Lipiec 1998




Sobotnie popołudnie w Paryżu
(trzy wystawy i coś jeszcze...)

Marek Grygiel

Paryż, boulevard du Montparnasse - rue Delambre, kawiarnia Le Dôme o zmierzchu. Fot. M. Grygiel


[ Z ]UPEŁNIE nieoczekiwanie znalazłem się w Paryżu. Miasto, chociaż owładnięte nastrojem piłkarskich mistrzostw, jest równocześnie jak zawsze miejscem wielu atrakcyjnych wystaw. Dotyczy to również fotografii. Paryż, gdzie odbywają się liczne imprezy fotograficzne, jak chociażby słynny "Mois de la Photo", ma w ofercie całorocznej ciekawe propozycje z tej dziedziny.

Dzień wcześniej zostałem zaopatrzony przez przyjaciela w książeczkę "Photographie a Paris - Guide de la photographie en France et en Europe /Juin/Aout 1998" . Ta niewielkich rozmiarów publikacja kosztuje zaledwie 10 F; warto ją nabyć, gdyż zawiera wykaz aktualnych wystaw w Paryżu, we Francji i w Europie. Szczególnie informacje dotyczące Paryża są praktyczne (duża część Europy środkowej i wschodniej jest reprezentowana tylko przez jedną galerię w Budapeszcie!, str. 53).

Książeczka ta godna jest polecenia również dlatego, że oprócz wykazu wystaw z dokładnymi adresami i godzinami otwarcia, publikuje więcej informacji na tematy fotograficzne. N.p. w numerze lipcowo-sierpniowym jest ciekawy wywiad z Bernardem Milletem, który omawia formułę tegorocznych (już 29-tych) spotkań fotograficznych w Arles, otwartych 5 lipca br. Z tego więc przewodnika wybrałem kilka propozycji ufając w świetny system metra, który miał mi zapewnić sprawne przemieszczenie się po mieście.


[ M ]OJA wędrówka zaczęła się od przystanku Saint Paul, gdzie przy rue St Antoine w historycznej budowli Hotel de Sully mieści się instytucja pn. La Mission du patrimoine photographique. Nazwa nie łatwa do przetłumaczenia - coś jak "Ośrodek dziedzictwa fotografii". W części swoich szacownych sal w dolnej części budynku jest tam prezentowana wystawa pt "Beaute Moderne, les avant-gardes photographiques tcheques, 1918 - 1948". Najkrócej tłumacząc " Piękno Modernizmu, czeska fotograficzna awangarda lat 1918 - 1948". Wystawa została przygotowana ze zbiorów muzealnych i prywatnych z Czech, jednym z kuratorów jest Vladimir Birgus.

W specjalnie pomalowanych na różne kolory salach przedstawione są fotografie najwybitniejszych przedstawicieli czeskiej fotografii międzywojennej : Frantisek Dritikol ze słynnymi tańczącymi aktami, Josef Sudek, którego zdjęcia to fotografie reklamowe jakie wykonywał w latach 30-tych, mniej znane szerokiemu kręgowi miłośników jego talentu. Inne prace z dziedziny fotografii reklamowej to bardzo eleganckie, nawiązujące do założeń Bauhasu zdjęcia Very Gabrielovej i Otokara Lenharta. Postacią na trwałe zapisaną w dziejach czeskiej awangardy pozostanie Jindrich Styrsky. Jego wszechstronna działalność nie ominęła również fotografii, na wystawie podziwiać możemy 11 zdjęć z połowy lat trzydziestych. Tendencje abstrakcyjne i niefiguratywne reprezentowane są pracami Jaroslava Roesslera, a tzw. nowa fotografia - pracami Jaromira Funke i Eugena Wiskovsky'ego. Właśnie najbardziej przykuwającą uwagę pracą jest ciekawie zestawiony przez organizatorów tryptyk : Taras kawiarni w studio filmowym Barrandow w Pradze, który został sfotografowany prawie z tego samego miejsca przez trzech sławnych fotografów : Drahomira Josefa Ruzicke, Jana Laushamanna i Eugena Wiskovsky'ego właśnie. Pomiędzy zdjęciami w niewielkich gablotach umieszczono historyczne publikacje czasopism artystycznych z tego okresu, rozprawy teoretyczne i książki które miały bezpośredni wpływ na utworzenie się całej tej formacji twórczej u naszych południowych sąsiadów w latach 1918 tj. roku powstania republiki czechosłowackiej aż do 1948 roku kiedy to drogą przewrotu komuniści przejęli władzę na kolejne 50 lat.

