Mois de la Photo à Paris 2012
La photographie en France 1950 - 2000, Ilse Bing Louis Stettner Sarah Moon, Bernard Plossu, Massao Yamamoto Small is Beautiful. Part II Jean-François Spricigo Frédéric Nauczyciel Gabriela Morawtez Sophie Zenon Photographie Polonaise à Paris et dans le monde. |
Tom Hido Daido Moriyama Manuel Álvarez Bravo Paul Graham Sophie Elbaz L’enfant & la photographie Ryszard Horowitz Body Language Du rêve soviétique par Eugène Khaldeȉ... Joseph Beuys |
Podobno powodem dla którego fotografia francuska stała się głównym motywem tegorocznego Miesiąca Fotografii w Paryżu jest niedowartościowanie rodzimej fotografii przez samych Francuzów. W opinii pomysłodawcy Mois de la Photo, Jean Luc Monteroso, Amerykanie czy Niemcy znacznie lepiej potrafią zadbać o promocję i docenienie swoich mistrzów kamery. Dlatego wystawą, która niejako otwiera Mois de la Photo w prestiżowym Domu Fotografii Europejskiej jest „Fotografia we Francji, 1950 – 2000.”
Dlaczego lata 50-te? Bo wtedy fotografia na dobre zaczęła być wszechobecna na łamach prasy, w epoce jeszcze przed-telewizyjnej i zaczęła mieć silny związek z życiem codziennym. W latach późniejszych, kiedy wtargnęła na ekrany, kiedy siła kolorowych magazynów znacznie osłabła, zmieniła się jej rola.
Wystawa w Domu Fotografii Europejskiej pokazuje bogactwo różnych rodzajów fotografii prasowej, fotografii mody i reklamy, fotografię artystyczną, której poświęca się już odrębne coraz staranniej wydawane albumy. Cały ten proces pokazany jest na wspaniałych przykładach wielkich humanistów: Henri Cartier-Bressona, Ronisa, Jean Dieuizade’a, Willy Ronisa. Sa zdjęcia dość radykalne jak Boltańskiego, Tosaniego, Anette Messager, zdjęcia bardziej intymne o narracji osobistej Bernarda Plossu, Raymonda Depardon. Obydwaj kuratorzy tego dużego projektu, Gilles Mora i Alain Sayag, nie zawahali się zaprosić artystów którzy mimo że z Francji nie pochodzą ale w niej mieszkają od dawna i uważani są również za twórców tego kraju. Pomiędzy tymi wielkimi nazwiskami jest również Bogdan Konopka, który zaprezentował unikalną oryginalną makietę swojego słynnego albumu Szary Paryż.
makieta albumu poświęconego miastu Paryż, odbitki kontaktowe, bromowo-srebrowe
Kolekcja Centre George Pompidou / Musée national d'art moderne / CCI
I mimo, że w tym budynku prezentowane są jeszcze trzy inne wystawy (niestety nie najlepsze banalnie naiwne autoportrety nastolatki Sarah N.) to wystawa francuskiej klasyki jest bardzo wymownym i mocnym wstępem do programu całego Miesiąca, który ma jeszcze dwa inne wiodące tematy: „Małe jest piękne - małe formaty” i „Le Réel enchanté” (Rzeczywistość zaczarowana).
Wśród tych „małych” formatowo fotografii chronologicznie niezwykle ciekawe wydają się te starsze: np. nieco zapomnianej autorki Ilse Bing (1899-1998) a teraz przypomnianej kameralną wystawą w Galerie Karsten Greve. Bing na nowo została odkryta właściwie w latach 70. ub. stulecia. Od początku lat 30. nie rozstawała się z małoobrazkowym aparatem właściwie ani na chwilę. Nazywana „królową Leiki” obdarzona niezwykłą intuicją, świetnie operowała światłem, silnie akcentując geometrię i komponując z wyczuciem poszczególne ujęcia. W ciągu bez mała 20 lat, kiedy to osiągnęła apogeum swojej twórczości, fotografowała z ogromnym zaangażowaniem. Jej mistrzowsko wykonane odbitki są obecnie bardzo cenione na rynku kolekcjonerskim.
