Międzynarodowy Festiwal Fotografii
BIAŁYSTOK INTERPHOTO 2024
26.09. - 31.10.2024
Kolekcjonowanie światów
Duże fotograficzne festiwale czy przeglądy często realizowane są wokół jakiegoś hasła. Tak było w przypadku poprzednich edycji Interphoto w Białymstoku i tak jest w tym roku. „Kolekcjonowanie światów” można rozpoznać zarówno jako indywidualne poszukiwania poszczególnych artystów jak i prezentację fragmentów większych zbiorów tworzonych przez muzea czy kolekcje prywatne.
Dlatego w tym roku ważnym elementem festiwalowej oferty są właśnie takie zbiorowe pokazy i od nich właśnie można zacząć tę krótką relację.
W przestronnej największej wystawowej sali Opery Podlaskiej fragment swojej prywatnej kolekcji udostępnił Cezary Pieczyński. Jest on bez wątpienia od lat jednym z największych polskich kolekcjonerów sztuki fotograficznej. Przed laty, wspaniała wystawa wybranych prac z tej kolekcji w oranżerii Pałacu w Wilanowie, wydatnie to potwierdziła. Jego kolekcja zawiera dzieła fotografów tworzących klasykę tego gatunku takich jak : Nadar, Edward Muybridge, Man Ray, Paul Strand.
W kolekcji Cezarego Pieczyńskiego istnieją dwa główne wątki – jeden wątek jest związany z fotografią klasyczną XX wieku, od lat dwudziestych aż do siedemdziesiątych, i to jest zbiór, który jest bardzo klasyczny, muzealny : jak Karol Hiller, Zbigniew Dłubak, Fortunata Obrąpalska, Marek Piasecki, Bronisław Schlabs, Jerzy Lewczyński, Zdzisław Beksiński, Andrzej Lachowicz, Zdzisław Sosnowski czy Natalia LL. - jak sam wyznał w jednym z wywiadów. Drugi wątek to cielesność, ekspresja, czy stany ekstremalne. Stąd zainteresowanie ciałem, seksualnością, z jednej strony, ale też śmiercią z drugiej. Toteż na wystawie w sali Podlaskiej Opery widzimy prace Aarona Siskinda, Nan Goldin, Thomasa Ruffa czy Sophie Calle. Są też przedstawiciele lat 70. i 80. Antoni Mikołajczyk, Janusz Bąkowski, Konrad Kuzyszyn, Przemysław Kwiek, Anna i Romuald Kutera, Mikołaj Smoczyński. Zastanawiające, jak dobrze ogląda się tę wystawę. Starannie skomponowana prowadzi nas przez historię fotografii. Oglądając poszczególne prace tak wybitnych, mających już swoje ugruntowane miejsce twórców, przypominamy sobie znane motywy i tematy jakie zawsze nosimy gdzieś w zakamarkach pamięci. Takie walory poznawczo – edukacyjne stanowią niewątpliwie o wartości i celowości takich wystaw.
Podobnie rzecz ma się z drugą prezentowaną na Interphoto kolekcją. Zbiór tworzony przez ponad 15 lat, do 2002 roku przez Ingrid i Michaela Schupmanów cechują bardziej zawężone kryteria pomijające nieco muzealnicze metody. Ich wybory przy tworzeniu kolekcji opierały się na potrzebie znalezienia osobistego kontaktu z każdą zakupioną pracą. Kolekcja powstała raczej z potrzeby serca i jest ciekawą opowieścią o fotografii czarno – białej jaka rozwinęła się po II wojnie światowej w Republice Federalnej Niemiec. Duża cześć tej kolekcji to prace przedstawicieli fotografii subiektywnej, która mocno odcisnęła się na twórczości wielu europejskich fotografów, w tym również polskich. Artyści tacy jak Otto Steinert, Heinz Hajek-Halke, Dieter Applet, Floris Neussis, André Gelpke czy Andreas Müller-Pohle znani byli w naszym kraju, ich prace były tutaj prezentowane wielokrotnie przy okazji różnych pokazów zbiorowych czy indywidualnych. Można tutaj np. przypomnieć np. pamiętną wystawę pt. „ Inscenizacje” prezentowaną w obu galeriach ZPAF Starej i Małej oraz w galerii Hybrydy w 1988 roku.