Dosyć to paradoksalne - jechać do Paryża by obejrzeć czeską wystawę - w przypadku, kiedy jest to wystawa tak ciekawa, właśnie Paryż daje taką niecodzienną okazję.

[ N ]ASTĘPNE miejsce wybrane z przewodnika to Europejski Dom Fotografii. Tu metro niepotrzebne, wystarczy przejść na drugą stronę ulicy i nieco się cofnąć, a znajdziemy się na rue de Fourcy. Okazały budynek, łatwy do odnalezienia ze zwisającym na płótnie anonsem kilku właściwie wystaw, które w nim są prezentowane.

Najważniejsza to "L'Afrique par elle-meme" - najciekawsza wystawa fotografii afrykańskiej, jaką udało mi się do tej pory zobaczyć. Jest to właściwie ogromna panorama, zawierająca zdjęcia bardzo klasyczne, znane już w świecie takich autorów jak : Seydou Keita, czy Malik Sidibe z Mali, którzy wystawiali na najważniejszych festiwalach światowych np. FOTOFEIS w Szkocji. Są też na tej wystawie zdjęcia historyczne, anonimowe, wykonane przez europejczyków w XIX wieku, w latach kolonizacji kontynentu afrykańskiego. Najbardziej interesująca cześć to twórczość kilku fotografów z różnych krajów jak np. Billy Monka, południowoafrykańskiego reportera penetrującego środowisko Johannesburskiego półświatka, prostytutek, narkomanów i dzielnicy biedoty. Swoje zaangażowanie społeczne przypłacił życiem ginąc od kuli w lipcu 1982 roku.

Wzruszające są zdjęcia fotografa z Antanarivo o nazwisku Ramily który starą Agfą utrwala przepiękne krajobrazy wysp Madagaskaru i Reunion. Wstrząsające zdjęcia Alioune Ba, fotografa malijskiego i Ricardo Rangela z Mozambiku, którym udało się sfotografować bezdomnych wielkich miast afrykańskich. Wśród wielu zdjęć znalazłem także prace fotografa o swojsko brzmiącym nazwisku Chris Ledochowski, z rodziny polskich imigrantów, urodzonego już w Afryce w Pretorii w roku 1956, fotografa który jest członkiem agencji fotograficznej w RPA "Afrapix". Jego prace o bardzo wysublimowanym charakterze (autor studiował sztuki piękne w Kapsztadzie) są oprawione w specjalnie przygotowane różnokolorowe pomalowane ramy.

Ponieważ wystawa ma charakter "pan-afrykański" jeśli można użyć takiego zwrotu, są na niej prezentowane także zdjęcia autorów nie mieszkających w Afryce, ale drążących tematykę afrykańską na różne sposoby. N.p. na wystawie znalazły się także zdjęcia Estaqio Nevesa, brazylijczyka (pisaliśmy o nim w relacji z Houston), który mieszkając w połnocno-wschodnim stanie brazylijskim Mato Grosso fotografuje zwyczaje miejscowej ludności, biorące swoje źródła w mitologii afrykańskiej jeszcze z epoki przedkolonialnej.

Wystawa "L'Afrique par elle-meme" w Maison Européenne de la Photographie. Zdjęcia Francoise Huguier.

Osobną wystawę, mającą ścisły związek z wystawą afrykańską, ma w Domu Fotografii Francoise Huguier. Ta bardzo znana we Francji i Europie artystka otrzymała roczne stypendium na pobyt w RPA - wynikiem tego jest znakomity reportaż z Durbanu o ludności zamieszkującej nielegalnie domy. Durban, wielkie przemysłowe miasto we wschodniej Afryce, szczególnie teraz po obaleniu apartheidu stało się celem masowych migracji ludności biedniejszych terenów w poszukiwaniu pracy. Napotykając na szereg probelemów zamieszkują podmiejskie dzielnice w domach tzw. squatters próbując znaleźć źródła egzystencji. Ich dramatyczny los jest przedmiotem zdjęć F. Huguier, która skoncentrowała się głównie na portretach mieszkańców tych domów. Francoise Hugier, to postać w fotografii francuskiej ogólnie szanowana. Urodzona we Francji, dzieciństwo spędziła w Wietnamie i Kambodży. To ona odkryła fotografów malijskich Keite i Sidibe, od 1994 roku jest członkiem prestiżowej agencji RAPHO w Paryżu (tej samej do której należy Marian Schmidt - por.wywiad w FT nr 4 (20) / 95). Wystawa afrykańska została zrealizowana w ramach festiwalu kultury afrykańskiej.