Podobnie pracowitym twórcą był prezentowany w Galerie David Guiraud ur w 1922 roku amerykański fotograf Louis Stettner. Jego absolutną słabością było fotografowanie Paryża, miasta do którego wielokrotnie powracał i przemieszkiwał w nim po kilka kolejnych lat. W swoich zdjęciach stworzył bardzo osobisty i ciepły obraz życia codziennego. Jest jednym z bardziej wyrazistych fotografów – humanistów XX wieku. Jego prace prezentowane były także z dużym powodzeniem na Paris Photo.
Francuska fotografia bardzo ładnie zaprezentowana została w jednej z bardziej znanych galerii Camera Obscura na Montparnassie. Niewielkie rozmiary prac Bernarda Plossu, Sary Moon i Masao Yamamoto, artystów nazwanych poetami miniatury mieściły się doskonale w formule małych formatów, ale przecież taka definicja nie odbiera im niczego z ich wysokich walorów artystycznych.
Inne dwie znane zasłużone prywatnie galerie to Agaty Gaillard i Françoise Paviot ( ta ostatnia prowadzi ją od lat z mężem). Obydwie te galerie łączą się jakoś w podświadomości z polskimi artystami – Krzysztof Pruszkowski miał co najmniej dwie wystawy indywidualne u Agaty Gaillard przed kilku laty, a Bogdan Konopka jest artystą na stałe współpracującym z Galerią Paviot, która co roku wystawia jego prace na Paris Photo (w tym roku także!).
W Agaty Gaillard prezentowany jest niezwykle uzdolniony Belg, Jean-Francois Spricigo. Wpadł nam już w oko przed dwoma laty kiedy wygrał konkurs Academie de Baeaux Arts. Mocna czarno-biała ekspresyjna fotografia miejsc, ludzi i zwierząt z cyklu „Le loup et l’enfant” sytuuje go pomiędzy najciekawszymi debiutami ostatnich lat.
Zwierzęta stają się również bohaterami innego twórcy o nazwisku swojsko nam brzmiącym: Frédéric Nauczyciel. Jego wystawa wielkich fotografii i video projekcji w Muzeum Łowiectwa (kto by przypuszczał, że i takie muzeum jest w centrum Paryża!) to próba spojrzenia w głąb historii, ale również zwrócenie uwagi na to, co definiuje nasze najbliższe otoczenie w kontekście naszych codziennych zajęć - w tym przypadku współobecności zwierząt.
Natężenie interesujących wystaw podczas Miesiąca Fotografii to oczywiście trzecia dzielnica, gdzie tych galerii jest może najwięcej i są one skupione blisko siebie. Tam właśnie m. in. na przestrzeni kilkuset metrów można zobaczyć bardzo delikatną wystawę prac Gabrieli Morawetz, o której już tradycyjnie piszemy podczas naszych paryskich relacji.
W tym roku Gabriela zaprezentowała w Galerii Thessy Herold fotografie – obiekty, przekryte wypukłą jakby ochronną warstwą szkła, zarówno w formie kwadratów, prostokątów jak i elipsoidalnych owali. W środku – bo takie odnosi się wrażenie patrząc na te skądinąd dwuwymiarowe kompozycje – zarysowane postaci jakby unoszą się w przestrzeni bajkowo – kosmicznej. Są w podmuchach wiatru i wykreowanej zwiewnej magicznej próżni… bardzo silnie oddziałują te prace i pobudzają wyobraźnię. Kilka z nich zaprezentowano również na stoisku tej galerii na targach Paris Photo.
Kilka metrów dalej, w drugiej sali galerii – wystawa francuskiej artystki wizualnej Sophie Zénon. Mająca włoskie korzenie fotografuje znane szeroko w świecie mumie z klasztoru kapucynów w Palermo. Spośród ośmiu tysięcy mumii, pochodzących głównie z XIX wieku Sophie Zénon wybiera te najbardziej znaczące w swojej klasie społecznej, nie tylko osób duchownych ale i zwykłych obywateli, którzy w obliczu śmierci zachowują specyficzną godność i majestat. Kolorystyka, subtelne niuanse formy, ich wrodzona jakby zamglona ekspresja powoduje w największym skrócie nasze refleksje natury egzystencjalnej, ożywia nasze niepokoje i nadaje tym zdjęciom charakter uniwersalności.
Gabriela Morawetz, Jacqueline Konopka, Sophie Zénon.