Projekt Still Life / Set Adaptation dotyczy jednego na podstawowych gatunków artystycznych – martwej natury, która w fotografii pojawiła się jako jeden z pierwszych i wiodących motywów. Stała się ona podstawą wyboru prac z trzeciej co do wielkości publicznej kolekcji fotografii w Republice Czeskiej. Štěpánka Bieleszová stworzyła tę kolekcję od podstaw w Muzeum Sztuki w Ołomuńcu i jest również kuratorką tego projektu powstałego z inspiracji badań historyka sztuki Aby Wartburga (1886 – 1929), który przyczynił się do zmiany postrzegania i interpretacji znaczenia dzieł sztuki oraz ich interpretacji w odniesieniu do kontekstów społecznych, historycznych, kulturowych, politycznych, a nawet geograficznych. Na wystawie mamy nie tylko fotografie w klasycznym rozumieniu ale i obiekty. Celem wystawy jest wspieranie alternatywnego sposobu postrzegania fotografii i dążenie do katalizowania intuicyjnego odczytywania całości ekspozycji bazującego na własnej pamięci i wyobraźni widza. Stąd nagle obok fotografii tak znanych twórców jak Jaromir Funke, Jaroslav Rössler, Josef Sudek, Vilém Reichmann pojawiają się zaskakujące obiekty – rzeźby będące zupełnie odrębnymi autonomicznymi bytami. Wystawę odbiera się bardzo kameralnie do czego przyczyniają się charakterystyczne, niewielkie pomieszczenia Galerii Sleńdzińskich na białostockich Bojarach.
Jak to bywało na poprzednich festiwalach Interphoto dosyć istotnym miejscem grupującym szereg pokazów i wystąpień jest uniwersytecki kampus. To tam właśnie odbywa się szereg wystaw zarówno zbiorowych jak i indywidualnych. 26 września, a więc na dzień przed oficjalnym otwarciem Interphoto odbył się na tym kampusie wieczór wernisaży i spotkań. I tu również natrafiamy na słowo przewodnie „kolekcja”, a dotyczy to skromnej, ale dobrze że przypomnianej Kolekcji Wrzesińskiej. Jej inicjatorem i kuratorem był na początku Waldemar Śliwczyński, obecnie kuratorem jest Karol Szymkowiak. Kolekcja miała już 15 edycji. Jej założenia są proste ; organizatorzy zapraszają fotografów, by przedstawili swój indywidualny projekt dotyczący ich miejscowości. Po roku odbywa się wystawa z wernisażem na którym gromadzą się licznie mieszkańcy tego wielkopolskiego miasta. Jest również wydany katalog – publikacja, a prace tworzą ciekawy i oryginalny zbiór, który dla miasta będzie bardzo cennym zapisem na przyszłość. Do tej pory wzięło udział w tym projekcie wielu wybitnych twórców takich jak np. Bogdan Konopka, Andrzej J. Lech, Zbigniew Tomaszczuk, Katarzyna Majak, Zuza Krajewska, Adam Lach, Chris Niedenthal, Tadeusz Rolke, czy ostatnio Wojciech Wilczyk.
„Kolekcje alternatywne” to zbiorowa wystawa członków stowarzyszenia Forum Fotografii i Multimediów będącego głównym organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Fotografii INTERPHOTO. Głównym elementem u większości wystawiających w przestrzeniach Wydziału Matematyki i Informatyki uniwersytetu twórców są osobiste i głęboko subiektywne wizualizacje duchowych i intelektualnych doświadczeń z własnego życia. Jak pisze kurator wystawy a zarazem dyrektor artystyczny całego festiwalu Grzegorz Jarmocewicz te prace „wnikliwie analizują rzeczywistość, prowokują do refleksji i są jakby opowieścią o naszym wspólnym dziedzictwie i kondycji społecznej”.
