Mariusz Hermanowicz: Wilno, a jednak...
BSERWUJAC uważnie twórczość Mariusza Hermanowicza* odnoszę wrażenie, że jej najistotniejszym elementem była zawsze próba określenia stosunku do upływającego czasu, nawet wtedy gdy jego prace fotograficzne dotyczyły aktualnych wydarzeń i zahaczały o to co kiedyś nazywano tzw. fotografią socjologiczną.**
Click here
for English
version of
this page
Również ostatnie lata, które w dużej części poświęcił na badania genealogiczne, miały zawsze u podłoża element artystycznej kreatywności. Jego prace zrealizowane w oparciu o inspiracje odnalezionych i opisanych wątków rodzinnych na kresach, poszukiwania śladów rodzinnej przeszłości również w całej Europie, a nawet poza nią*** swoje ujawnienia zawdzięczają fotografii. W każdym przypadku jednak fotografia u Mariusza Hermanowicza jest czystym zapisem rzeczywistości. I choć aktualna przenosi nas w czasy odległe. Nie jest manipulowana ani przetwarzana. Realistycznie przedstawia świat w jakim żyjemy i poprzez komentarz autora (w formie ręcznego zapisu przy fotografii), poddaje ten świat wieloaspektowej interpretacji.
Ta konsekwentnie uprawiana przez lata stylistyka ( również w cyklu specjalnych, oryginalnych realizacji dla internetowego wydania Fototapety pn." Trans-misje") ostatnio została jeszcze wyraźniej uproszczona.
W cyklu zdjęć wykonanych w ciągu dwóch ostatnich lat w Wilnie Mariusz Hermanowicz oprócz komentarza wstępnego odnoszącego się do całej serii pozostawia nas ze swoimi fotografiami właściwie sam na sam. Wilno, miasto dla niego szczególne, do którego ma stosunek emocjonalny jest przez niego fotografowane klasyczną metodą, aparatem wielkoformatowym w sposób w jaki wykonywali to, o czym sam wspomina, Czechowicz, Bułhak i tylu innych wspaniałych miejscowych fotografów z przeszłości.
Zdjęcia te są bezpretensjonalne, niezwykle starannie przemyślane pod względem kompozycyjnym, dla kogoś kto zna twórczość np. Bulhaka, stają się reinterpretacją tamtych fotografii z tym, że wykonanych już w zupełnie innych warunkach! Wydaje się, że taki zabieg Hermanowicz przeprowadza świadomie i po mistrzowsku - współczesne Wilno, dalej utrzymuje na tych czarno bialych fotografiach swoją magię, malownicze zaulki i cała wspaniała historyczna architektura miasta nic nie traci w tej konsekwentnej czarno-bialej konwencji.
Okupione wielogodzinnymi studiami sposobu ustawienia kamery, znalezienia odpowiedniego kąta naświetlenia czy wyartykułowaniem odpowiedniego motywu, zdjęcia te, odznaczają się ogromną siłą autentyczności i swego rodzaju prostą elegancją. Kojarzyć się ona powinna z rzetelnością wykonanego przedsięwzięcia. Podczas wielodniowych, niezwykle żmudnych, a nawet wyczerpujących peregrynacji z ciężkim sprzętem po Wilnie i okolicach Mariusz Hermanowicz dokonał szczególnego zapisu wyglądu miasta u progu trzeciego tysiąclecia.
Ten bardzo osobisty zapis jest ważny nie tylko dla niego, jak sam wyznaje, ale również dla wszystkich, którym dobra fotografia pozwala doznać głębokich przeżyć natury estetycznej i emocjonalnej.
Marek Grygiel
* Pierwsza wystawa Mariusza Hermanowicza w Małej Galerii odbyła się w 1979 roku.
** Mariusz Hermanowicz był kuratorem i uczestnikiem wystawy "Fotografia Socjologiczna" w Bielsku Białej w 1980 roku.
*** W latach 1999 i 2002 Hermanowicz przebywał w Chile, gdzie badał rodzinne archiwa związane z rodziną Domeyków, której jest potomkiem w prostej linii.
ILNO, to miasto młodości moich rodziców. Również życie wielu innych moich przodków było z tym miastem, z tym regionem, związane. Urodziłem się w mieście leżącym tylko 350 kilometrów od Wilna, ale już w innych czasach, w czasach gdy istniał jeszcze Związek Sowiecki. Wtedy było bardzo trudno przebyć te 350 kilometrów. Moje podróże do Wilna odbywałem więc na starych mapach, na starych fotografiach, wędrowałem jego ulicami w wyobraźni.
Po raz pierwszy dotarłem do tego miasta dopiero w 1995 roku. Potem wracałem tam wielokrotnie. Głównym celem moich podróży na Litwę i na Białoruś bylo zbieranie materiałów do "Księgi przodków", mojego opus magnum, które może kiedyś ukończę. Oczywiście, robiłem zdjęcia w Wilnie - zdjęcia pamiątkowe, wspomnieniowe, mniej więcej takie, jakie robią wszyscy turyści. Ale nigdy nie myślałem, że mógłbym odważyć się na uczynienie Wilna tematem jakiejś mojej serii prac.
Moje zdjęcia były zawsze dosyć "specjalne": z podpisami, w formie cykli, może nie awangardowe, ale też i nie tradycyjne. Fotografowanie jakiegoś miasta, robienie jego "portretu" - to nie był pomysł w moim stylu. Co prawda, zrobiłem kiedyś serię "10 lat", poświęconą Olsztynowi, miastu mojej młodości, ale w sposób bardzo subiektywny. Poza tym - fotografowac miasto, które fotografowali Czechowicz, Bułhak ? Trzeba do tego niemało tupetu. Lub jeszcze więcej pokory.