W Europejskim Domu Fotografii mają miejsce jeszcze trzy interesujące wystawy. Na parterze Francois Mechain, artysta francuski związany z prywatną Galerią Chomette, pokazuje rozwinięcie swoich fotografii -instalacji realizowanych w oparciu o krajobraz francuski; Na trzecim piętrze zorganizowano wystawę w hołdzie Jean Pierre i Claudine Sudre, małżeństwu fotografów francuskich. Jean Pierre wykonywał wspaniałe martwe natury, a Claudine była wybitną, cenioną przez muzeologów specjalistką w dziedzinie konserwacji starej fotografii. To ona wykonała w swoim laboratorium szereg reprintów Atgeta, Nadara i wielu innych tak ważnych dla historii fotografii autorów. Najwyższe piętro Domu Fotografii zajmuje wystawa Mimmo Jodice pt. "A Parigi" (w Paryżu). Ten znany neapolitański fotograf przedstawia tym razem krajobrazy Paryża fotografowane w szerokich panoramach, dające wizję miasta XXI wieku.

Europejski Dom Fotografii, działający od niedawna, stanie się na pewno obowiązkowym punktem odwiedzin na fotograficznej mapie Paryża.



 

[ T ]RZECIE wypatrzone w przewodniku miejsce to Passage de Retz, miejsce nie znane mi wcześniej, ale już sama nazwa zachęcała do zobaczenia co tam może się odbywać. Cztery stacje metra, mały spacer malowniczymi uliczkami i staję przed piękną posesją ze złotą tabliczką. Okazuje się że wystawa o intrygującym tytule "Fetiches & Fetischismes" (Fetysze i Fetyszyzmy") zajmuje kilka sal z których największa ma antresolę, na którą wychodzi się metalowymi schodkami.

Jean - Michel Ribettes, kurator wystawy zebrał prace wielu wybitnych, znanych na całym świecie artystów. Dla porządku trzeba wymienić chociaż parę nazwisk : Marina Abramovic, Luciano Castelli, Christo, Cesar, Jean Dubuffet, Pierre Klossowski, Hermann Nitsch, Man Ray, Sandy Skoglund, Andy Warhol i inni. N takiej wystawie nie mogło zabraknąć oczywiście artystów, których głównym środkiem wyrazu jest fotografia : są więc Nobuyoshi Araki, Robert Mapplethorpe, Helmut Newton, Pierre Molinier, Andres Serrano, Joel-Peter Witkin. Wystawę tę polecił mi szczególnie jeden z autorów - Bogdan Konopka. Dla polskiego fotografa znaleźć się w tak wyśmienitym gronie jest dużym wyróżnieniem. Świadczy to o tym, że Bogdan Konopka ma już ugruntowane miejsce w środowisku artystów francuskich i taka tematyczna wystawa jest okazją, by zaprosić go do udziału.

Wystawa "Fetysze i Fetyszyzmy" - z lewej praca Bogdana Konopki.

Zresztą prace fotograficzne były być może najciekawszym elementem tej ogromnej wystawy, która zawierała również fetysze typu etnograficznego, religijnego, animistycznego. Oczywiście najwięcej uwagi przyciągały prace ilustrujące to, co Zygmunt Freud nazwał fetyszem seksualnym o funkcji perwersji skierowanej głównie na ludzkie ciało. Tutaj wyraźnie wybijały się prace Pierre Moliniera tzw cabinet de Molinier, którego cała twórczość jest silnie zdominowana tą tematyką. Tak więc na pytanie "czy jesteśmy fetyszystami doby współczesnej" postawione przez kuratora wystawy, z zawodu psychoanalityka, odpowiedź możemy próbować znaleźć na wystawie w Passage de Retz przy rue Charlot. Ale nie będzie to odpowiedź jednoznaczna i prosta.

Letni Paryż oferuje oczywiście dużo więcej ciekawych miejsc - chociaż do niektórych już się spóźniłem, jak chociażby na wspaniałą wystawę Man Raya w Grand Palais (trwała tylko do 29 czerwca). Udało mi się jeszcze po drodze zobaczyć ciekawe portrety Paolo Roversi w Galerii 213 przy bulwarze Raspail, a także kilka wystawionych na sprzedaż zdjęć Joana Fontcuberty w prywatnej Galerii Zabriskie na rue Quicampoix. Wielkiej wystawy Maxa Ernsta w Centrum Pompidou też już nie zdążyłem zobaczyć omijając hałaśliwą grupę holenderskich kibiców piłkarskich. Może następnym razem.

Tekst i zdjęcia: Marek Grygiel

 


Adresy
Poprzednio w fotoTAPECIE:


Spis treści

Copyright © 1997-2012 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2012 Zeta-Media Inc.
e-mail: fti@zeta-media.com