Fot. Marek Grygiel
Geograficznie nieodległa powstała przed dwoma laty i specjalizująca się w polskiej sztuce, galeria Roi Doré, zaprezentowała prace polskich artystów pod tytułem: „Photographie polonaise à Paris et dans le monde”. Tytuł bardzo pojemny, autorzy ciekawi, wystawa bardzo zróżnicowana. Obok klasycznych fotokolaży Romana Cieślewicza, prace tak znanych fotografów jak Bogdan Konopka, czy Leszek Szurkowski. Uwagę przykuwają też takie nazwiska jak wspomniana już Gabriela Morawetz, mieszkający wiele lat we Francji a obecnie w Nowym Jorku - Andrzej Haładuda, Andrzej Dragan, czy Krzysztof Zarębski.
Tom Hido, jedno z najbardziej obecnie „gorących” nazwisk w fotografii światowej. Robi zdjęcia w podroży, czasami prosto z okien samochodu, jego zdjęcia są ciemne, bardzo realistyczne, ukazują inną, nie wyidealizowaną Amerykę z jej prowincjonalnym feelingiem, który nie jest obcy autorowi wychowanemu na prowincji stanu Ohio. Jego fotografie są niekiedy bardzo dosłowne i przyrównywane są do klimatu i narracji, jaki mają filmy Davida Lyncha. Jego wystawę zaprezentowano w galerii Particulier, tej samej, która promuje twórczość polskiego coraz bardziej znanego fotografa młodszego pokolenia, Adama Pańczuka.
Wystawa, która nie znalazła się w programie Mois de la Photo ale którą chcielibyśmy odnotować to wielkoformatowe serigrafie japońskiego fotografa Daido Moriyamy. Po raz pierwszy prezentowane były w Europie w dosyć już sławnej Galerii Polka przy rue st Gilles. Kontynuacja przedstawienia tych prac ma miejsce w Tate Gallery do 20 stycznia 2013 razem z pracami Williama Kleina. Moriyama, jeden z najważniejszych artystów japońskich, przedefiniował język fotograficzny uwypuklając ziarno, kontrast, rezygnując czasami świadomie z ostrości. Jego prace są zagęszczone do granic możliwości odczytywania detali, z niezwykłą mocą działają na patrzącego. Moriyama czernią i bielą buduje napięcia, można powiedzieć, że grafizuje kontury by uzyskać efekt na granicy czytelności. Często posługuje się również przekształceniami optycznymi, co nadaje jego zdjęciom walor osobliwego eksperymentu. Moriyama jest bardzo ceniony w świecie i bardzo mało znany w Europie, mimo wieloletniej działalności i ogromnych osiągnięć na całym świecie.
Daido Moriyama Part. 3, Sérigraphies, Galerie Polka (fragment wystawy)
Z tradycyjnie ciekawych muzeów i większych ośrodków wymieńmy dwa: zasłużone Jeu de Paume i działające od niedawna centrum sztuki Le Bal niedaleko placu Clichy.
épreuve gélatino-argentique tardive
Collection Colette Urbajtel / Archivo Manuel Álvarez Bravo, S.C.
épreuve gélatino-argentique tardive
Collection Colette Urbajtel / Archivo Manuel Álvarez Bravo, S.C.
épreuve gélatino-argentique tardive
Collection Colette Urbajtel / Archivo Manuel Álvarez Bravo, S.C.
épreuve gélatino-argentique tardive
Collection Colette Urbajtel / Archivo Manuel Álvarez Bravo, S.C.
W Jeu de Paume wystawa klasyka fotografii, meksykańskiego mistrza Manuela Álvareza Bravo (1902 – 2002). W informacjach o wystawie nazwano jego twórczość jednym z filarów fotografii modernistycznej i określono jego twórczość jako niepodważalny składnik całej kultury meksykańskiej. Murale, fascynacja surrealizmem, ogromne wpływy malarstwa, literatury i muzyki na jego twórczość pozwalają określić go rzeczywiście jako postać niezwykłą. Wystawa w Jeu de Paume ma mieć nowy aspekt spojrzenia na tę twórczość – nie tylko pokazuje klasyczną, emblematyczną czarno – białą fotografię mistrza, ale obiekty dotąd nie znane: niepublikowane odbitki, prace z kolorowych negatywów, Polaroidy i filmy eksperymentalne nakręcane już w latach 30. ub. wieku. W latach 40 i 50 nakręcił dwa filmy dokumentalne El petróleo nacional, 1940 i Resursos hidráulicos gdzie zauważyć można jego własny styl kadrowania zbliżony do wczesnego okresu fotografowania konstruktywistycznego. Mając możliwość oglądania tych filmów łatwo się przekonać, że Bravo stosował zbliżone zabiegi estetyczne w filmie jak i w fotografii. Wystawa bardzo ciekawa, poszerzająca recepcje całej twórczości Manuela Álvareza Bravo, ale nie do końca prezentująca całe bogactwo jego twórczości.
