La Biennale di Venezia
54th International Art Exhibition
ILLUMInazioni
Wenecja (Giardini i Arsenale),
4 czerwca - 27 listopada 2011
ILLUMInazioni
Korespondencja własna z Wenecji Basi Sokołowskiej
Tegoroczna, 54 edycja Międzynarodowej Wystawy Sztuki Biennale w Wenecji jest największym dotychczas przedsięwzięciem w historii tego wydarzenia.
Kuratorka Bice Curige nadała jej tytuł ILLUMInazioni. Czyli ILLUMInacje, a w tym dwa dość odrębne znaczenia. Z jednej strony światło - jako ważny element formalny w sztuce, a także filozoficzny wymiar sztuki, której funkcją jest udrożnienie percepcji, zachwycenie, oślepienie czy też oświecenie widza. Podkreśla to główna sala w Centralnym Pawilonie, z trzema płótnami Tintoretta - między innymi “Ostatnią Wieczerzą” i “Wykradzeniem ciała św. Marka”. Argumentem kuratorki za włączenie 16. wiecznych dzieł do wystawy sztuki współczesnej jest z jednej strony brawurowe potraktowanie światła przez Tintoretta, z drugiej zaś jego nieortodoksyjny, manierystyczny styl, który zbliża go do współczesności. Tak więc światło jest jednym z centralnych tematów wystawy głównej, w której udział wzięło 83 artystów. W tym, jak ku chwale politycznej poprawności podaje informacja prasowa 32 młodych artystów urodzonych po 1975 roku oraz 32 kobiety. Oprócz młodzieży i kobiet na wystawie prezentowani są między innymi klasycy “świetlnego” kierunku jak James Turrell, na nowo odkrywani artyści jak Jack Goldstein i nowi klasycy jak Luigi Ghirri, nieżyjący już włoski fotograf, którego barwne zdjęcia w małym formacie opiewają zaskakującą codzienność życia jego kraju, pokazując ironiczną grę między tym co naturalne a co sztuczne.
Drugi element tematyczny, odczuwalny dużo silniej, to zawarte w tytule "nacje". Podkreślenie pojęcia nacji czyli narodów nawiązuje i jednocześnie próbuje wejść w dyskurs z tradycyjną tożsamością Weneckiego Biennale, które podobnie jak wszystkie międzynarodowe targi jest podzielnone na narodowe pawilony, w których każdy kraj prezentuje swój dorobek. Podkreślając “narodowy” charakter weneckiej wystawy Bice Curiger w pełni zdaje sobie sprawę z archaiczności tej 19. wiecznej idei. Podjęcie tego tematu na początku drugiej dekady 21.wieku ma pokazać na ile nośne w sztuce jest obecne pojęcie nie tylko narodu, ale też grupy etnicznej, czy też społeczności.
Połączenie tych dwóch różnych tematów w ramach jednej wystawy wydaje się dość karkołomne czego rezultatem jest różnorodność realizacji, które dotyczą albo światła, albo polityki, albo Tintoretta, albo Wenecji. Jest też sporo takich, jak na przykład prace Cindy Sherman, które pozostają kompletną zagadką w kontekście nakreślonej przez kuratorkę tematyki. Za to dodatkowy zabieg kuratorski, jakim było zaproszenie czworga artystów do stworzenia para-pawilonów - czyli autorskich przestrzeni architektonicznych, w której zaprezentowani są inni artyści, jest jednym z ciekawszych pomysłów, szczególnie w przypadku parapawilonów Moniki Sosnowskiej i Franza Westa. Pomysł ten bardzo mocno wpisuje się w wenecką tradycję organizowania wystawy w “pawilony”, redefiniuje pojęcie pawilonu zaprojektowanego przez architekta jako galeria sztuki, przesuwając nacisk na architekturę tworzoną dla konkretnej sztuki przez konkretnego artystę i stwarza nowe możliwości relacji między sztuką i przestrzenią, która ją zawiera. Zdecydowanie jest to jeden z ciekawszych elementów Biennale, wart kontynuacji w przyszłych edycjach.
