, dlaczego postacie Gierałtowskiego, Wideryńskiego i innych prominentnych związkowców spotykają się z niewielkim zainteresowaniem, odczuwanym jako wykluczenie. Wyraźny, autorski profil galerii, która nigdy nie wspierała związkowego quasi-komercyjnego eklektyzmu i uparcie odmawiała wystawiania „tłumu foto-dziadów”, wyraźnie drażni „demokratycznie” nastawionego Gierałtowskiego. Jak w sztuce działa ta swoista ochlokracja, której przeciwnik eksperymentu i tradycji awangardowej tak sprzyja, możemy przekonać się oglądając kolejne fantastyczne realizacje w wielokrotnie większej, potężniejszej Starej Galerii ZPAF. Wystawy bez wyrazu, epigońskie podróbki sztuki dawnej nie interesują krytyków i historyków fotografii i sztuki, co najwyżej przyciągają uwagę autorów i ich najbliższych (w przypadku Gierałtowskiego - dość liczną i wierną, przyznajmy, publiczność stanowią sami sportretowani i ich rodziny).

Mała Galeria, jak wszystkie instytucje, przeżywa i wzloty, i dni słabsze, okresy lepsze i gorsze artystycznie. Sam wielokrotnie nie zgadzałem się z wyborami Marka Grygla, ale doceniam jego praktykę kuratorską, często odważne i zaskakujące decyzje, które prowokują do dyskusji, wprowadzają ferment intelektualny. Dzięki uporowi i konsekwencji Małej Galerii udała się rzecz niebywała przy obecnej powodzi obrazów fotograficznych – stała się ona wyraźnym punktem odniesienia (nieważne: pozytywnym, czy negatywnym) na mapie sztuki. Okazuje się jednak, że zdecydowane działanie, dokonywanie autorskich wyborów przysparza problemów. To dziwne, zważywszy jak niewielu jest kuratorów fotografii w Polsce, którzy tworzyliby nową jakość, wybiegali przed szereg, testowali granice sztuki, mierzyli się z zalewem mniej i bardziej artystycznych zdjęć. Jeżeli Mała Galeria przeżywa kryzys – być może spowodowany czysto ludzkimi historiami – to zwykła przyzwoitość nakazywałaby nieść pomoc i wsparcie, a nie - korzystając z okazji „dzwonić podzwonne”.

Oczywiście, galerię można przenieść, bo jak pół żartem pół serio zauważa Gierałtowski, liczy się przecież idea, a nie miejsce. Niewczesny ironista zapewne przeczuwa, że byłby to cios zadany miejscu. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o banalny genius loci (mikre zaplecze nie raz gościło wielkich artystów i krytyków). Niektórych miejsc przenosić się nie powinno (wystarczy pomyśleć o atelier Sudka jako o punkcie sprzedaży artystycznych widokówek z Pragi, czy warszawskiej Galerii Foksal, wyeksportowanej do nowego biurowca). Kulturę artystyczną budują także miejsca o wyraźnej tożsamości, ciekawej historii, gdzie można doświadczyć legendy. Właśnie tę legendę ZPAF chce zawłaszczyć i rozmienić na drobne, by nie powiedzieć mikre.

W tekście Gierałtowskiego powtarza się motyw sprawnych foto-menadżerów, którzy doprowadzą do tego, że będzie „mniej żałośnie”, że uda się wypromować fotografię, włączyć ją w pole sztuki i lansować na scenie międzynarodowej. Inwestując w przyszłych menadżerów i przekreślając dorobek Małej, Gierałtowski i podobnie myślący nie mają na uwadze sztuki, tylko zysk i lans. Sztuka to idee, a nie towar z hurtowni, który przy odpowiednio sprawnej promocji zostanie kupiony przez nagle zainteresowaną klientelę. Nie ma szans na to, żeby sprawne zarządzanie i nawet najskuteczniejszy marketing artystyczny zastąpiły sztukę. Gdyby tak było, to setki tysięcy dolarów płacono by za byle widoczki, a nie za „dziwne”, konceptualne fotografie w rodzaju szkoły dusseldorfskiej czy bostońskiej i absolutną klasykę awangardy artystycznej (wystarczy zapoznać się z cenami zdjęć Man Raya czy Stieglitza).

„Wyobrażam sobie, że nie ma nic złego w tym, że mający świeży mandat wyborców Prezesi chcą prowadzić w swoim domu taką działalność, jaka im odpowiada”, pisze Krzysztof Gierałtowski, bynajmniej nie z pozycji outsidera (członek ZPAF nr 707 jest od lat dobrze znany w środowisku, regularnie wystawia, publikuje, wykłada fotografię).

To ciekawa wizja demokratycznego porządku widzianego oczami wpływowego insidera. W polskiej tradycji – tak negatywnie ocenianej przez zorientowanego na Zachód kosmopolitę – tego typu myślenie jest dobrze osadzone, a dziś znamy je z demokratycznej, a jakże, polityki pod lapidarnym skrótem TKM. Wcale się nie zdziwię, jak na jednej z pierwszych wystaw w nowej, „przeprofilowanej” Małej Galerii zdjęcia zaprezentuje do sprzedaży Krzysztof Gierałtowski. Wreszcie, po 28 latach eksperymentalnej mikro działalności w galerii pojawi się prawdziwa mega sztuka portretu.

Adam Mazur

Powyższy artykuł napisany został dla miesięcznika FOTO-POZYTYW - dzięki uprzejmości Redakcji "Pozytywu" możmy ogłosić go tutaj przed ukazaniem się w druku Dzięujemy! Red. FT.

 

 

W FOTOTAPECIE poprzednio:

 

Zobacz też:

 


Spis treści

Copyright © 1997-2025 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2025 Zeta-Media Inc.