W awangardowym centrum sztuki i kultury LE BAL wystawa Paula Grahama, brytyjskiego fotografa, który właśnie niedawno otrzymał prestiżową nagrodę Hasselblada i miał duże wystawy w Whitechapel Gallery w Londynie i w Muzeum Folkwang w Essen. Graham to artysta bardzo znaczący dla współczesnej kondycji sztuki fotograficznej. Jego wystawa składająca się z dwóch części z różnych okresów: Beyond Caring (1984-85) - początki kariery z czasów rządów Margaret Thatcher i The Present (2011). W tej pierwszej serii artysta daje krytyczny komentarz do sytuacji socjalnej w kraju, śmiało wykorzystując fotografię kolorową, w późniejszych latach przechodzi do analizy politycznej społeczeństwa amerykańskiego. Zdjęcia bardzo zwyczajne, fragmenty ulic nowojorskich, pełne życia ale bez feerii niespodziewanych elementów… widać, że inspiracje Graham czerpał u klasyków wczesnej ery street photography takich jak Harry Callahan, Lee Friedlander, Garry Winogrand. Wystawa bardzo wyrazista, duże obrazy – fotografie odpowiednio pogrupowane w szerokiej przestrzeni zwłaszcza w dolnej większej sali ekspozycyjnej. No i waga poruszanych problemów, od których nie ma ucieczki.
Jak co dwa lata, w Miesiąc Fotografii włączane są najróżniejsze szacowne instytucje i placówki kulturalne Paryża. Są również muzea, które organizując wystawy fotografii przyciągają liczne rzesze widzów do oglądania swoich stałych ekspozycji. W tym roku dotyczy to m.in., Muzeum Żydowskiego, które w ramach bardzo ciekawej wystawy poświęconej życiu i kulturze Żydów algierskich prezentuje bardzo interesującą instalację wizualną Sophie Elbaz. Urodzona już w Paryżu ale mająca przodków w Konstantynie w Algierii opowiada swoją osobistą historię opuszczenia, braku i emocjonalnej pustki, jaką nic nie jest w stanie wypełnić. Pokaz bardzo wysublimowany, nastrojowy, z użyciem fotografii podświetlanej i video-projekcji.
Inne niezwykłe miejsce, kilkadziesiąt metrów dalej w samym centrum dzielnicy Marais to jeden z oddziałów biblioteki miasta Paryża w którym zrealizowano niezwykłą wystawę pt. „Dziecko i fotografia”. Wystawa wita nas dwoma zdjęciami André Kertésza i Bogdana Konopki, którego prace spotykamy po raz kolejny podczas Miesiąca Fotografii. Można powiedzieć, że Bogdan Konopka jest najczęściej wystawianym fotografem podczas tej jesieni w Paryżu. Nie tylko Paris Photo i przede wszystkim retrospektywna wystawa jego najbardziej klasycznych prac (m.in. z serii Szary Paryż) w ramach niezwykle ciekawej wystawy „Le temps de Lucioles”, ale również w Muzeum Bourdelle'a, a także jego „macierzysta” galeria Françoise Paviot… Nie bez powodu jedną z relacji o Mois de la Photo w dzienniku l’Humanité zaczyna zdanie: Bogdan Konopka est le prince de la Mois de la photographie....
Bogdan Konopka, Le temps de Lucioles, Hôtel de Sauroy, (fragment wystawy)
Na wystawie poświęconej dzieciom w fotografii są foto-albumy, zdjecia wykonane przez same dzieci jak również zdjęcia najwybitniejszych światowych sław, m.in. wspomnianego już Kertésza, Cartier Bressona – Lartigue’a a także książki ilustrowane fotografiami bardzo znanych twórców np. czeskiego pisarza Karela Čapka, który pasjonował się fotografią całe życie. Są również zdjęcia słynnego baśnio-pisarza Christiana Andersena, który jak wiadomo uwielbiał się fotografować, stąd sporo jego zachowanych do dzisiaj zdjęć.