Jest też tradycją, że w Interphoto bierze udział miejscowe Białostockie Towarzystwo Fotograficzne. Dla członków obchodzącego 70 lecie istnienia towarzystwa wystawa jest okazją do zaprezentowania wszechstronnego dorobku. I chociaż w zasobach tego towarzystwa dominuje fotografia związana z przyrodą i miejscową tradycją, na wystawie znalazły się również fotografie bardziej intymne, poruszające naszą wyobraźnię.
Do Festiwalu zaproszono galerię Leica Store and Gallery z Warszawy, która w minione wakacje prezentowała znakomitą wystawę zdjęć z Ukrainy pt. „Tu jest wojna” Wojciecha Grzędzińskiego z tekstami Pawła Reszki. Z racji nagle powstałych trudności, do wystawy na Interphoto nie doszło, ale kuratorka Anna Łochowska w postaci slide show przedstawiła w sali biblioteki uniwersyteckiej prace z kolekcji galerii, a później odbyło się spotkanie z Karolem Grygorukiem, ambasadorem galerii.
Na terenie kampusu umiejscowiono jeszcze kilka wystaw. W tym ciekawe prace Agnieszki Babińskiej z cyklu „In Memoriam” powstałe w oparciu o znalezione fotografie. Nie jest to jakiś odkrywczy pomysł, ale sięganie do negatywów zniszczonych, niewiadomego pochodzenia, uszkodzonych i porysowanych daje zawsze bardzo nieprzewidziane efekty kumulując fakty i postaci z przeszłości. W tekście towarzyszącym wystawie przywołany jest tekst Jerzego Lewczyńskiego pt. „Archeologia fotografii”: Celem „Archeologii fotografii” jest poszukiwanie świadków dawnych wydarzeń! Takim świadkiem w fotografii jest światło. Światło, które było bodźcem technologicznym procesów uwalniania rzeczywistości, i które wyrzeźbiło w negatywie dawną powszechną obecność! Negatyw stanowi więc ślad „tamtego” światła i jest autentycznym świadkiem minionych wydarzeń”. Nie od rzeczy można tu przypomnieć, że wystawa jaką Jerzy Lewczyński miał przed wielu laty w Małej Galerii w Warszawie, nosiła tytuł „Negatywy – ciąg dalszy”.
Oficjalne otwarcie Interphoto miało miejsce 27 września w Centrum im. Ludwika Zamenhofa na wystawie Joanny Krzysztoń i Grzegorza Rogali pt. Interpretacje. Oboje artyści pracując w obszarze sztuk wizualnych rozszerzają pole dyskusji na temat fotograficznego medium. Sięgają zarówno po zdjęcia archiwalne jak i wykorzystują techniki tradycyjne np. malarstwo. Grzegorz Rogala zniszczone dagerotypy używa w celu wydobycia tzw. obrazu utajonego. A do wywołania, a raczej przywołania obrazu utrwalonego tą najstarszą techniką fotograficzną, posługuje się najnowszymi algorytmami sztucznej inteligencji. Uzyskany w ten sposób obraz przekształca według własnego uznania zachowując przy tym jego zbliżony do oryginału charakter. W innym przypadku seria kilkunastu namalowanych tradycyjnie na płótnie przez Joannę Krzysztoń obrazów o tematyce martwych natur, została przekształcona za pomocą algorytmu w serię cyfrowych wydruków. Otrzymane w ten sposób światy, są niedopowiedziane, mając swój niepowtarzalny poetycki wyraz. Taki rodzaj wizualnych eksperymentów i poszukiwań przez swoją ambiwalencję i różnorodność będzie coraz bardziej poszerzać obszar możliwości zastosowania nowych technologii w sztuce współczesnej.
Druga wystawa umiejscowiona w Centrum im. Zamenhofa to bardzo efektowne, barwne prace, a właściwie instalacja łotewskiego artysty Alnisa Stakle (niestety nieobecnego podczas otwarcia). „Łagodna apokalipsa” to kolaże wykorzystujące obrazy z otwartych zasobów muzeów sztuki, instytucji naukowych i różnych banków obrazów, których archiwa uznane być mogą za ikoniczne świadectwa teraźniejszości i przeszłości” jak pisze w komentarzu. Zestawiając te obrazy z różnych epok przekracza utrwalone granice i w specyficzny sposób dekoduje ich znaczenia. Techniczne wykonanie kolaży opiera się na algorytmach oprogramowania do post-procesingu obrazu. Tak powstałe obrazy są swoistym konglomeratem symboli i znaczeń. Obok prezentowanych atrakcyjnych owali szczególne wrażenie na wystawie robi kotara-wydruk na całą ścianę, zapełniona gęsto przenikającymi się przedstawieniami, których fragmenty próbujemy rozpoznać przywołując znane obrazy i dzieła, które gdzieś zapewne widzieliśmy zwiedzając sławne muzea, czy zapoznając się z głośnymi kolekcjami sztuki.