Okiełznania mnogości wątków nie ułatwia ogrom tegorocznej imprezy w której udział wzięła rekordowa ilość bo 89 krajów, prezentowanych także z dala od Ogrodów i Arsenału. Oprócz wystaw narodowych i wystawy głównej imponujący jest program wystaw towarzyszących, odbywających się w galeriach, kościołach i pałacach w całym mieście. Całości towarzyszy 600 stronicowy katalog, opublikowany także w formie skróconej oraz jeszcze mniejszej, kieszonkowej, mającej formę przewodnika po Biennale.
Większość prezentowanej sztuki to instalacje, performensy i nowe media. Wśród pawilonów narodowych dominują hałaśliwe, często opresyjne instalacje i environmenty komentujące różne aspekty polityki i ideologii poczynając od polityki międzynarodowej, etnicznej, społecznej, kulturalnej a kończąć na relacjach międzyludzkich. W ten klimat wprowadza imponująca, ustawiona przed pawilonem USA praca “Track and Field” (razem “lekkoatletyka”, a osobno “bieżnia/tor” i “pole/boisko”) duetu Allora&Calzadilla reprezentującego USA. Na czołgu zamontowana jest bieżnia elektryczna, która w czasie użycia napędza gąsiennice, wydobywając z nich ogłuszający zgrzyt maszynerii, rozlegający się przez 15 minut co godzinę przez całą przestrzeń Ogrodów. Rzadziej zdarzają się prace skłaniające do kontemplacji jak instalacja w pawilonie Grecji, łącząca światło, wodę i fasadę z klasycznymi kanonami starożytnej greckiej estetyki, “A Common Ground” w pawilonie Urugwaju, - spokojna i przekonująca realizacja dwojga artystów wchodzących w estetyczno - osobistą relację, Teleco-Soup, hipnotyczna i zalewająca przestrzennie widza wideo instalacja Tabaimo w pawilonie Japonii, czy humorystyczne przewrotne formy przestrzenne Hany Armaniousa reprezentującego Australię. Piękna, multimedialna instalacja Pan Gonkai w pawilonie, a raczej przestrzeni Chin w Arsenale podejmuje temat nieprzekładalności kultury zachodniej na wschodnią w poetycki i poruszający sposób.
Fotografia, zarówno w postaci klasycznego dokumentu fotograficznego, dokumentacji działań performatywnych a także a także jako element instalacji obecna jest zarówno w prezentacjach narodowych jak i wystawie głównej. Jedną z najbardziej poruszających prac w pawilonach narodowych jest instalacja Christiana Boltanskiego pt “Chance”, która dotyczy nieprzewidywalności losu czyli przypadku determinującego życie lub śmierć. Główną salę pawilonu wypełnia praca pt “Koło Fortuny” w którym po metalowym rusztowaniu w dużym tempie przewija się wielka taśma ze zdjęciami noworodków. Sterowana komputerem, taśma co jakiś czas się zatrzymuje, wyświetlając na ekranie tylko jedną twarz “wybrańca losu”. Inną formą “losowania” życia i śmierci jest gra w której przewijają się przez ekran twarze z pociętych na 3 części portretów 60 nowonarodzonych i 52 zmarłych Szwajcarów. Zwiedzający mogą w dowolnym momencie przyciskiem zatrzymać twarz na ekranie. Jeśli trafią na taką, w której wszystkie 3 części należą do tej samej twarzy, wygrywają nagrodę.
Równie mocną pracą jest cykl fotografii Taryn Simon, w duńskim pawilonie - w ramach wystawy poświęconej wolności słowa pt. “Speech matters”. Do udziału w wystawie zaproszono artystów z 10 krajów. W cyklu fotografii i towarzyszących im opisów pt “An American Index of the Hidden and Unfamiliar”, Taryn Simon pokazuje przemilczane przez główne media zjawiska w życiu Ameryki, ukryte przed oczami publiczności. Są to między innymi produkcja broni, składowanie odpadów radioaktywnych, czy brutalny gwałt czterech żołnierzy amerykańskich na 14-letniej Irakijce, którą potem zamordowali i spalili.