Pośród wielu obiektów specjalną uwagę przykuwa album jaki dla swojej córki Kasi prowadził przez kilka lat, gdy była bardzo małym dzieckiem, Bogdan Konopka. Album ten - swoisty dar dla kogoś bliskiego kto kiedyś stanie się dorosłą osobą - cudem przetrwał różne zawieruchy dziejowe i jest niezwykłym osobistym świadectwem czasu, w którym powstał.
Gdy wspominamy polskich artystów, warto nadmienić, że w tym roku pojawiły się również zdjęcia Ryszarda Horowitza w prywatnej Galerii Basia Embiricos, gdzie można było zobaczyć też nagrodzoną na tegorocznym festiwalu FOTOVEVER w Brukseli pracę Anny Orłowskiej.
Z kolei w ramach dużej przeglądowej wystawy „Body language” z kolekcji Muzeum Fotografii w szwajcarskim Winterthur obok prac takich klasyków jak Nan Goldin, pojawiły się prace Anety Grzeszykowskiej i Jana Smagi oraz Pauliny Ołowskiej „Alfabet” z 2005 roku.
Na koniec kilka uwag: tegoroczne Paris Photo i Miesiąc Fotografii uzupełniały się jak nigdy dotąd. Może to sprawiła formuła: nacisk na fotografię bardziej intymną, brak epatowania wielkimi formatami, skierowanie uwagi na to co fotografia już osiągnęła, czerpanie z jej tradycji… słowem wychłodzenie pędu do nowoczesności za wszelką cenę, jakkolwiek by rozumieć tę „nowoczesność”.
Widoczne to było także w drugiej edycji Festiwalu „Voyages et rêves” w dzielnicy Saint Germain des Pres. Co kilka dosłownie kroków małe galerie z bardzo zróżnicowaną ofertą z których najbardziej w pamięci utkwiła skromna wystawa pod przyciągającym tytułem: Ze snu-marzenia sowieckiego Eugeniusza Chaldeja do amerykańskiego cudu Johna Carvena. Historia różnicy nie tylko historycznej ale i estetycznej w największym skrócie. Chaldej znany z propagandowych zdjęć (słynna „ustawka” z sowieckim sztandarem zwycięstwa powiewającym nad Berlinem w 1945 roku), szalenie popularny i uznany pod koniec życia „zderzony” ze scenkami amerykańskiej prowincji choćby to nawet dotyczyło Las Vegas…. Ciekawy pomysł i z wielką przyjemnością ogląda się to zawsze.
Nie ma w tej relacji bardzo wielu ważnych wydarzeń i wystaw – nie sposób dotrzeć wszędzie i wszystko zobaczyć, zwłaszcza jak ma się na to zamiast przysłowiowego miesiąca ledwie 3 dni. Nie ma więc tym razem nic o centrum Pompidou, nie ma o wystawie Hoppera, na którą na pewno należałoby się wybrać, ale na koniec warto wspomnieć o niewielkiej prezentacji Josepha Beuysa, którego zawsze warto sobie przypomnieć jako największego klasyka awangardy ubiegłego wieku. Tym bardziej jest to ciekawe, gdy trafi się na lekcję historii sztuki dla licealistów na samej wystawie i można posłuchać erudycyjnego wykładu niezwykle zaangażowanego profesora, którego wykład mógłby się odbyć na niejednym uniwersytecie.
Takie niespodzianki Paryż ma zawsze w zanadrzu, i to sprawia, że nie tylko fotografia pochłania nas całkowicie, lecz coś jeszcze zawsze zostaje na deser.
Marek Grygiel
W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:
- Paris Photo 2012
- Paris Photo 2011
- Fotograficzny Paryż – listopad 2010
- Paris Photo 2009 (i dużo więcej...)
- Paris Photo i Mois de la Photo - listopad w Paryżu (2008)
- PARIS PHOTO 2007
- Paris Photo 2006
- Miesiąc fotografii w Paryżu (Mois de la Photo a Paris 2004, Paris Photo 2004)
- Paris Photo 2003
- Fotograficzny Paryż 2000: W oczekiwaniu na... | Już się zaczęło... | I'm completely exhausted
- Najdłuższy miesiąc w Paryżu - korespondencja z Mois de la photo a Paris (listopad 1998)
Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.