Z racji bliskości geograficznej na Interphoto często pojawiają się prace fotografów z krajów bałtyckich. I tym razem możemy zobaczyć jak ewoluowała litewska fotografia XX wieku z akcentem na eksperyment i poszukiwania konceptualne. Przygotowana przez Muzeum Fotografii w Szawlach i Valentyna Odnoviuna, laureata Grand Prix jednego z poprzednich Interphoto wystawa ukazuje jak różnorodne są dokonania fotografii litewskiej. Wykorzystywała ona środki techniczne np. szerokokątne obiektywy np. w przypadku słynnego cyklu o klinice zwierząt Aleksandrasa Macijauskasa czy Vitasa Luckusa kolorującego niektóre swoje kolażowe fotografie. Na wystawie jest również Violeta Bubeltė, której seria auto – aktów kontynuowana przez lata zyskała już międzynarodowe uznanie. Natomiast Alfonsas Budvytis, (brał udział w wystawie w CSW w Warszawie już u początków lat 90.) tonował swoje martwe natury, uzyskując efekty zbliżone do uszkodzonych obrazów olejnych z minionych epok.
W tym miejscu należałoby przywołać również wystawę indywidualną Petera Lauritsa w białostockiej operze. Laurits to jeden z najbardziej uznanych fotografów estońskich, studiował fotografię w ICP w Nowym Jorku, brał udział w słynnej wystawie „Pamięć obrazów – bałtycka sztuka fotograficzna dzisiaj”, która odbyła się w 1994 roku w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku i od lat bierze aktywny udział w estońskim życiu artystycznym. Jego najnowszy projekt pt. Atlas Niebios nosi nieco przewrotny tytuł. Bohaterem kilku dużych kolorowych powiększeń jest grzyb, a właściwie kapelusz - owocnik grzyba służący rozmnażaniu. Fotografowany z góry daje atrakcyjny równoważny kształt. Ale jest jeszcze niewidoczna podziemna grzybnia, która stanowi oś komunikacji podziemnego wymieniania się roślinnymi zasobami w strukturze lasu. Coś jak nasz system nerwowy, niewidoczny na zewnątrz gdyby uruchomić mocniej naszą wyobraźnię. A muchomor czerwony, Amanita muscaria, był używany przez szamanów od dawien dawna. Grzyby, ich niektóre gatunki są zjadane zarówno przez zwierzęta, ptaki, owady jak i ludzi i wpływają na samoświadomość. Znamy ich również halucynogenne i nie zawsze korzystne działanie. Ale najogólniej mówiąc mają wpływ na nasze życie, nie tylko w sferze metafory.
Drugim, sąsiedzkim krajem nie schodzącym z linii zainteresowania organizatorów Interphoto jest Buiałoruś. Poruszająca wystawa Maksima Sarychau, gdzie ludzkie ciało na skutek opresyjności władzy zostało ukazane w całej swojej bezbronności i kruchości.
Z kolei wspólny projekt Piotra Wójcika i dziennikarki Iryny Arakhouskay przedstawia portrety obywateli i obywatelki Białorusi, którzy spróbowali ułożyć sobie życie w Polsce, szczególnie po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022. Bohaterami wystawy są osoby w różnym wieku, o różnym statusie społecznym. Ich wspólne doświadczenie tworzą: działalność prodemokratyczna w Białorusi, ucieczka z ojczyzny przed prześladowaniami. Teraz próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Wystawa prezentuje portrety i krótkie opisy ich własnych doświadczeń. Jest dokumentem, ale i relacją jak dramatyczne wydarzenia i opresja autorytarnej władzy mogą odmienić ludzkie życie i jak mogą wpłynąć na los tak wielu osób. Warto dodać, że poza Białorusią żyje na emigracji przeszło milion jej obywateli co stanowi około 10 procent mieszkańców tego kraju. Bardzo wiarygodna i potrzebna wystawa.