A jednak, gdy byłem w Wilnie w 2000 r., gdy chodziłem jego ulicami, które znałem coraz lepiej, zaskoczony zostałem nagłą myślą, ż mam ochotę wrócić tu, pomieszkać dłużej (na tyle, na le pozwala mi jednorazowo mój pracodawca, czyli na miesiąc) i po prostu pofotografować to miasto dla własnej przyjemności. Sfotografować to wszystko, co kocham w tym mieście i zabrać ze sobą, tak by już nikt i nigdy nie mógł mi tego odebrać. Wstając codziennie o świcie, przemierzając Wilno wzdłuż i wszerz, rozstawiając mój aparat, robiąc zdjęcia, przeżyłem chwile bardzo intensywnego szczęścia... Tego też mi nikt nie odbierze.
Po powrocie wywołałem negatywy i... schowałem je do pudełka. Przeleżały tak kilka dobrych miesięcy. Czemu nie byłem w stanie zrobić z nich zaraz odbitek ? Nie wiem. Byłem może przesycony Wilnem. Może potrzebowałem nabrać dystansu. "Nabieranie dystansu" - to bardzo trudny okres. A może bałem się. Wiedziałem przecież, że te zdjęcia nie będą, nie mogą być tak dobre, jak sobie wymarzyłem. Wiedziałem, że, oglądając odbitki, nie poczuję już tego drżenia, które czułem tyle razy, ile razy rozstawiałem mój aparat.
Gdyby nie data wystawy, może te negatywy nadal leżałyby w pudełku. W chwili, gdy piszę te słowa (początek marca 2002 r.) jeszcze nie wiem dokładnie jakie zdjęcia pokażę. Przypuszczam, że będzie to "pierwsza odsłona", pierwsze "odkrycie wieka" mojego pudełka z negatywami z Wilna.
Wystawę tę chciałbym zadedykować moim wileńskim przyjaciołom - Rucie Vitkauskiene i K'stutisowi Stoskusowi, bez pomocy których byłoby mi o wiele trudniej te zdjęcia zrobić, a zrobienie niektórych byłoby po prostu niemożliwe.
Mariusz Hermanowicz
Mariusz Hermanowicz
Ur. w 1950 roku w Olsztynie, od 1982 we Francji, mieszka w Orleanie. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi.Od 1974 roku bierze udział w wielu wystawach w kraju i zagranicą m.in. Canon Photo Gallery w Genewie, Photographers Gallery w Londynie, PAAS Gallery w Nowym Jorku. Udział w wielu wystawach zbiorowych, m.in. w wystawie "Złocisty Jantar" w Gdańsku (nagroda), w VIII Salonie Poszukiwań Fotograficznych w Royan, w wystawie Fotografii Socjologicznej w Bielsku Białej ( kurator jednej z części wystawy) "L'annee de l'Est w Lozannie, w wystawie "Polska Współczesna Fotografia Artystyczna" w Zachęcie w Warszawie i w wielu innych.
Od 1979 roku regularnie wystawia w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie, gdzie prezentował swoje 4 wystawy indywidualne i wziął udział w jednej z wystaw zbiorowych. W 1998 r. brał udział w I Biennale Fotografii Polskiej w Poznaniu, a w 2001 roku w zbiorowej wystawie "Czas w fotografii" w Galerii Miejskiej w Częstochowie.
Od 1992 roku regularnie współpracuje z pismem Fototapeta, od 1997 roku z jej wydaniem internetowym.
Jego prace znajdują się w licznych kolekcjach publicznych i prywatnych w kraju i za granicą. Od kilku lat zajmuje się genealogią.
Hermanowicz w Małej Galerii ZPAF/CSW
Mariusz Hermanowicz ma wileńskie korzenie. Stąd jego fascynacja tym miastem i liczne do niego powroty. Przez ostatnie dwa lata przygotowywał materiał do cyklu "Wilno, a jednak...", który możemy oglądać w Małej Galerii ZPAF/CSW od środy 5 czerwca. Wstawał o świcie, dokonywał precyzyjnych pomiarów światła i wyruszał na miasto ze swoją starą kamerą. Powstał dokument niezwykły, niepocztówkowy. Na czarno-białych fotografiach Hermanowicz zatrzymał ciasne zaułki i podwórka Wilna - zrujnowane, nieznane chyba nawet rdzennym mieszkańcom miasta. Powstał osobisty obraz miasta, widzianego "od kuchni".
Mariusz Hermanowicz (ur. w 1950 r. w Olsztynie) od 1982 r. mieszka we Francji, w Orleanie. Od 1979 r. regularnie wystawia w Małej Galerii ZPAF-CSW, prezentując tu m.in. kolejne odsłony swojego słynnego już cyklu "Trans-misje".
Wystawę w Małej Galerii ZPAF/CSW przy pl. Zamkowym 8 można oglądać do 28 czerwcaaka
Gazeta Stołeczna
Poprzednio w "fotoTAPECIE"...
"Trans-misje":
- Pierwszy człowiek na Marsie
- Nieznajomy, starszy pan z brzuszkiem
- Nie mieszka pod podanym adresem
- Nowogródek 1998
- Zdjęcie moich prapradziadków
- Jak to łatwo...
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.
06 - 06 - 02