W pawilonie włoskim, który z chaotycznym natłokiem prac o bardzo nierównej jakości jest chyba najsłabszym punktem Biennale, fotografii poświęcona jest wydzielona przestrzeń. Niestety strategia kuratorska stawiająca na demokrację, raczej niż precyzyjną selekcję, powoduje, że trudno wyłowić to, co wartościowe, jak na przykład cykl fotografii Paolo Ventura, który ginie w masie całkiem przeciętnych zdjęć.
Na głównej wystawie, zaskakują fomą muralu nowe prace Cindy Sherman. Kontynuując wieloletnią zabawę z tożsamością, Sherman prezentuje się tym razem w strojach dziwnych ekscentrycznych kobiet, jak z nieznanej, trochę przerażającej bajki, tym bardziej, że jej kolorowe postacie występują na skraju dziwnie symetrycznych, czarno-białych bardziej graficznych niż fotograficznych parków i lasu.
Fascynację archiwalnym i dokumentalnym aspektem fotografii pokdreśla Irlandczyk Gerarda Byrne, w pracy pt "Case Study: Loch Ness (Some possibilities and problems)", w którym bada granice między mitem, legendą, pamięcią, próbując ujawnić sposób w jaki wydarzenie z przeszłości jest rekonstruowane na potrzeby współczesności.
W para-pawilonie zaprojektowanym przez Monikę Sosnowską dużo miejsca poświęcono fotografiom Davida Goldblatta. Jego polityczno społeczny dokument o mieszkańcach RPA, bardzo klarownie skupia się na realiach życia w tym kraju i jasno przynależy do “narodowego” wątku Biennale.
Barwne, cyfrowe fotografie a właściwie fotomontaże prezentuje Lateefa bint Makhtum w pawilonie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Imponujące rozmiarem, obrazy te oscylują na granicy foto kiczu. Problem w tym, że odnosi się wrażenie, że nie jest to działanie celowe. Może wynikać to z faktu, że należą do kultury próbującej należeć do głównego nurtu sztuki, ale z braku ugruntowanej fotograficznej tradycji w tym kraju, operują zupełnie inną estetyką, nie dokońca przekładającą się na międzynarodowy język wizualny, wrażliwość i obecne trendy.
Dużo bardziej czytelna jest prezentacja duetu Birdhead z Szanghaju, który fotograficznie zapisuje życie wielkich metropolii Azji oszałamiając ilością zdjęć utrzymanych w stylistyce blogowego snap-shotu, którym ujawnia fragmentaryczność i alienację doświadczaną przez mieszkańców współczesnego świata.
W ogromnej ilości wystaw i artystów można znaleźć większość współczesnych, a także archiwalnych nurtów fotografii. Jak na przykład prezentacja Tomislava Gotovaca w pawilonie Chorwacji - na którą w dużym stopniu składa się fotograficzna dokumentacja działań konceptualnych z lat 70. Z drugiej zaś strony fotografia bardzo młoda jak kolaże Cyprien Gaillarda z Francji, który w cyklu “Angkor Beer” z ubiegłego roku spina dawne pocztówki egzotycznych miejsc etykietami piwa, komentując w ten sposób hedonizm łatwej i przyjemnej turystyki, w czasach globalizacji. Są także imponujące rozmiarem i techniczną wirtuozerią fotografie wywodzące się z nurtu z post-dusseldorfskiego dokumentu, jak fotografie Annette Kelm, czy dziwny ptasi dokument, albo może para-dokument Jean-Luc Mylayne.
Wystawom towarzyszy cykl spoktań, dyskusji i prezentacji, które będą toczyły się do końca trwania imprezy. Jedna z panelowych dyskusji ma być poświęcona współczesnej fotografii. Cykl rozpoczęła Laurie Anderson, która podczas spotkania zatytułowanego “Short Talk about Places” przedstawiła swoje projekty zrealizowane w ostatnich latach podczas jej rezydencji w NASA oraz Expo w Japonii.
Basia Sokołowska(tekst i zdjęcia)
Zobacz też:
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.