Kiedy Federacja Rosyjska rozpoczęła wojnę Igor Chekachov mieszkaniec Charkowa opuścił miasto zdążając na Zachód. Wtedy to 24 lutego 2022 roku zrobił serię panoramicznych zdjęć, na których widać błędy i wady, zniekształcenia i niepewność jakie pojawiają się w chwili grozy. Poruszone, nieostre kadry, jakieś ludzkie sylwetki w ruchu, fotografie być może zrobione z okna pociągu lub samochodu. Autorowi w tych spontanicznych panoramicznych zdjęciach udało się przekazać całą powagę i niepewność nie tylko tego co się akurat dzieje, ale również tego co może się jeszcze wydarzyć.
Spokój i pewien rodzaj wyciszenia znajdziemy w długotrwałym projekcie jaki od ponad sześciu lat realizuje mieszkający w Częstochowie Jacenty Dędek. Odwiedził razem z żoną Katarzyną kilkaset miast i wsi, zdjęcia powstały w ponad 400 miejscowościach. W założeniu miała powstać wielopłaszczyznowa opowieść o ludziach żyjących poza wielkimi centrami, do których nie dochodzą nowo wybudowane drogi szybkiego ruchu, a codzienne życie odbywa się spokojniejszym rytmem. Powstał w ten sposób duży dokumentalny projekt na żywo rejestrujący przemiany zachodzące na polskiej prowincji. Słowo „prowincja” jest tu być może nieco negatywne i łączy się z zacofaniem, stagnacją. Ale taka fotografia nabiera siły i znaczenia dopiero po jakimś czasie, czego dowodem może być znany, wydany jeszcze przed 17-stu laty album Jerzego Piątka „Smutek i urok prowincji”.
W jakiś sposób podobny, ale poddany większym rygorom formalnym jest prezentowany tu i ówdzie wcześniej projekt Waldemara Śliwczyńskiego, znanego jako wydawca niedawno wznowionego w edycji papierowej Kwartalnika Fotografia. Śliwczyński jest świadomym używanych narzędzi fotograficznych twórcą. Skromny tytuł 808. km to długość rzeki Warty. Chcąc poznać rzekę, a nawet, jak wyznaje, z nią się zaprzyjaźnić, fotografował jej brzegi metodą systematycznej, świadomej obserwacji unikając wszelkich zabiegów estetyzujących. Do tego celu użył klasycznej fotografii analogowej: drewnianej kamery wielkoformatowej na błony 5 x 7 cali, czarno-białego materiału światłoczułego i zastosował ręczną obróbkę w ciemni fotograficznej. Cały więc proces - od wywołania negatywu do uzyskania odbitki wykonał osobiście w swoim laboratorium. Horyzontalne zdjęcia, mimo że powstały świadomie by uniknąć wszelkich upiększeń i poprawek są bardzo nostalgiczne same w sobie. Nawet kiedy oprócz krajobrazu na fotografiach pojawiają się siłą rzeczy ludzie. Taka fotografia wydaje się być ponadczasowa i bardzo esencjonalna.
Omawiając pokrótce wybrane wystawy nie sposób pominąć retrospektywnego pokazu Grzegorza Jarmocewicza, twórcy i dyrektora artystycznego całego Festiwalu. Jarmocewicz jest twórcą wizualnym, ale fotografia, rozumiana bardzo szeroko, wydaje się być jego podstawowym narzędziem. Prace, które prezentuje na kolejnych wystawach, opierają się o symbol i znak wpisane w systemy kulturowe, a także uwarunkowania społeczne i historyczne. Nie sposób tutaj wymienić wszystkich jego projektów sięgających początków lat 90. ale te ostatnie silnie związane są z czasem i miejscem. Podczas niedawnej pandemii wykorzystał chwilowe otwarcie granic i w ramach Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Kownie wykonał serię zdjęć pt. „On the both side of the border. Why do I fall in love with Lithuania” wzbogacony o serię dalszych ujęć pt. „A line on a map. Cultural threads of the Polish – Lithuanian bordeland”. Powstały one na skutek podróży po miejscach zamieszkiwanych niegdyś przez plemiona bałtyjskie (Jaćwingów, Prusów). Współcześni Litwini są ich bezpośrednimi spadkobiercami. Więc jest to próba identyfikacji tożsamości historycznej obecnie mieszkających tam ludzi, w tym również Polaków.
Ostatni cykl Grzegorza Jarmocewicza to „Camera opressiva” będący multimedialnym projektem badawczym dotyczącym wpływu obrazu fotograficznego i filmowego na funkcjonowanie współczesnego społeczeństwa. Jego elementy sięgają po odniesienia poznawcze i opisowe mechanicznych urządzeń rejestracyjnych wykorzystywanych do inwigilacji oraz sterowania zbiorowością ludzką na wielu płaszczyznach. Badają wpływ algorytmów oraz sztucznej inteligencji na nasze zachowania – jak napisano w komentarzu do wystawy.
Wystawy zbiorowe mają to do siebie, że niekiedy prezentują bardzo zróżnicowane wątki i wtedy łączy je w zasadzie jakaś forma wspólnej organizacji. Tak zapewne jest w przypadku Fotoforum w Dreźnie. Działająca w stolicy Saksonii instytucja typu non-profit wspierana jest przez artystów, kuratorów, kolekcjonerów oraz entuzjastów fotografii. Od pięciu lat odbywają się tam wystawy zarówno współczesnych twórców z Niemiec jak i zza granicy. Prace zaprezentowane w Białymstoku na niewielkiej przestrzeni wystawienniczej Młodzieżowego Domu Kultury mają w założeniu pokazać różne perspektywy czy tendencje. W kontekście bieżących dni na pewno uwagę zwróciły dokumentalne zdjęcia Felixa Adlera pt. „Niemiecka Jesień” z demonstracji jakie odbywają od jesieni 2022 roku, w każdy poniedziałek. Jak głosi podpis obok zdjęcia na którym uczestnicy demonstracji trzymają flagi: „Demonstranci, w większości zamieszkujący wschodnie Niemcy, pozostają raczej niezauważeni przez media i resztę społeczeństwa. Wydaje się, że żyją w świecie równoległym, w którym wzajemnie się utwierdzają w swoich przekonaniach. Zgodnie z ich logiką, tylko Cesarstwo Niemieckie może przynieść pokój i to nie Rosja, ale NATO wywołało wojnę na Ukrainie”. Tu trzeba dodać, że flagi z napisem Deutschland są w kolorach Cesarstwa Niemieckiego: czarno-biało-czerwone.
W tym samym miejscu ale oddzielnie na parterze w jednej zaciemnionej sali odbywa się slide show Isabelle Pateer. „Unsettled” to trwający w latach 2008 – 2014 proces dotyczący zmian i środowiska. Rzecz dotyczy strefy przeznaczonej na ruch kontenerów w porcie w Antwerpii. Poprzez tworzenie przemysłowych terenów na zasadzie globalnej konkurencji następują nieuniknione zmiany terenu. Wymaga to równowagi ekologicznej, bo wraz z ekspansja przemysłową pojawia się problem zrównoważenia ekologicznego i ochrony przed wzrostem poziomu morza. Oglądając te zdjęcia ma się nieodparte wrażenie, że wszelkie tego typu transformacje gospodarczo-ekonomiczne powodują ogromny niepokój i troskę o naturalne środowisko, które coraz jest trudniej utrzymać w pierwotnej postaci.
I wreszcie wystawa Evy Rubinstein, wystawa, która wymagałaby odrębnego i dłuższego omówienia. Jej kurator, Krzysztof Jurecki nadał jej tytuł „Śladami istnienia. Fotografie z lat 1970 – 1990.” Tymi fotografiami zachwycają się zarówno widzowie, którzy po raz pierwszy z nimi obcują jak i wytrawni znawcy i eksperci. W pięknym, osobistym posłowiu do wydanego w 2003 roku jej albumu Bogdan Konopka, napisał: W fotografiach Evy Rubinstein można znaleźć wszystko co stanowi o życiu, śmierci i miłości. Tak, istotnie, te fotografie są bardzo skondensowane, refleksyjne, a nawet jak to ktoś określił, kontemplacyjne. Zdjęcia te starannie przygotowane technicznie i wydrukowane przez Radosława Krupińskiego z nadesłanych przez autorkę negatywów, zachwycają swoją doskonałością. Zaprezentowane we wnętrzach Galerii Sleńdzińskich mieszczącej się w dawnej synagodze Cytronów wyjątkowo dobrze pasują do tego wnętrza, zawierającego pamięć o tragicznej historii.
Jak w poprzednich edycjach Interphoto tak i teraz możemy oglądać wystawę 10 -ciu twórców nominowanych do Grand Prix . Są nimi w tym roku Javier Arcenillas, Massimiliano Gatti, Ihar Hancharuk, Andy Mattern, Stepan Rudik, Agnieszka Sejud, Alnis Stakle, Simona Supino, Farshid Tighehsaz, Marylise Vigenau. Międzynarodowe jury pod przewodnictwem Štepanki Bielašovej przyznało Grand Prix artyście hiszpańskiemu Javier Arcenillasowi za pracę pt. „Drought”.
Drugi konkurs to Street Art Photo 2024. Prace autorów tego konkursu zostały zaprezentowane w przejściu podziemnym przy skrzyżowaniu alei Piłsudskiego i ulicy Sienkiewicza . Wśród fotografów z kilku krajów odnaleźliśmy też nazwiska polskie np. Janusza Jurka czy Małgorzaty Mikołajczyk, która od jakiegoś czasu z powodzeniem bierze udział w tego typu konkursach na całym świecie.
Katalog Festiwalu
ISBN 978-83-934184-5-9
W naszej relacji skoncentrowaliśmy się głównie na wystawach, ale program Interphoto to także przegląd portfolio, spotkania i dyskusje, prezentacje filmowe pod patronatem sieci kin Helios, a także zajęcia dydaktyczne, warsztaty. Nie sposób tego wszystkiego omówić, ale podkreślić trzeba, że tego typu aktywność trwa podczas całego festiwalu, a więc prawie do końca października.
Mimo, że festiwali fotograficznych mamy w Polsce co najmniej kilka, warto zaznaczyć, że ten w Białymstoku wypracował sobie swój własny styl. Bogactwo programu, łączenie tradycji z nowoczesnością, pokazanie zróżnicowanych tendencji w twórczości artystów krajowych i zagranicznych - to mocne atuty tej imprezy. Miejmy nadzieję, że organizatorom wystarczy sił i pozyskiwanych środków, by ta wartościowa impreza w sposób trwały i niezagrożony rozwijała się jak do tej pory.
Marek Grygiel
Wszystkie cytaty pochodzą z katalogu festiwalu
Marek Grygiel i Magdalena Świątczak, Białystok, Interphoto 2017
Smutny komunikat przy okazji tegorocznej edycji Interphoto: 23 kwietnia 2024 roku odeszła Magdalena Świątczak, która uczestniczyła w Radzie Programowej Interphoto od samych początków.
Była kuratorką wystaw, redaktorką wydawnictw o sztuce, zrealizowała wiele wystaw zarówno w galeriach FF i Imaginarium Łódzkiego Domu Kultury, jak i w wielu innych miejscach, była inicjatorką wielu interdyscyplinarnych przedsięwzięć artystycznych, współpracowała z wieloma instytucjami jak np. Muzeum Sztuki w Łodzi. Tworzyła środowisko artystów sztuk wizualnych, przyjaźniła się z wieloma z nich. Będzie jej bardzo brak.
Zobacz też:
W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:
- Międzynarodowy Festiwal Fotografii Białystok Interphoto Dychotomia. Wschód i Zachód, 2021
- INTERPHOTO 2019 Białystok
- 3. Międzynarodowy Festiwal Fotografii Białystok INTERPHOTO 2017
- Białystok Interphoto Festival 2015 r.
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.